RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale na pewno zbliża się coś niezwykłego.% Być może.Pewnie uważa pan, że powinienem uciec przed tym świństwem % powiedziałkapitan MacWhirr z największą prostotą w zachowaniu i głosie, utkwiwszy nieruchomywzrok w płótnie pokostowym, pokrywającym podłogę.Nie spostrzegł więc ani zakłopotaniaJukesa, ani malującej się na jego twarzy mieszaniny wzburzenia i szacunku.% O, tu, ta książka % ciągnął kapitan z namysłem, klepiąc się zamkniętym tomem poudzie.% Właśnie w niej przeczytałem rozdział o sztormach.To była prawda.Czytał rozdział o sztormach.Wchodząc do kabiny nawigacyjnej, nie miałzamiaru zdejmować książki z półki.Coś w powietrzu % pewnie to samo, co skłoniło stewar-da, by bez rozkazu przynieść do kabiny nawigacyjnej gumowe buty i nieprzemakalny płaszczkapitana % skierowało jego rękę do półki; nie tracąc nawet czasu na siadanie, zabrał się ener-gicznie do zgłębiania trudnej terminologii przedmiotu.Pochłonęły go przesuwające się pół-okręgi, bezpieczne i niebezpieczne ćwiartki, krzywe torów, prawdopodobny namiar na okocyklonu, zmiany kierunku wiatru i wskazania barometru.Starał się odnalezć w tych wszyst-kich danych jakiś określony związek z własną sytuacją, ale w końcu ogarnęła go pogardliwazłość na tę masę słów pełnych wskazówek, wyrozumowanych koncepcji i przypuszczeń, po-zbawionych cienia pewności.% To jedna wielka bzdura % powiedział.% Gdyby człowiek wierzył we wszystko, co tujest, to większość czasu spędzałby na próbach omijania sztormów po całym morzu.Znowu uderzył się książką po nodze; Jukes otworzył usta, ale się nie odezwał.% Omijać sztorm! Czy pan to rozumie? To szczyt szaleństwa! % wykrzykiwał kapitan Ma-cWhirr, robiąc między zdaniami pauzy, podczas których z powagą wpatrywał się w podłogę.18 % Można by pomyśleć, że napisała to stara baba.To przechodzi wszelkie pojęcie.Gdyby taksiążka miała jakikolwiek sens, powinienem natychmiast zmienić kurs, płynąć gdzieś, diabliwiedzą gdzie, i triumfalnie dotrzeć do Fuczou od północy, ciągnąc w ogonie tego paskudztwa,które przypuszczalnie tłucze się gdzieś po okolicy.Od północy! Rozumie pan? Nadłożyćtrzysta mil, a potem przedstawić ładny rachuneczek za węgiel.Nigdy bym się na to nie zdo-był, nawet gdyby każde słowo było prawdziwe jak święta Ewangelia.Nie może pan ode mnieoczekiwać.Jukes milczał zdumiony podnieceniem i wielomównością kapitana.% Ale faktem jest, że i tak nie wiemy, ile w tym racji.Skąd można na zapas przewidzieć,jaki będzie wiatr? Faceta, co to napisał, nie ma tu z nami na statku.No dobrze.On pisze, żeoko tego czegoś leży osiem rumbów od wiatru; ale mimo tego całego spadania barometruwiatru nie ma.Więc gdzie jest to oko?% Wiatr zaraz się zacznie % bąknął Jukes.% To niech się zacznie % obruszył się z godnością kapitan MacWhirr.% Chciałem panutylko wykazać, że w książkach wielu rzeczy nie ma.Wszystkie te reguły, jak unikać silniej-szych powiewów i jak obchodzić wiatry, wszystko to wydaje mi się czystym szaleństwem,kiedy się chłodno nad tym zastanowić.Podniósł wzrok i dostrzegłszy, że Jukes przygląda mu się niepewnie, zaczął wyjaśniać, comiał na myśli.% Podobnie jak i pana zadziwiający pomysł wykręcenia statku dziobem do fali na Bóg wiejak długo, żeby Chińczykom było wygodniej; podczas kiedy do nas należy tylko dowiezć ichdo Fuczou w piątek przed południem.Jeśli pogoda przeszkodzi % mówi się trudno.W pań-skim dzienniku okrętowym jest wyrazny zapis pogody.Ale przypuśćmy, że zszedłbym z kur-su i zawinął o dwa dni pózniej.Zapytano by:  Gdzie pan był przez ten cały czas, panie kapi-tanie? Co bym powiedział?  Poszedłem okrężną drogą, żeby uniknąć złej pogody % odpo-wiedziałbym. Musiała być cholernie zła % oni na to.A ja: Nie wiem.Okrążyłem ją.Rozumie pan? Dokładnie to przemyślałem w ciągu popołu-dnia.Znów podniósł wzrok, z właściwym sobie wyrazem, jakby niczego nie zauważał i pozba-wiony był wyobrazni [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl