RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.i z tego powodu Kruk został schwytany.— Niech cię diabli, Kruk.Znowu to zrobiłeś.— Opiekując się Pupilka, omal nie pomógł Dominatorowi wydostać się przez Jałowiec, a teraz to.— Co zrobiłeś tym razem?Dlaczego to miałoby chronić Jednookiego i innych?— A więc to jest Kruk? — powiedziała Pani z radością.Nauczka numer dwa dla Konowała.Dlaczego nie mogę utrzymać mojego przeklętego języka za zębami?Pochyliła się nade mną i położyła dłoń na moim czole.Obserwowałem to kątem oka.Nie mogłem patrzeć prosto na nią, gdyż emanowała z niej moc zdolna kruszyć skały.— Wkrótce wrócę — powiedziała, kierując się do drzwi.— Nie bój się.Będziesz bezpieczny podczas mojej nieobecności.Drzwi zamknęły się.— Pewnie —mruknąłem.— Bezpieczny.Może jeśli chodzi o Szept.Ale jak mam się zabezpieczyć przed tobą? — Rozej­rzałem się po pokoju, zastanawiając się, czy mógłbym zakończyć swoje życie.Szept zabrała mnie, żebym obejrzał miejsce, w którym psy gończe i żołnierze osaczyli Jednookiego i Goblina.Zapewniam was, że nie był to przyjemny widok.Ostatni raz widziałem coś takiego, kiedy walczyliśmy z forwalaką w Berylu, zanim przyłączyliśmy się do Pani.Zastanawiałem się, czy ten potwór wrócił i tropi Jednookiego.Ale przecież Jednooki zabił go w czasie Bitwy pod Urokiem.Jednak Kulawiec przeżył.Tak, do diabła, przeżył.A dwa dni po odejściu Pani, gdy nadal byłem uwięziony w starej fortecy w Ładzie, złożył mi małą, przyjacielską wizytę.Tak po prostu, ze względu na dawne czasy.Wyczułem jego obecność, jeszcze zanim go zobaczyłem.Niemal sparaliżowało mnie ze strachu.Skąd wiedział?.Szept.To na pewno Szept.Przyleciał do mojej celi na miniaturowym dywanie.Imię nie pasowało już do niego.Praktycznie nie mógł obejść się bez tego dywanu.Był już tylko cieniem istnienia, ludzkim wrakiem ożywionym czarami i palącym pragnieniem szaleńca.Na mój widok zawahał się.Starałem się sprawiać wrażenie nieustraszonego, ale chyba nie bardzo mi to wyszło.Głos ducha przeszył powietrze.— Nadszedł twój czas.To będzie wydłużony i bolesny koniec dla twojej opowieści.A ja będę się cieszył każdym momentem.— Wątpię — odpowiedziałem.Musiałem ciągnąć dalej to przedstawienie.— Mamie nie spodobałoby się, że znęcasz się nad jej więźniem.— Jej tu nie ma, lekarzu.— Zaczął dryfować w tył.— Wkrótce zaczniemy.Zostawiam ci czas na refleksję.— Za jego plecami rozległ się szaleńczy chichot.Szept obserwowała nas z korytarza, ale nie jestem pewien, czy to ona się śmiała.— Ale ona tu jest — powiedział głos.Zamarli.Szept zbladła, a Kulawiec skurczył się w sobie.Powietrze zaiskrzyło się złotem i Pani zmaterializowała się.Nie odezwała się już ani słowem.Schwytani również milczeli, gdyż nie mieli nic do powiedzenia.Chciałem wtrącić jedną z moich uwag, ale przeważył rozsądek i zamiast tego próbowałem stać się mały jak karaluch, żeby nikt mnie nie zauważył.Lecz karaluchy giną zmiażdżone pod stopą nieuważnego.— Kulawcu — przemówiła w końcu Pani — dostałeś przydział.Nigdy nie otrzymałeś pozwolenia na opuszczenie swojej placówki, a jednak zrobiłeś to.Znowu.I skutki będą takie same jak wtedy, gdy wymknąłeś się z Róż, by wystąpić przeciwko Duszołapowi.Kulawiec skurczył się jeszcze bardziej.Wydarzenie miało miejsce bardzo dawno temu, a teraz, będąc po stronie Buntowników, znów spłataliśmy mu paskudnego figla.Ówcześni Buntownicy zaatakowali główną kwaterę Kulawca, gdy opuścił ją, próbując podkopać autorytet Duszołapa, a teraz Pupilka triumfowała na Równinie.Od razu poprawił mi się nastrój.Miałem dowód, że ruch nie osłabł.— Idź — powiedziała Pani.— I nie licz więcej na zro­zumienie.Pamiętaj, że żyjemy dzięki żelaznym zasadom usta­nowionym przez mojego męża.Następny raz będzie ostatnim.Dla ciebie czy kogokolwiek innego, kto mi służy.Zrozumie­liście? Szept? Kulawiec?Zrozumieli, choć wyrazili to dość ostrożnie.Pod przykrywką czczych słów istniała między nimi — nie­dostępna dla mnie — łączność [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl