RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trudnobyło zobaczył podłogę, ukrytą poza światłem, ale można było dostrzec pozostałości systemudostarczającego wodę, prowadzącego daleko od kanału, gdzie długie rowy zdobione kolorowymikafelkami zasilały od dawna wyschnięte fontanny zawierające coś co wyglądało na kamiennesiedzenia.Ogromne sklepienie sięgało ciemności nad nimi, roztrzaskane z jednej strony.Słychaćbyło kapiący dzwięk wody, cichszy od buczenia, które urosło do poziomu ryku gdy minęli wejście.Wzdłuż ścian i kolumn na krawędzi światła znajdowały się grube komórki pleśni grzyba,które pokrywały całe freski.Wyżej, sufit był pokryty czymś co wyglądało na masywne stalaktyty,długie, zwisające i wyglądające jak kły w ogromnej paszczy.Wokół nich roiły się pszczoły, więcejpszczół niż potrafiły objąć ich oczy.Buczenie o ogromnej sile było tak głośne jak echo grzmotu w górach.Stalaktyty były tylkofragmentem, reszta była scementowana przez piasek i ślinę pszczół, rozrosła się po suficie krypty ipoza zasięgiem światła w ciemności.Bliżej dziury w krypcie, znajdował się roztrzaskany ul zezłamanymi kawałkami wosku i miodem sączącym się na ziemię, dookoła, którego wirowałodziesiątki tysięcy owadów, brzęcząc gniewnie.Wibracja przywędrowała do skóry Achmeda,pozostawiając ją płonącą od zakłóceń.Rapsodia mocniej przycisnęła do siebie dziecko i starała sięzatkać uszy swoim ramieniem.- No dobrze Księżniczko być może faktycznie bylibyśmy bezpieczniejsi na zewnątrz wyszeptał Grunthor.- Nie wydawaj żadnego dzwięku  ostrzegł Achmed cichym głosem. Jeśli je spłoszyszprzylecą do nas, nie możemy ich prześcignąć.Tak jak ty, Ysk.Nie uciekniesz mi.Słowa pełzły przez skórę Achmeda, rozbrzmiewając w jego krwi.Chociaż dzwięk niedotarł do jego uszu, słyszał je tak wyraznie jakby zostały wypowiedziane tuż przy nim.Prawieniedostrzegalnie zaczął obracać się by spojrzeć za siebie.Nie ruszaj się.Rozkaz ukłuł wewnętrzną część jego powiek.Król Bolgów zamrugał z bólu.Było cośzażyłego w tych słowach, niewypowiedziana i pozbawiona głosu komunikacja, która byłaprzesyłana przez jego skórną sieć, niesłyszalna jakichś innych uszu.Przemawiał w ten sposób wswoim życiu dwa razy: raz ze swoim mentorem w starym świecie, Ojcem Halphasionem i kolejnyraz z Babką, starożytną kobietą, która strzegła Zpiącego Dziecka, ale żadna z tych metodkomunikacji nie transmitowała surowej mocy i bólu, który teraz został mu narzucony.Przemawialibez języków, po prostu przesyłając sobie zrozumienie.Powiedz im żeby weszli do środka.Achmed przełknął.Z każdą komendą wydawało się jakby kolejna niewidzialna nić gooplątywała, uniemożliwiając mu poruszanie się.Odetchną swoimi zatokami, usiłując wypuścićswoje kirai by zobaczyć czy Szukające wibracje pomogą mu zebrać informacje o mówcy, ale jegooddech zatrzymał się w gardle.- Rapsodio  powiedział cicho w staro cymriańskim  idz do przodu, wyjdz z kanału.Tyteż Grunthorze. Lady Cymrian stała po jego prawej stronie i oceniała brzmienie wibracji ulu w nadziei, żestworzy uzupełniające, spojrzała na niego z boku i widząc poważny wyraz jego twarzy, weszła nawystęp, a potem na prawo do wejścia.Grunthor, również to zrobił, ale gdy przechodził obok niego spojrzał na kanał za sobąi zwolnił krok.Dokładnie za Achmedem stał cień mężczyzny odziany w ciemność, oddalony omniej niż oddech.Grunthor dalej szedł, ale subtelnie wyciągnął nóż ze swojego pasa.Nagle, wiatr, który wiał przez kanał, wyprodukowany przez ruch milionów skrzydeł, znikłwraz z resztą powietrza w przejściu.Dwóch Bolgów łapało oddech jakby zabrano nawet powietrzez ich płuc.Ręka Grunthora powędrowała do gardła, ale Achmed pozostał nieruchomy, żyły na jegoszyi i czole rozszerzyły się.Rapsodia odwróciła się i widząc, że jej przyjaciele są w niebezpieczeństwie cofnęła sięszybko do wejścia.Głos, tym razem słyszalny, odezwał się niskim tonem, który unosił się podbzyczeniem ula.- Pozostań tam, milady, chyba, że chcesz zobaczyć jak to samo dzieje się z twoimdzieckiem.Kula zimnego światła wypadła z ręki króla Bolgów i upadła ciężko na ziemię.Rapsodiazamarła, przyciskając bliżej do piersi dziecko owinięte w mglisty płaszcz, gdy Bolgowie padli nakolana, walcząc z utratą świadomości.- Przestań, błagam cię  wyszeptała tym samym tonem, co tamten głos.- Bądz cicho [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl