[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A zresztą na razie Korneliusz nie miał ochoty wracać do swojej poprzedniej postaci - za bardzo podobało mu się owo poczucie harmonii.Ksenia otworzyła oczy i usiadła na łóżku, próbując uwolnić się od nieważkiej skórki - swojego poprzedniego wyglądu.Mimo że się zmieniła, zrzucając z dziesięć lat, i tak można ją było rozpoznać.No dobrze, stała się młodsza, silniejsza, bardziej złośliwa.I nic poza tym.Na przykład tacy Amerykanie albo moskwianie, pomyślał Udałow, umieją znaleźć sobie ładne, długonogie, a przede wszystkim inteligentne i miłe żony.A w Wielkim Guslarze takich żon nie ma, a jeśli nawet były, to i tak dawno temu wzięli je ci z innych miast.- A ty co! - krzyknęła Ksenia z potępieniem.- Oszalałeś? Znowu zaczynasz te swoje sztuczki?- Ksenia - powiedział Udałow łamiącym się głosem nastolatka.- Opanuj się.Zostaliśmy zmienieni.Myślę, że już niedługo przyjdzie Lew Chrystoforowicz Minc i wszystko nam wyjaśni.- Jak to zmienieni? Wszystkich zmieniono, czy znowu tylko ciebie? Ofiaro losu, świnko morska, szczurze doświadczalny!- Ty też odmłodniałaś - zauważył Udałow.Gdy tylko do jego żony dotarło, co usłyszała, rzuciła się do łazienki, żeby przejrzeć się w lustrze.Nie zdążyły się zamknąć drzwi za Ksenia, gdy otworzyły się drugie - od pokoju młodych.Korneliusz dawno już się tak nie zdziwił jak w tym momencie.Z pokoju wyszły trzy osoby: starszawa brunetka przy tuszy, w której po brwiach można było rozpoznać Karolinkę, mniej więcej dziesięcioletni chłopiec, w którym Udałow poznał małego Maksymka i jego serce przepełniło się ojcowskimi uczuciami, oraz karzełek w nieokreślonym wieku, ale za to z bródką - wnuk Beniamin, nieco podstarzały.- Jaki jest numer na milicję? - zapytała Karolinka.Udałow nie zdążył odpowiedzieć, gdy syn rzucił mu się w ramiona.- Tato! - zawołał.- Tatusiu! Jakie to szczęście, że teraz jesteśmy jednakowi! Obronisz mnie przed nią!A Beniamin zatrzymał się w drzwiach, wsunął palec do ust i zastygł w tej pozie.- Co to wszystko znaczy? - zapytała Ksenia, wychodząc z łazienki i oglądając swoją zmienioną rodzinę.- Zaraz się dowiem! - zawołał Udałow i zanim zdążono go zatrzymać, wybiegł z mieszkania, o mało co nie przewracając po drodze starego Łożkina, który w podkoszulku i spodenkach szedł na dwór, żeby trochę pobiegać.Codziennie rano biegał - do nabrzeża i z powrotem.- A kim ty jesteś? - zapytał przebiegającego obok chłopca.-Po co łazisz po naszym domu? Może kradniesz?- Nie mam teraz czasu, Mikołaju Mikołajewiczu! - odkrzyknął chłopiec i zaczął dobijać się do drzwi Minca.Profesor nie reagował.W końcu otworzyły się drzwi od mieszkania Grubina.Na klatkę wyjrzał Sasza - nastolatek z bujną grzywą włosów.Wszystko od razu zrozumiał i powiedział:- Wchodź, Korneliuszu.Sprawa jest dużo poważniejsza, niż ci się wydaj e.Korneliusz pokornie wszedł do Grubina, człapiąc w za dużych butach.- Wszystko wiem - powiedział Grubin.- Poznałem cię, ty mnie też?- Tak.Nie sądzisz, że najwyższy czas obudzić Minca?- Nie trzeba go budzić - odpowiedział Grubin.- Śpi.Całą noc przegadaliśmy, a rano położyłem go spać.- To może ty mi to wyjaśnisz? Bądź przyjacielem!- Wyjaśnię ci.Koncepcja Minca była prosta.Chciał odsłonić prawdziwe twarze mieszkańców Wielkiego Guslaru.Prawdziwe.Chciał zrozumieć, co kryje się za fasadą każdego z nas.Jak to zwykle bywa, eksperyment był genialny, lecz nie do końca przemyślany.Środek Minca działa tylko na fizjologiczną stronę naszych organizmów.- Mów jaśniej!- Jaśniej się nie da.Każdy człowiek z biegiem lat wchodzi sam ze sobą w sprzeczność.Jeden całe życie przeżył, zestarzał się, a tak naprawdę pozostał małym chłopcem.A inny urodził się już jako staruszek i nieważne, że ma wygląd niemowlęcia.Z powodu tej sprzeczności pomiędzy formalnym i prawdziwym wiekiem człowieka dochodzi do różnych wewnętrznych konfliktów.Niektórzy nawet tracą rozum.- Czyli jaki zakodowano ci wiek.- Genetycznie zakodowano!- Jaki zakodowano ci wiek, tak się zachowujesz?- Właśnie! Ludzkość już dawno temu zauważyła tę sprzeczność.Znalazła ona odbicie w folklorze, wyśmiewano ją w piosenkach i przysłowiach.Przypomnij sobie: „Wysoki jak brzoza, a głupi jak koza", „W starym piecu diabeł pali".- „Natura zawsze ciągnie wilka do lasu" - uzupełnił Korneliusz Udałow.Grubin uniósł brwi, ale się nie spierał.Nagle drzwi otworzyły się z hukiem i do mieszkania wpadł mały Maksymek.- Tatusiu! - krzyknął.- Karolinka mnie bije!- A to dlaczego? - zdenerwował się Udałow, ale nie zdążył rzucić się do drzwi, gdy pojawiła się w nich masywna, niemłoda Karolinka, trzymająca na zgiętej ręce swojego postarzałego Beniaminka.- Dzwoniłam na milicję - oznajmiła.- Ja ich wszystkich rozgonię!- I co na milicji?Karolinka miała zamiar zignorować pytanie nieznajomego dzieciaka, ale język wbrew niej odpowiedział:- A diabli wiedzą co! Telefon odebrał jakiś chłopiec i kazał mi iść do diabła! Chłopiec!- Niewykluczone - zauważył Grubin.- Przecież objęło to całe miasto.- Trzeba obudzić Minca i wszystko odkręcić - zaproponował Udałow.- Rozumiesz chyba, jakie z tego mogą wyniknąć nieporozumienia!- Poczekaj! - Może my.tego.Przejdziemy się, popatrzymy.To przecież niepowtarzalna okazja [ Pobierz całość w formacie PDF ]