RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Te przypo­minały raczej ciągłe zawodzenie, przerywane okazjonalnymi rzężeniem powietrza w pękniętych płucach.Duszołap próbowała go uzdrawiać, ale sama też nie była w najlepszym stanie.Wyglądała, jakby próbowała mocować się z tym samym tygrysem jedynie z nieznacznie lepszymi wynikami.W obecnej chwili nie miała głowy na to, by przejmować się wydarzeniami dziejącymi się poza obrębem komnaty.W powietrzu wisiał przenikliwy smród Kiny.Umiejscowiłem bezcielesne kciuki Kopcia, wyłamałem je, zmusiłem go do cofnięcia się w czasie, do momentu, w którym udało mu się wy­mknąć spod mojej kontroli.Nigdy tam nie dotarliśmy.Kina pojawiła się pierwsza, złożyła drugą, niespodziewaną wizytę, podczas której przyła­pała wszystkich zupełnie nieuzbrojonych.Kiedy zbliżyłem się na tyle, aby wyczuć obecność mrocznej bogini albo przynajmniej odległe echa jej teofanii, na chwilę się zdekoncentro­wałem.Kopeć skorzystał z tego momentu, rzucił się do ucieczki.Odzy­skałem nad nim kontrolę, zmusiłem do pozostania na miejscu.Skakaliśmy tak w tę i we w tę, tam i z powrotem.Pochwyciłem kilka jeszcze ech ożywionej ciemności, która widziana kątem mego niewi­dzialnego oka wyglądała niczym miniaturowa wersja wielorękiej bogi­ni.Kina skoncentrowała się na owinięciu swego bachora w ciemną sko­rupę, która właśnie go otaczała.Wyjec i Duszołap odebrali swoje cięgi po chwili dosłownie próżnego oporu, kiedy udało im się zwrócić na sie­bie uwagę bogini w taki sam sposób, w jaki denerwująca osa latająca nad stołem zwraca uwagę tych, którzy postanowili zjeść obiad na dworze.Długi Cień skorzystał z okazji, aby użyć przygotowanego wcześniej zaklęcia ochronnego, aby stworzyć jajo, które obecnie go otaczało.Więk­szość szkód, które poniósł, była zupełnie przypadkowa, skutki uboczne tego, co działo się podczas bijatyki między Kina i tamtymi.Narayan Singh zdawał się niemal dokładnie rozmazany na posadzce.Nie potrafiłem powiedzieć, czy jeszcze żyje.Pozwoliłem Kopciowi odciągnąć się stamtąd, skierowałem go do miejsca, gdzie przebywała Pani.Na jego skali strachu powinna teraz przypominać chyba bukiet kwiatków.Zająłem pozycję przed nią, na poziomie oczu, tak jak to zrobiłem wcześniej.Nie poszło to zupełnie bezproblemowo.Nie stała spokojnie w miejscu.Wciąż mamrotała przekleństwa, kwitowała nimi rozlegające się wciąż dookoła wrzaski, które na dodatek stawały się coraz częstsze.Długi Cień musiał balansować na krawędzi wieczności.Wrzasnąłem.Pani zamarła.Spojrzałem w głąb otworów na oczy w jej paskudnym, czarnym hełmie.Lśniły z nienaturalną intensywnością.Je­żeli oczywiście coś, co od początku było nienaturalne, mogłoby się stać takim jeszcze bardziej.Wyszeptała:- Znowu tu jesteś.Spróbowałem zawołać:- Twoja koleżanka, Kina, sprała im dupska tam, na wieży.W tej chwili są zupełnie wykończeni.Nigdy nie będzie lepszej pory, by ich dopaść.Pani odwróciła się odrobinę.Popatrzyła w kierunku osobistej wieży Długiego Cienia.Światło w kryształowej komnacie było słabe, migota­ło niczym w kopcącej lampie.Przeznaczenie, którego Długi Cień tak bardzo się obawiał, jeszcze mogło go dopaść.Pani zawołała na Isiego i Sindawe.Nie pojęła dokładnej treści mej informacji, ale złapała jej ogólny sens - oto teraz nadszedł właściwy moment na to, by dołożyć ostatecz­nie Władcy Cienia.68.Tym razem, kiedy wróciłem do swego ciała, czułem się kompletnie zmarnowany.Miałem tylko tyle siły, by unieść stojący obok dzban z osło­dzoną wodą.Wyczerpałem moje zapasy energii znacznie szybciej naj­wyraźniej przez to, że musiałem cały czas walczyć z Kopciem.Konował rozmawiał z kimś za zasłoną.Nie rozpoznałem głosu, a więc nie włączyłem się do dyskusji.Rozmawiali, jak się zdaje, o gwałtownej degeneracji naszego szczę­ścia, spowodowanej nagłym wzrostem liczby cieni, którym udało się przedrzeć przez szeregi żołnierzy strzegących Bramy Cienia.W obec­nej chwili cienie grasowały już wszędzie, chociaż ich liczba nie była jeszcze katastrofalna.Żołnierz składający Konowałowi raport był kurierem, który przebył całą drogę wokół Przeoczenia od miejsca, gdzie stacjonowała Stara Dywizja.Po wypełnieniu swojej misji nie miał najmniejszej ochoty wra­cać z powrotem w noc, nawet wówczas gdy Konował zaproponował mu jeden z amuletów Jednookiego.- Teraz będziesz całkowicie bezpieczny - zapewniał go Konował.- Cienie nie będą sobie zdawać sprawy z twego istnienia.- Nie ufam.- Nie wystawiaj na próbę mojej cierpliwości, żołnierzu.Bo wezwę strażników.Kopeć jęknął.Tym razem był to prawdziwy, głośny, dobyty z pełnej piersi jęk.Konował powtórnie warknął coś do łącznika.Ziemia zadrżała, jakby ktoś cisnął tuż obok wejścia siedmiotonowy głaz.Ziemia posypała się ze ścian.Trochę wpadło do miski z moim je­dzeniem, trochę posypało mi się za kołnierz.Byłem zbyt zmęczony, żeby się tym szczególnie przejąć czy choćby w ogóle zainteresować.Konował odsunął kotarę.- Co się dzieje?- Stary pierdziel wydał właściwy sobie odgłos.- Ale nie mógł przecież sprawić, by ziemia zadrżała, no nie? Wzruszyłem ramionami.- Nic nie wiem na ten temat.Wiem tylko, że Pani postanowiła po­prowadzić kolejny atak na Przeoczenie.- Wyjaśniłem mu, jak wygląda sytuacja.- To byłoby coś, gdyby udało nam się zwyczajnie ich tam zła­pać.Gdyby okazało się, że pobiliśmy wszystkich, tylko dlatego, iż nie potrafili przestać się ze sobą kłócić.- Przez ostatnie pięć lat nie robimy nic innego.W mniejszym lub większym stopniu.Nie podoba mi się jednak, że ona znowu tam poszła.Powinna gdzieś się przyczaić i zaczekać do rana.Miejsce takie jak Prze­oczenie może się stać śmiertelną pułapką, jeśli zapanują nad nim cienie.Odrzekłem:- Lepiej, żebyśmy zaczęli się przejmować stanem zdrowia Długie­go Cienia.Jeżeli w istocie trwałość Bramy Cienia zależna jest od niego.- Mm?- Wiele szalonych rzeczy, jakie czynił przez ostatnich kilka lat, po­dejmował, ponieważ był manipulowany przez Duszołap i Kinę.Ale pa­ranoję na punkcie cieni nabył dobre dwadzieścia lat wcześniej, zanim ktokolwiek z nas pokazał się w tej części świata.Jest przekonany, że wydostaną się i dopadną go.A co, jeśli ma rację? Co, jeśli one napraw­dę go dopadną? Nie mam pojęcia, co dzieje się z człowiekiem, kiedy cień wysysa z niego życie, prócz tego, że umiera potworną śmiercią.- Jeżeli jeden z nich zabije Długiego Cienia, czy będzie to oznaczać pęknię­cie Bramy Cienia? Czy to właśnie dlatego tak bardzo chcą go dopaść?- Nie mam pojęcia.Będę musiał zapytać Jednookiego.- Gdzie jest ten mały gnojek? Powinien trzymać się w pobliżu, a nie grać w tonka [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl