[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Christopher ukrył wyszukiwarkę, a zamiast tegorozpoczął procedurę wymazywania danych, żeby przywrócić peceta do takiego stanu,w jakim go zastał. I? zapytała. Gotowe? Prawie.Potrzebuję jeszcze kilku minut. Ale udało się, prawda? Mam nadzieję.Wytłumaczy jej to pózniej.Wiedział, że to tchórzostwo.Jasne, że tchórzostwo.A to, że Madonna wydrapie mu oczy, kiedy tylko pozna prawdę, wydawało sięcałkiem uzasadnione.Jednak lepiej, żeby stało się to dopiero, kiedy wrócą do obozu.Jeżeli teraz się przed nią zdradzi, dziewczyna pewnie urządzi mu taką scenę, żew miasteczku będą to wspominać latami.Drgnął.Stała za nim i zaglądała mu przez ramię.Coś musiał zrobić, więc poprostu dodał w mailu link do jej wideo. I? zapytała nerwowo. No, wyślij już! Tak daleko to jeszcze nie dotarłem mruknął.Nie, jeszcze nie dotarł.Ryzyko było jednak zbyt wielkie.Musiał jeszcze raz jąstąd pod jakimś pretekstem odesłać&Madonna westchnęła głęboko i odeszła kilka kroków. Szczerze mówiąc, uwierzę dopiero, jak zobaczę stwierdziła i znów wyciągnęłatelefon z torebki. Jeszcze raz spróbuję zadzwonić do kuzynki. Włączyła komórkę. Wciąż nie ma zasięgu.Szkoda, bo teraz się przecież nie dowiemy, jak& Poczekaj.Jest.Pełen zasięg, sto procent.To były ostatnie słowa, jakie usłyszał Christopher.Potem otoczyła go huczącaczerń, która go wciągnęła.A potem nie widział i nie słyszał już nic.RUCH NIEPRZYJACIELA28 | To nie była utrata świadomości.Film mu się nie urwał, jedyniewłączono inny kanał.W dodatku jakiś okropny.To, co Christopher uważał za rzeczywistość, zniknęło, a on, niepamiętający już,jak ma na imię, znalazł się w ogromnym, czarnym malstromie, w leju danych,w połykającym wszystko wirze, gdzie można sobie do woli wiosłować rękamii nogami, a i tak jest się wciąganym głębiej i głębiej.Jak gdyby we wnętrzu jego ciałaotworzył się jakiś zawór, spod którego wytrysnęła gęsta, nieprzenikniona czerń,opływając go, obejmując z szumem i próbując zabrać w głębinę.Kim był? Był Christopherem.Co to znaczy? To imię.Jego imię, ale czym było&imię?W pewnej chwili coś dało mu oparcie, uratowało na chwilę, jednak oparcie siękruszyło, tylko kwestia czasu, aż ustąpi.Zrozumiał, że siły, które nim szarpały, taknaprawdę atakowały nie jego, tylko to oparcie właśnie.Oparcie, o którym Christopherwiedział, że w rzeczywistości nie istnieje, że znajduje się gdzieś w jego wnętrzu,w jakimś niezwykłym kosmosie wywróconym na nice, złożonym tylko z różnychstopni czerni.Co się działo? Miał teraz do czynienia z Koherencją.Z Polem.Potrafił wyczuć,jak się w niego wgryza i jak go pożera, jak stara się rozerwać&Tym razem, co zrozumiał nagle i z absolutną pewnością, tym razem nie zdołauchronić swojej samodzielności.Tym razem grozi mu rozwiązanie ostateczne połączenie się z Koherencją, utrata tego, co czyniło go Christopherem Kiddem&Utrata? Czy rzeczywiście to na tym polegało? Czy naprawdę byłoby aż tak zlezakończyć tę egzystencję pojedynczej, samotnej osoby, z trudem porozumiewającejsię z innymi, i osiągnąć inną, wyższą, wręcz nieopisaną formę istnienia, w bycieponad wspólnotą oraz indywidualnością?To stara tęsknota.Christopher poczuł ją po raz pierwszy, gdy jeszcze stanowiłczęść Koherencji, zanim zupełnie się wycofał, a potem coraz trudniej było mu sięoprzeć.Teraz, zdawało się, że już nie ma wyboru.Mógł jedynie czekać, aż jego opórzostanie przełamany, albo po prostu dać za wygraną i ulec temu, co nieuniknione.I tak się w końcu wydarzy, więc co da kilka sekund?Już je słyszał, te niesłyszalne głosy Koherencji, wołające poprzez wszystkieciemne szumy i odmęty.Witamy& my& my& my& my&Jeszcze nigdy nie odczuwał aż takiej pokusy.29 | Madonna Two Eagles chciała właśnie wybrać numer swojej kuzynki,Carol Morris, której rodzice nie byli zbyt wierni indiańskiej tradycji nadawania imionwojowników, kiedy nagle spojrzenie Christophera całkiem zmętniało.Samo w sobienie było to jeszcze czymś szczególnym, chwilę potem jednak chłopak osunął sięz krzesła jak szmaciana lalka.Madonna, bardziej dzięki refleksowi, a nie dlatego, żerozumiała, co się dzieje, wyciągnęła rękę, nie pozwalając mu uderzyć głowąo podłogę.Pochyliła się nad nim. Christopher! Hej! Co się z tobą dzieje?Oddychał, ale oczy miał zamknięte, a gdy uniosła mu powiekę, ujrzała tylkobiałko. Hej, możecie mi pomoc? zawołała w stronę baru.Stojący tam młodzimężczyzni nie zrozumieli, co się stało, ale Jim, barman, niczym rakieta wystrzelił zzakontuaru. Cholera! zwołał. Co z twoim przyjacielem? Spojrzał na Christophera.Wygląda to na atak padaczki.Uważaj, żeby sobie nie odgryzł języka.Zadzwonię ponaszego lekarza. Pobiegł za bar i zaczął wybierać numer na tarczy starego telefonu.Madonna siedziała na podłodze z nieprzytomnym chłopakiem w ramionach.Pozostawało jej tylko czekać na lekarza.Kto wie, jak długo.Spojrzała naChristophera.Nagle wyczuła, że ciało chłopaka gdzieś tam w środku wibruje, jakgdyby toczyła się w nim walka, jakby drgania wywołane były krokami i ciosamiwalczących.Przyglądała się pobladłej twarzy Christophera, z której jednak niedawało się niczego wyczytać.Czym było to odległe drżenie w jego ciele? Niepokoiłoją, że w ogóle coś takiego czuła. Halo? Doktor March? słyszała głos Jima zza baru.Jima, który jezdził namotorze i marzył o tym, by przejechać całą Transamerican Highway, z Alaski doZiemi Ognistej.Jima, który lubił słuchać stoner rocka, miał dwie siostry oraz chorąmatkę i dlatego dobrze znał lekarza. Mamy tutaj chłopaka, siedemnastoletniego,dostał jakiegoś ataku&To nie jest atak żadnej choroby nagle uświadomiła sobie Madonna.I była tegoabsolutnie pewna.Kierowana impulsem, którego nigdy nie zdołała tak naprawdę zrozumieć,pochyliła się nad Christopherem i pocałowała go w usta, tak mocno i czule, jak tylkopotrafiła.Nagle powróciła rzeczywistość [ Pobierz całość w formacie PDF ]