RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie odpowiedział nic i nawet się nie uśmiech­nął.“W przyszłości muszę unikać tego rodzaju py­tań - przyrzekłam sobie.- Może pomyśleć, że chcę kontrolować jego życie”.Szliśmy dalej w milczeniu.Na jednym z domów palił się neon z napisem Mesón El Soi.- Tam jeszcze jest otwarte.Chodźmy coś prze­kąsić - powiedział najzwyczajniej w świecie.Na stole stał półmisek z czerwoną papryką na­dziewaną sardelą, ułożoną na kształt gwiazdy.Obok ser z La Manczy pokrojony w cieniutkie, niemal przezroczyste plastry.Na środku paliła się świeca, a obok niej stała butelka czerwonej rioji, wypełniona do połowy.- W średniowieczu mieściła się tutaj oberża - oznajmił nam kelner.O tej późnej godzinie przy barze nie było pra­wie nikogo.Wstał od stołu i poszedł zadzwonić.Gdy wrócił, paliła mnie ochota spytać, do kogo te­lefonował, ale w porę ugryzłam się w język.- Obsługujemy do wpół do trzeciej - powie­dział kelner.- Jeśli państwo sobie życzą, mogę przynieść więcej szynki, sera i wina.- Nie zostaniemy długo.Musimy przed świtem dotrzeć do Saragossy.Kelner oddalił się, a my napełniliśmy kieliszki winem.I znowu poczułam tę dziwną lekkość, tę samą, co kiedyś w Bilbao, przyjemne upojenie rioją, która pozwala wypowiedzieć i usłyszeć trudne słowa.- Jesteś zmęczony podróżą i wypiliśmy zbyt du­żo wina - spostrzegłam.- Powinniśmy zatrzymać się tu na noc.Widziałam, że prowadzą tu hotel.Kiwnął potakująco głową.- Spójrz na ten stół - powiedział.- Japończycy nazwaliby to shibumi - to znaczy naturalne wyra­finowanie rzeczy prostych.Ludzie zaś gromadzą pieniądze, bywają w drogich lokalach i wydaje im się, że przez to coś więcej znaczą.Dolałam sobie jeszcze wina.Hotel.Jeszcze jedna noc spędzona z nim.I cu­downie wskrzeszona dziewiczość.- Bawi mnie, że seminarzysta mówi o wyrafinowaniu - zażartowałam.- Tego właśnie nauczyło mnie seminarium.Im bardziej w naszej wierze zbliżamy się do Boga, tym bardziej wydaje się On pełen prostoty.A im więcej w Nim prostoty, tym silniejsza jest Jego obecność.Jego dłoń z wolna przesuwała się po stole.- Chrystus usłyszał o swoim powołaniu w cza­sach, kiedy wyrabiał z drewna krzesła, łóżka i sza­fy.Dał się nam poznać jako prosty cieśla, abyśmy zrozumieli, że wszystko, co czynimy - bez względu na to, kim jesteśmy - może nas prowadzić do do­świadczenia miłości Boga.Przerwał nagle.- Nie o takiej jednak miłości chciałem mówić, ale o innej.Jego dłonie spoczęły na mojej twarzy.Wino sprawiało, że wszystko stawało się łatwiejsze dla niego.I dla mnie.- Czemu nagle przerwałeś? Nie chcesz już mó­wić o Bogu, Matce Boskiej i świecie duchowym?- Chcę mówić o innej miłości - powtórzył.-Tej, która łączy kobietę i mężczyznę.Ona również pozwala czynić cuda.Ujęłam jego dłonie.Może i znał największe ta­jemnice Bogini, ale o miłości wcale nie wiedział więcej ode mnie.Nawet jeśli przemierzył świat wzdłuż i wszerz.W końcu będzie musiał zapłacić wysoką cenę i uczynić ten pierwszy krok.Bowiem najwyższą cenę płaci kobieta - cenę oddania siebie samej.Siedzieliśmy długo w milczeniu, trzymając się za ręce.Czytałam w jego oczach odwieczny lęk, odziedziczony po przodkach, lęk przed prawdziwą miłością i próbami, na jakie wystawia ona męż­czyznę.Czytałam porażkę ubiegłej nocy, długie la­ta spędzone z dala ode mnie, lata klasztorne wy­pełnione poszukiwaniem świata, w którym takie sprawy nie istnieją.Czytałam w jego oczach, jak tysiące razy wy­obrażał sobie tę chwilę i miejsce, w którym miało się to zdarzyć, moje uczesanie może i kolor sukien­ki.Pragnęłam mu powiedzieć “tak”, że przyjmę go, gdyż moje serce wygrało bitwę.Miałam ocho­tę powiedzieć mu, jak bardzo go kochałam i jak mocno go w tej chwili pragnęłam.Ale brakło mi słów.Jak we śnie przyglądałam się walce, jaką ze sobą toczył.Wiedziałam, że wi­siało nad nim widmo mojej odmowy, obawa, że mnie utraci i pamięć wszystkich bolesnych słów, które mógł nieraz słyszeć w podobnych sytuacjach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl