[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ludzi, których losy u³o¿y³y siê tak, a nie inaczej.Bo wyt³umacz mi, jak to w³aœciwie jest, ¿e wystarczy poznaæ bli¿ej któregoœ, a zaraz okazuje siê.inny? Mam tu na myœli siebie, ale przede wszystkim Ehadena.Dziewczyna poblad³a.- Nie mów o Ehadenie - powiedzia³a.- Nie o nim.- Czemu nie, pani? By³ piratem, i to jakim.Zdziwi³abyœ siê, gdybym ci opowiedzia³.I jak to siê sta³o, ¿e ten pirat, morderca.- Ehaden by³ bratem mojej matki - powiedzia³a z chrypk¹.Nie mówmy o tym.- Wiem kim by³.Ale pomimo wszystko.Wsta³a gwa³townie.- Zostaw to, Raladan! - wykrztusi³a.- Ja ju¿ nie chcê tego wszystkiego, nie chcê o tym mówiæ i nie chcê o tym s³yszeæ! Zostaw to wszystko! Nareszcie.nareszcie jestem sama.Rozumiesz to? Nie mam ¿adnej rodziny, nikogo, i to jest najpiêkniejsze, co dot¹d spotka³o mnie w ¿yciu! Nawet matce potrzebna by³am tylko do tego, ¿eby mia³a komu opowiadaæ o swoim cudownym Rapisie.Ja wiem, ¿e by³oby inaczej.ja kocha³am matkê.- rozgor¹czkowana, mówi³a coraz bardziej chaotycznie.- Ale nie chcê ju¿, s³yszysz? Chcê po prostu zejœæ z tego przeklêtego okrêtu i zacz¹æ normalnie ¿yæ.Naprawdê, Raladan, ja.ja gotowa jestem zabijaæ, ¿eby to osi¹gn¹æ.To dobrze, ¿e Rapis.¿e mój.ojciec.po raz pierwszy, z wysi³kiem, u¿y³a tego s³owa - ¿e on umar³.Bo inaczej zabi³abym go!Przenikn¹³ j¹ dreszcz.- Nie jestem znów takim niewini¹tkiem.Nie opowiem ci, gdzie i jak zarabia³am na chleb.A nawet nie musia³am, chcia³am, tak! Myœlisz, ¿e niczego w ¿yciu nie ukrad³am? - zapyta³a szyderczo i gniewnie.- O, jak ja dobrze rozumia³am, co mi mówi³ Ehaden.O wielkiej wyspie, gdzie mieszkaj¹ tylko ob³¹kani.Dziadka.swojego ojca nazwa³ zwyrodnialcem i taka jest prawda, Raladan! Tutaj, na tym statku, potraktowano mnie lepiej, ni¿ by³am traktowana w domu matki, ale tu by³am niewolnic¹ wart¹ sztukê z³ota, a tam.tylko odpadkiem, armektañskim pomiotem - mówi³a chaotycznie, z bólem.- I po œmierci matki otworzono drzwi i wyrzucono mnie na ulicê, w³aœnie tak, jak wyrzuca siê odpadki, wiêc postanowi³am zostaæ tym w³aœnie, za co mnie uwa¿ano.Nie jestem taka g³upia, jak s¹dzisz.Wiem, ¿e nie ma prostego podzia³u na dobro i z³o.Powoli wróci³a do sto³u i usiad³a.- Ale kocha³am w ¿yciu.kocha³am dwie osoby.Matkê i.jego.Kocha³am go, wcale nie znaj¹c, bo kocha³a go ona.Opowiada³a o najwspanialszym cz³owieku na œwiecie.Co mo¿esz wiedzieæ o uczuciu, które ciê ogarnia, gdy zamiast stubarwnego ptaka, wyœnionego i wymarzonego, pojawia siê przed tob¹.brudny, cuchn¹cy œmieæ?* * *Rano okaza³o siê, ¿e horyzont wokó³ jest pusty.Odpadli od wiatru i znów pop³ynêli na po³udniowy wschód.Do wieczora nie zmienili kursu.Morze wci¹¿ by³o puste, ale Raladan i Tares wiedzieli, ¿e to nie koniec k³opotów.Zdawali sobie z tego sprawê nawet majtkowie.Po Morzu Zwartym kr¹¿yæ mog³o wiêcej ¿aglowców, ni¿ s¹dzi³ pilot, no i z ca³¹ pewnoœci¹ nie minêli jeszcze linii patroli na jego obrze¿u.Dowodz¹cy ob³aw¹ nie byli g³upcami.PóŸne lato, czy te¿ raczej pocz¹tek jesieni - by³a to pora niemal gwarantuj¹ca sukces.Piracki ¿aglowiec, jeœli zdo³a³ nawet uciec na Bezmiary, nara¿ony by³ na powa¿ne niebezpieczeñstwo ze strony wczesnojesiennych sztormów; jeœli nie zdo³a³ na czas zawin¹æ do jakiejœ bezpiecznej kryjówki, zwykle koñczy³ na dnie oceanu, lub te¿, gnany wiatrem, przepada³ na zawsze w nie koñcz¹cym siê wodnym pustkowiu.Teraz byli w takiej w³aœnie sytuacji: cesarskie okrêty lub sztormy.Raladan liczy³ na to, ¿e uda siê wyp³yn¹æ na Bezmiary, a potem, jeœli ¿agle z³api¹ dobry wiatr, zd¹¿yæ przed burzami do po³udniowych wybrze¿y Garry.Tam nie powinno byæ cesarskich okrêtów, nie przebiega³y tamtêdy ¿adne wa¿ne szlaki handlowe i rozci¹ganie ob³awy a¿ po ów koniec œwiata mija³oby siê z celem.Tymczasem wci¹¿ p³ynêli pó³wiatrem na po³udniowy wschód.Marynarze, rozumiej¹c doskonale powagê sytuacji, prawie nie schodzili z pok³adu.Œledzono pilnie widnokr¹g.Jednak dzieñ przemija³ i nie dojrzano nigdzie nawet skrawka ¿agla.Wiatr by³ doœæ silny; wygl¹da³o na to, ¿e zdo³aj¹ w nocy przerwaæ blokadê i wyp³yn¹æ na Wschodnie Bezmiary.Tares obudzi³ siê jeszcze przed œwitem i poszed³ sprawdziæ wachty.Nikt nie spa³.Poszed³ na kasztel dziobowy i tam, czuj¹c na twarzy bryzgi fal, pogr¹¿y³ siê w myœlach.A zatem wydostali siê z matni.I co dalej? Mieli przybiæ do brzegu, a to oznacza³o odejœcie Ridarety i pilota.Nie móg³ temu przeszkodziæ równie ³atwo, jak ucieczce ³odzi¹.Nie mia³ ¿adnego planu.A zatem.pozostawa³o tylko porzuciæ okrêt i uciec z nimi.Porzuciæ okrêt? Porzuciæ „Wê¿a Morskiego”, najwspanialszy ¿aglowiec wszystkich mórz?Drugi zastêpca Demona ca³e swoje ¿ycie zwi¹za³ z morzem, jednak dopiero piracka karaka sta³a siê prawdziwym jego domem.Walczy³ o ten dom i zdoby³ go.Stara „Mewa”, z pok³adu której dokonali nocnego aborda¿u, wygl¹da³a niczym marna ³upina wobec tego gigantycznego ¿aglowca, maj¹cego symbolizowaæ potêgê armektañskiego imperium.Gwardia Cesarska, stoj¹ca w sto³ecznym Kirlanie by³a formacj¹ l¹dow¹; polityczne wzglêdy zadecydowa³y o wyodrêbnieniu z niej Cesarskiej Gwardii Morskiej.Najlepsi ¿o³nierze œwiata, bêd¹cy elit¹ elit, weszli na pok³ady trzech najwiêkszych ¿aglowców Szereru - zbudowanych bodaj tylko po to, by w portach wszystkich prowincji ujrzano potêgê Wiecznego Cesarstwa.Jednak z³oœliwy dla Armektu los sprawi³, ¿e dziewiczy rejs „Dumy Imperium”, podjêty dla zbadania dzielnoœci morskiej okrêtu, by³ ostatnim rejsem karaki pod cesarsk¹ bander¹.Bezmiary nie chcia³y, by naród jeŸdŸców, przebiegaj¹cych Wielkie Równiny, rozpanoszy³ siê na wodach Szereru.Pok³ad flagowego okrêtu cesarstwa stal siê aren¹ nies³ychanej, upiornej wrêcz rzezi.Dwie za³ogi mordowa³y siê nawzajem, z rozpaczliw¹ wœciek³oœci¹, fanatycznie, do koñca [ Pobierz całość w formacie PDF ]