[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może tu właśnie znajdował się klucz do zagadki? Może dlatego nie chciał się poddać badaniom, że wszystkie jego poprzednie przypadłości były błahe, a teraz bał się prawdy? Lekceważył swoją chorobę, gdyż nie chciał dopuścić myśli o tym, że może być śmiertelna.Na moje protesty zareagował ostro i z dużą dozą goryczy:- Iluż to ja już miałem lekarzy! Całe tuziny! Byłem u Iksa i u Ygreka (tu wymienił dwa bardzo znane nazwiska) i co? Posłali mnie do Egiptu, gdzie mi się natychmiast pogorszyło.Poszedłem do profesora R.R.był wybitnym kardiologiem.- I co ci powiedział?Poirot spojrzał na mnie z ukosa z takim wyrazem twarzy, że mi serce zabiło.- Zrobił dla mnie wszystko, co w jego mocy.Mam zawsze różne leki pod ręką.Powinienem się szanować.I tyle.Nic się już nie da zrobić.Widzisz więc, Hastings, że wzywanie nowych lekarzy nie ma żadnego sensu.Serce, podobnie jak każda maszyna, zużywa się, mon ami.Nie możemy sobie, niestety, kazać wstawić nowego silnika, tak jak to bywa w samochodach.- Dajże spokój, Poirot, może jednak dałoby się.Curtiss.- Co Curtiss? - zapytał.- No tak.Przyszedł do mnie, bo był niespokojny.Miałeś przecież w nocy atak serca.- Miewam od czasu do czasu te ataki.Nie jest to miły widok.Curtiss nie jest przyzwyczajony do chorych ludzi.- A więc odmawiasz wezwania lekarza?- Bo to nie ma sensu.Mówił tonem łagodnym, ale bardzo stanowczym.I znowu poczułem ucisk w sercu.Poirot położył mi rękę na kolanie.- Widzisz, Hastings, to jest ostatnia zagadka, jaką rozwiązuję.Ostatnia, ale chyba i najbardziej pasjonująca.O tak.Jest to moja najbardziej interesująca zbrodnia i najbardziej interesujący zbrodniarz.Iks posługuje się wspaniałą metodą, która mimo woli budzi mój podziw.Dotychczas, mon ami, nie popełnił najmniejszego błędu.Wykazuje tyle talentu, że nawet ja, Herkules Poirot, nie mogę go przygwoździć.Stosuje taktykę, na którą nie potrafię znaleźć odpowiedzi.- Gdybyś był zdrowy.- zacząłem.Ale widać nie trzeba było tego mówić, bowiem mój przyjaciel natychmiast wybuchnął:- Ile razy mam ci powtarzać, człowieku, ile razy, że myślenie nie jest fizycznym wysiłkiem? Ale trzeba myśleć!! Rozumiesz?- No.naturalnie.a ty to świetnie robisz.- Świetnie? Ja rozumuję fenomenalnie prawidłowo! Mam sparaliżowane nogi, serce płata mi przykre figle, ale mój mózg, Hastings, mój mózg funkcjonuje bezbłędnie.- No to znakomicie.Kiedy schodziłem do jadalni, myślałem sobie, że jednak mózg Poirota nie działa tak sprawnie jak dawniej.Ostatecznie niewiele brakowało, by pani Luttrell została zabita, a pani Franklin leżała przecież w grobie.2Nazajutrz rano Poirot odezwał się ni stąd, ni zowąd:- Wczoraj uważałeś, że potrzebna mi jest porada lekarska?- O tak.I dalej to podtrzymuję.- Eh bien.Zgadzam się.Pozwolę, żeby mnie zbadał Franklin.- Franklin? - zdziwiłem się.- No cóż, przecież to lekarz.- No tak, ale zajmuje się wyłącznie pracą naukową.- Niewątpliwie.Nie wyobrażam sobie, żeby mógł zająć się praktyką lekarską.Jego tak zwane „podejście do pacjenta” pozostawiałoby wiele do życzenia.Ale jest to wysoce wykwalifikowany specjalista.Zaryzykowałbym twierdzenie, że prawdopodobnie ma lepszą intuicję niż większość jego kolegów.Nie byłem całkowicie przekonany.Nie wątpiłem bynajmniej o wysokich kwalifikacjach Franklina, ale zrobił na mnie wrażenie naukowca, którego powszednie ludzkie przypadłości mało interesują.Jest może bardzo gorliwym badaczem, ale na pewno nie nadaje się do bezpośrednich kontaktów z chorymi.Uznałem jednak, że należy kuć żelazo, póki gorące, bo i tak było to duże ustępstwo ze strony Poirota.Ponieważ Poirot nigdy nie radził się żadnego z miejscowych lekarzy.Franklin zgodził się zbadać go, dodając, że jeżeli stwierdzi coś niepokojącego, będzie musiał wezwać specjalistę.Udał się więc do Poirota i pozostał tam przez dłuższy czas [ Pobierz całość w formacie PDF ]