RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszyscy z ulgą odetchnęli na jego widok.Chrząknął, usiłując ukryć fakt, że jest mocno poruszony i rzekł:— Doktor Yamaguchi, potrzebuję tu pani pomocy.Tal, Jenny, Lisa i Sara Yamaguchi weszli do polowego laborato­rium.Frank i Gordy pozostali na zewnątrz, przy drzwiach, nerwowo rozglądając się po ulicy, na której szybko zapadał zmierzch.Bryce wskazał Sarze monitory komputera.A MOŻE BYŚMY UCIĘLI SOBIE MAŁĄ POGAWĘDKĘ?Powiedział, co pokazało się na ekranach, i zanim skończył, Sara przerwała mu mówiąc:— Ale to niemożliwe.Ten komputer nie dysponuje programem ani językiem, którym mógłby.— Coś kontroluje pani komputer — powiedział.Sara nachmurzyła się.— Kontroluje? W jaki sposób?— Nie wiem.— Kto?— Nie kto — powiedziała Jenny, obejmując siostrę ramieniem.— Raczej co.— No — odezwał się Tal — to stworzenie, ten zabójca, czymkol­wiek, do diabła, jest, ono kontroluje pani komputer, doktor Yama­guchi.Z wyrazem mocnego powątpiewania na twarzy, genetyczka usiadła przy jednym z monitorów i włączyła automatyczną drukarkę.— Może będzie wydruk, jeśli faktycznie coś dostaniemy.Zawahała się.Delikatne, prawie dziecięce palce zawisły nad klawiaturą.Bryce spoglądał na monitor przez jej ramię.Tal, Jenny i Lisa zwrócili się do pozostałych dwóch ekranów.Opustoszały wszystkie w tym samym momencie.Sara wpatrywała się w gładkie pole zielonego światła, w końcu wystukała kod dostępu i napisała pytanie.JEST TAM KTOŚ?Drukarka zazgrzytała od razu i zaczęła wydruk.Odpowiedź przyszła natychmiast.TAK.KIM JESTEŚ?JESTEM BEZMIAR.— Co to znaczy? — spytał Tal.— Nie wiem — odpowiedziała genetyczka.Sara wystukała znów pytanie i otrzymała tę samą niejasną odpowiedź:JESTEM BEZMIAR.— Spytaj, jak się nazywa — podpowiedział Bryce.Sara napisała i słowa, których użyła, pojawiły się natychmiast na wszystkich trzech ekranach: CZY MASZ JAKIEŚ IMIĘ? TAKJAKIE ONO JEST? JEST ICH WIELE.PODAJ JEDNO Z NICH.CHAOS.JAKIE MASZ INNE IMIONA?JESTEŚ SMĘTNA, GŁUPIA CIPA.ZADAJ INNE PYTANIE.Wyraźnie zdezorientowana, genetyczka spojrzała na Bryce'a.— Takiego słowa na pewno pan nie znajdzie w żadnym słowniku komputerowym.— Proszę nie pytać, kto to jest.Proszę pytać, co to jest.— No — zastanowił się Tal.— Zobaczymy, czy poda swój opis.— Ono pomyśli, że chodzi nam o przeprowadzenie autotestu — powiedziała Sara.— Zacznie wyświetlać schematy elektroniczne.— Nie, nie zacznie — zaprzeczył Bryce.— Niech pani pamięta, my nie prowadzimy rozmowy z komputerem.To coś innego.Komputer jest tylko środkiem komunikacji.— Och, jasne — powiedziała Sara.— Mimo tego słowa, którego przed chwilą użyło, dalej chcę myśleć o tym jako o dobrym, starym Meddy.Po chwili namysłu napisała:PODAJ SWOJĄ CHARAKTERYSTYKĘ.JESTEM ŻYWE.Sara zażądała:BĄDŹ BARDZIEJ KONKRETNE.JESTEM Z NATURY NIEKONKRETNE.CZY JESTEŚ ISTOTĄ LUDZKĄ?STAĆ MNIE l NA TAKĄ FORMĘ.— Ono tylko bawi się nami — powiedziała Jenny.— Służymy mu do zabawy.Bryce otarł twarz ręką.— Proszę zapytać, co stało się z Copperfieldem.GDZIE GALEN COPPERFIELD?NIE ŻYJE.GDZIE JEGO CIAŁO?PRZEPADŁO.GDZIE PRZEPADŁO?SMĘTNA SUKA.GDZIE INNI, KTÓRZY BYLI Z GALENEM COPPERFIELDEM? SĄ MARTWI.CZY TY ICH ZABIŁEŚ? TAK.DLACZEGO ICH ZABIŁEŚ? WYSara wystukała: SPRECYZUJ.WY JESTEŚCIE SPRECYZUJ.WY JESTEŚCIE WSZYSCY MARTWI.Bryce dostrzegł, że ręce kobiety drżą.Jednak poruszały się po klawiaturze umiejętnie i dokładnie: DLACZEGO CHCESZ NAS ZABIĆ? DO TEGO SŁUŻYCIE.CZY MÓWISZ, ŻE ISTNIEJEMY TYLKO PO TO, ŻEBY NAS ZABITO? TAK.JESTEŚCIE BYDŁEM.TRZODĄ.JESTEŚCIE NICZYM.JAKIE MASZ IMIĘ? PUSTKA.SPRECYZUJ.NICOŚĆ.JAKIE MASZ IMIĘ? LEGION.SPRECYZUJ.SPRECYZUJ MI PAŁĘ, SMĘTNA SUKO.Sara zarumieniła się mocno i szepnęła:— To szaleństwo.— Prawie czuje się jego obecność — powiedziała Lisa.Jenny ścisnęła siostrę za ramię, aby dodać jej odwagi i spytała:— Skarbie, co chcesz przez to powiedzieć? Dziewczyna mówiła z wysiłkiem, drżącym głosem:— Czuje się niemal, że ono jest z nami.— Jej wzrok przebiegł po laboratorium.— Powietrze jakby zgęstniało, nie wydaje się wam? I jest zimniej.Jakby coś miało się.zmaterializować tuż przed naszymi oczami.Bryce rozumiał, co miała na myśli.Tal pochwycił spojrzenie Bryce'a i skinął głową.Też to czuł.Jednakże Bryce był pewien, że to, co czują, jest wyłącznie wrażeniem subiektywnym.Tak naprawdę nic się nie miało zmaterializować.Powietrze w rzeczywistości nie było gęstsze niż przed minutą; tylko wydawało się gęstsze, ponieważ wszyscy zesztywnieli z napięcia i naturalnie ciężej oddychali.A jeśli było zimniej.cóż, to tylko nadchodziła noc.Monitory opustoszały.Po chwili:KIEDY ON PRZYBĘDZIE?Sara wystukała:SPRECYZUJ.KIEDY PRZYBĘDZIE EGZORCYSTA?— Chryste! — zdziwił się Tal.— A co to? Sara wystukała: SPRECYZUJ.TIMOTHY FLYTE.— Niech mnie szlag trafi! — szepnęła Jenny.— Ono zna szanownego Flyte'a — powiedział Tal.— Ale skąd? I boi się go, czy co?CZY BOISZ SIĘ FLYTE'A?SMĘTNA SUKA.Nie zrażona powtarzała:CZY BOISZ SIĘ FLYTE'A?NIE BOJĘ SIĘ NICZEGO.CZEMU INTERESUJE CIĘ FLYTE?ODKRYŁEM, ŻE ON WIE.CO ON WIE?O MNIE.— Oto wyraźny dowód — powiedział Bryce — że z Flyte'a nie jest żaden cwaniaczek.Sara uderzyła w klawisze:CZY FLYTE WIE, KIM JESTEŚ?TAK.CHCĘ GO TU MIEĆ.DLACZEGO CHCESZ GO TU MIEĆ?ON JEST MOIM MATEUSZEM.SPRECYZUJ.JEST MOIM MATEUSZEM, MARKIEM, ŁUKASZEM l JANEM.Sara zmarszczyła czoło, zastanowiła się, spojrzała na Bryce'a.Jej palce frunęły po klawiszach:CZY CHODZI Cl O TO, ŻE FLYTE JEST TWOIM APOSTOŁEM?NIE.JEST MOIM BIOGRAFEM.ZAPISUJE MOJE UCZYNKI.CHCĘ, ŻEBY TU PRZYBYŁ.CZY JEGO TEŻ CHCESZ ZABIĆ?NIE.GWARANTUJĘ MU LIST ŻELAZNY.SPRECYZUJ.WY WSZYSCY UMRZECIE, ALE FLYTE'OWI DANE BĘDZIE ŻYĆ.MUSICIE MU POWIEDZIEĆ.JEŚLI NIE DOWIE SIĘ, ŻE DAJĘ MU LIST ŻELAZNY, NIE PRZYBĘDZIE.Dłonie Sary trzęsły się jak nigdy do tej pory.Uderzyła złą literę, musiała ją skasować i zacząć jeszcze raz.Zapytała:JEŚLI SPROWADZIMY FLYTE'A DO SNOWFIELD, DASZ NAM ŻYĆ?NALEŻYCIE DO MNIE.CZY DASZ NAM ŻYĆ?NIE.Do tej chwili Lisa trzymała się dzielnie jak na swój wiek.Jednakże widząc swój los wypisany tak bez ogródek na komputerowym ekranie, załamała się.Zaczęła cicho płakać.Jenny pocieszała dziewczynę, jak umiała.— Cokolwiek to jest — oświadczył Tal — nie brak mu arogancji.— No cóż, jeszcze nie umarliśmy — powiedział Bryce.— Jest nadzieja.Póki życia, póty nadziei [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl