[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Friny mój i Marsa nie miaływątpliwości, że Agon oberwał potężny m pociskiem mikrodronowy m MDS 3000.Znałem je.Towy jątkowe paskudztwo i ty lko Hegar by ł w stanie wy trzy mać uderzenie, zresztą nie bezpośrednie,ale boczne, w naramiennik.Gdy by dostał centralnie w pierś, nie wiadomo, czy by wy trzy mał.Coremour najprawdopodobniej by zawiódł.Hegary to latające czołgi.Ranowie nigdy nie zgodzilisię na takie obłożenie pancerzem.Gradivus został nieco za nami.Jego złota zbroja by ła w jednej trzeciej strawiona przezzjadliwe mikroroboty.Wśród drobin tworzy wa widać by ło krew.O Tool już przeteleportował doniego medmat z Teacupa.Dron właśnie się zbliżał do rannego, wy ciągając diagnosty cznei lecznicze macki.Za chwilę go ustabilizuje.Agon milczał.Jak zwy kle, skurczy by k, milczał. Mars, w porządku? Dam radę. Wiesz, jak to się stało? Jeszcze myślę.Zwróciłem wzrok w stronę pojazdu.Za szy bą kabiny tkwił gość w podrapany m pancerzu,z pokrwawioną dolną wargą, drący się wniebogłosy i usiłujący wy rwać sobie włosy z głowy.Han Fierce.ImBu unieruchomił jego statek.Po próbie zamachu cała rzeczy wistość Way Empirestała się jego wrogiem każdy flof statku, otaczający ch go mikrokamer, filarów raju, zbroii pojazdów, wszy stko by ło przeciwko niemu.Tak, kolego.Dopóki nie popełnisz przestępstwa, maszWolną Wolę.Ale potem musisz już czekać na wy rok.A wy rok to ja.Nexus wy dał dy spozy cję otwarcia kabiny pojazdu.Wtedy usły szeliśmy, że gość naprawdę głośno krzy czy.Poczułem pot, wy nik stresu i strachu.Fala za falą krwawe bałwany wściekłości uderzały w moją duszę.Ten człowiek dotarł dogranicy.Spojrzałem na niego z ciekawością. Torkil, czujesz to? odezwał się Tell.Po chwili usły szałem to samo py tanie od Angie i Maria.Czuję. Czego mordę drzesz? spy tał RanaR i podleciał do krawędzi statku.Usiadł na niej jak ptak.Moduły stóp jego Coremoura owinęły się wokół krawędzi na podobieństwo szponów i w tensposób go ustabilizowały.Nie zwrócił uwagi na to, że szpony wry ły się głęboko w pojazd i gouszkodziły.Mężczy zna zamilkł.Nagle fale, które tak boleśnie mnie uderzały, zniknęły. Do kogo strzelałeś, skurwielu? spy tał Laurus.Uży łem Aaski Imperatora, żeby prześwietlić mu łeb, ale Mario by ł szy bszy i odpowiedział zamnie: Do Torkila.Wszedłem do sy stemu Elorhaga i upewniłem się.Tak! Strzelał do mnie!Zgromadzeni wokół wzięli głębszy wdech.Ty lko Mars by ł wciąż skoncentrowany na swoimHegarze.Obudowy wał warstwę po warstwie na dziurze w naramienniku.Pomagała mu Lea,wy ciągając ze swojego hipoka moduły zbroi, które próbowały przy czepić się do mechanicznejrany.Tam ciągle trwała walka.Dlaczego ten gość do mnie strzelał? Przecież go nie znam!Spojrzałem na Laurusa.Widziałem, że walczy ze sobą.Chciał tamtego rozszarpać, i to niepancerny mi palcami, ale własny mi, organiczny mi.Powstrzy my wał się ostatkiem sił. Torkil Gamedec Ay more to mój przy jaciel powiedział lodowaty m tonem. Wiesz, co toznaczy ?Znowu fala, ty m razem zwierzęcego strachu.Z pewnością facet popuścił z cewki& Znaczypopuściłby, gdy by miał coś w pęcherzu.Ale nie miał. To znaczy, mój drogi Laurus mówił mój drogi ty lko wtedy, gdy by ł skrajnie wściekły że powinienem cię tutaj rozsmarować, centy metr po centy metrze, na tapicerce kabiny twojegośmierdzącego, wy konanego bez krzty ny gustu stateczku.Centy metr po centy metrze. Powiedziałto bardzo, bardzo wolno.W chwilach wielkiego napięcia stawał się opanowany i zimny jakśnieżne szczy ty Frey i.Wziął wdech. Ale nie zrobię tego, by ś mógł sobie o ty m rozmy ślać.Potop.To by ła swobodna przeróbka wy powiedzi Kmicica żeby ś sobie mógł o Kmicicurozmy ślać.Aristos uwielbiał stare el-booki, zwłaszcza ten.Nie bardzo rozumiem dlaczego.Możez powodu chary zmaty cznego głównego bohatera, do którego od czasu do czasu próbował sięupodobnić.Jego przerzedzone skrzy dła by ły rozpostarte na bardzo dużej powierzchni, powolipracowały w powietrzu i miały ostrza skierowane w stronę Hana.Wy glądały jak skrzy dła sępa,który za chwilę ma wy rwać wątrobę zmarłego bawołu. Wiesz, że strzelałeś do Błogosławionego? odezwał się Mario. Tak. Wiesz, że ja też jestem Błogosławiony m? Widzę.Gość trochę się pozbierał.W ty m widzę by ła już nuta zaczepki.SaintDroidy Nexusa i mójjuż do nas dotarły i po staremu, jakby nigdy nic, rotowały kilka metrów nad nami.Koło nichpowiewały flagi ArtDroidów, a nad nimi te kurewskie, ślepe bodhisattwy.Dominic i Barbara wraz z Tellem i Quai wy ty czy li pery metr wokół statku.Nasze upioryskanowały otoczenie.Teraz nic nas nie mogło zaskoczy ć. Dlaczego to zrobiłeś? spy tał Mario.Mężczy zna milczał. Czy mój drugi przy jaciel odezwał się Laurus ma powtórzy ć py tanie?Cisza. No i się, kurwa, doigrałeś. Laurus [ Pobierz całość w formacie PDF ]