RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Yvon spojrzał na niego i podszedł do Eryki.- Wszystko w porządku? - zapytał cicho.- Nie jestem do czegoś takiego przyzwyczajona - odrzekła, potrząsając głową.Stała ze spuszczoną głową, trzymając w dłoniach brzegi kotary.- Popatrz na tego chłopca - nakazał Francuz.- Chcę się upewnić, że nie jest jednym z nich.Otoczył ją ramieniem, ale delikatnie odepchnęła go od siebie.- Nic mi nie jest - zapewniła, zdając sobie sprawę, że jej histeryczna reakcja była wynikiem strachu.Wciągnęła głęboko powietrze, zrobiła krok naprzód i spojrzała na skulonego z przerażenia dzieciaka.- Nie - stwierdziła.Yvon warknął coś po arabsku do chłopca, który w odpowiedzi skulił się jeszcze bardziej i jak błyskawica wyskoczył przez drzwi, zostawiając za sobą dźwięczące koraliki kotary.- Ubóstwo powoduje, że ludzie zachowują się jak sępy.Doskonale wyczuwają, gdy tylko coś się dzieje.- Chcę się stąd wydostać - odezwała się cicho Eryka.- Nie mam pojęcia, dokąd iść, ale chcę opuścić to miejsce.I nadal uważam, że należy powiadomić policję.Wyciągnął rękę i położył ją na ramieniu dziewczyny.- Można ich zawiadomić - przemówił po ojcowsku - ale bez pakowania cię w kłopoty.Oczywiście, decyzja należy do ciebie, ale uwierz mi, wiem, co mówię.Egipskie więzienia mogą konkurować z tureckimi.Eryka bacznie przyjrzała się nieruchomym oczom mężczyzny, potem spuściła wzrok na swoje drżące dłonie.Pamiętając nędzę Kairu i wszechogarniające zamieszanie, zrozumiała, że on ma rację.- Chcę wrócić do hotelu.- W porządku - zgodził się Yvon.- Ale pozwól, że będziemy ci towarzyszyć.Zabiorę tylko listy, które znalazłem.To nie potrwa zbyt długo.Obaj mężczyźni zniknęli za kotarą.Eryka podeszła do rozbitej lady i wbiła wzrok w okruchy szkła i krople zaschniętej krwi.Z trudem opanowała mdłości, ale na szczęście szybko znalazła to, czego szukała - podrobionego skarabeusza, tak wspaniale wyrzeźbionego przez syna Abdula.Wsunęła go do kieszeni, rozgarniając jednocześnie stopą kawałki stłuczonych naczyń rozrzucone po podłodze.Wśród okruchów natrafiła na dwa autentyczne okazy.Przetrwały sześć tysięcy lat, a teraz rozbite bez sensu przez dwunastoletniego złodziejaszka leżały na podłodze tego nieszczęsnego sklepu.Strata ta przyprawiła ją o zawrót głowy.Jej wzrok ponownie powędrował na krople krwi.Musiała zamknąć oczy, by powstrzymać łzy.Żądza bogactwa zniszczyła jedno wrażliwe życie.Eryka próbowała przypomnieć sobie wygląd mężczyzny, który trzymał szablę.Miał ostre rysy typowe dla Beduina i skórę w kolorze wypolerowanego brązu.Nie potrafiła jednak przywołać całej sylwetki zabójcy.Otworzyła oczy i rozejrzała się po sklepie.Łzy zastąpił gniew.Chciała biec na policję w sprawie Abdula Hamdiego, z całego serca pragnęła, by ukarano mordercę.Jednak ostrzeżenie Yvona przed policją kairską było niewątpliwie słuszne.Nie była pewna, czy rozpozna zabójcę, jeśli ujrzy go ponownie, więc ryzyko było zbyt duże.Schyliła się i podniosła jedną z większych skorup.Z niezwykłą precyzją przypomniała sobie wizerunek posągu Setiego I z jego alabastrowymi oczami.Nie miała wątpliwości, że statua musi być odnaleziona.Z trudem uwierzyła, że przedmioty o takiej wartości sprzedawane były na czarnym rynku.Eryka podeszła do kotary i rozsunęła ją.Mężczyźni zwijali właśnie dywany.Yvon podniósł wzrok i ręką dał znak, że nie potrwa to długo.Nie ruszyła się z miejsca.Wierzyła, że on z pewnością pragnął zapobiec sprzedaży antyków na czarnym rynku.Francuzi zasłużyli się w przeciwdziałaniu grabieży egipskich skarbów, przynajmniej tych, których sami nie wywieźli do Luwru.Jeśli nieinformowanie policji mogło pomóc w odzyskaniu posągu, to z pewnością gra była warta świeczki.Eryka postanowiła współpracować z Yvonem, nie pozbyła się jednak pewnej dozy racjonalizmu.Yvon pozostawił Raoula przy dywanach, a sam wyprowadził Erykę ze sklepu.Spacer przez Khan el Khalili w towarzystwie miłego Francuza był całkowicie odmienny od samotnej wędrówki.Nikt nie śmiał jej zaczepić, a on starał się oderwać jej uwagę od ostatnich zajść i bez końca opowiadał o bazarze, o Kairze.Historia miasta najwyraźniej nie była mu obca.Zdjął krawat i rozpiął kołnierzyk.- Co myślisz o brązowej głowie Nefretete? - zapytał, biorąc z ulicznego kramiku jedną z ohydnych turystycznych pamiątek.- W życiu! - parsknęła Eryka z przerażeniem.Przypomniała sobie scenę z napastnikiem.- Musisz ją mieć - odparł Yvon, rozpoczynając dobijanie targu po arabsku.Próbowała mu przeszkodzić, ale zakup został dokonany, a statuetka znalazła się w jej dłoniach.- Pamiątka z Egiptu, dbaj o nią.Problem polega na tym, że z pewnością wykonano ją w Czechosłowacji.Eryka przyjęła prezent z uśmiechem.Zaczęła zauważać urok Kairu pomimo skwaru, brudu i nędzy, więc odetchnęła z ulgą.Wąska uliczka, którą spacerowali poszerzyła się i nagle stanęli w pełnym słońcu na placu Al Azhar.Ucichła kakofonia klaksonów i zamarł ruch samochodowy.Yvon wskazał na egzotyczną budowlę z kwadratowym minaretem otoczoną pięcioma bufiastymi wieżyczkami.Potem pokazał Eryce wejście do słynnego meczetu Al Azhar.Ruszyli w stronę świątyni i im bardziej się zbliżali, tym bardziej zachwycali się bogato zdobionym wejściem z dwoma łukami pokrytymi zawiłymi arabeskami.Po raz pierwszy od chwili przyjazdu Eryka zetknęła się ze średniowieczną architekturą islamu.Prawdę mówiąc, niewiele wiedziała o islamie i wszystkie te budowle wydawały się jej egzotyczne.Francuz wyczuł jej zainteresowanie i raz po raz wskazywał na różnorodne minarety, zwłaszcza te z kopułami i filigranowymi ornamentami.Ciągnął swą opowieść o historii meczetu i sułtanach, którzy przyczynili się do jego powstania.Eryka starała się skoncentrować na monologu Yvona, ale było to niemożliwe.Bazar przed meczetem wypełniony był tłumem ludzi.Poza tym myślami wracała do Abdula i jego nagłej, straszliwej śmierci.Nie zareagowała, kiedy Francuz zmienił temat.- To mój samochód.Czy mogę podwieźć cię do hotelu? - powtórzył pytanie, kiedy stanęli przed czarnym, egipskim fiatem, względnie nowym, ale mocno porysowanym.- To nie citroen, ale sprawuje się dobrze.Erykę ogarnął niepokój.Nie spodziewała się prywatnego auta.Wystarczyłaby taksówka; polubiła Yvona, ale był obcy w obcym kraju.Oczy zdradziły jej myśli.- Proszę, zrozum moje położenie - odezwał się Francuz.- Zdaję sobie sprawę, że znalazłaś się w bardzo niekorzystnej sytuacji [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl