[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co się stało? Odchrząknęła.- Twój samochód.Nie czuć w nim papierosów.- 1 co z tego?- To, że palisz.Na przystani paliłeś marlboro redsa.Zredukował bieg.- Nie palę dużo.- To kiedy palisz?- Kiedy mam na to ochotę.Wjechał na parking przy marinie i stanął obok samochodu szeryfa.Wysiadł i obszedł auto, żeby otwo-rzyć drzwi Elainie.Odrzuciłaby jego pomoc, jednak była całkiem pewna, że będzie wyglądała jakidiotka, usiłując wysiąść z gracją z tego wozu.- Popłyniemy suprą.- Suprą?- Slizgaczem.- Poprowadził ją innym pirsem niż ten, na którym byli wcześniej, i zatrzymali się przyjednej z łódek.To była kolejna czarna łódz, jednak ta miała na boku napis Solniczka".Przypomniałysię jej słowa piosenki Margaritaville".Troy postawił stopę na łódce i wyciągnął rękę, żeby pomóc agentce wejść na pokład.Potemodcumował i sam wskoczył na pokład ślizgacza.Sprawdził jakieś wskazniki przy sterze, a Elaina zulgą przyjrzała się łodzi, małej o aerodynamicznym kształcie.Były tu dwa winylowe wyściełanepoduszkami siedziska, więc nie będzie musiała stać, cały czas ściskając oparcie jego fotela.Rozsiadłasię na miejscu dla pasażera, kiedy on odbijał od pomostu.Elaina zerknęła przez ramię na pogrążoną w ciemnościach marinę.Sklep z przynętami zamknięto nanoc i jedyne światło dawała czerwona poświata automatu z colą.Wiele miejsc dla lodzi przy pomościebyło pustych - właściciele prawdopodobnie wypłynęli na połów albo spędzali noc poza przystanią.- Dlaczego nie włączyłeś świateł? - zapytała, przekrzykując silnik.- Nie potrzebujemy ich.- Poklepał panel kontrolny, gdzie zobaczyła kolejny system nawigacyjnynajnowszej generacji.- A co, jeśli ludzie nas nie zobaczą?- O to właśnie chodzi.Udała, że rozumie, chociaż tak naprawdę nie rozumiała.Co z tego, że ich nie zobaczą, skoro i takmożna usłyszeć ryk silnika?- Ten ślizgacz jest szybki - powiedział Troy.- Potrafi wyprzedzić wszystko, co pływa po tych wodach.Dopłynął do wylotu zatoki i zatrzymał się, żeby pogrzebać w GPS-ie.Obserwowała go sfrustrowana.Nigdy nie prowadziła motorówki.Wątpiła, czy poradziłaby sobiesama z małą żaglówką.Za sterem ich katamaranu zawsze stał jej ojciec, a ona po prostu wykonywałajego polecenia.Spojrzała na północ, potem na południe, usiłując dopasować dane z mapy, którą studiowała, do rze-czywistości.Na północy światła oświetlające groblę komunikacyjną tworzyły łukowatą konstelację natle nocnego nieba.Na południu rezerwat dzikiej przyrody był ciemną, pogrążoną w cieniu pustką.Stały ląd leżał bardziej na zachód - zobaczyła tam migające światła na wieżach rafinerii w Bay Port,które chyba nigdy nie gasły.- Popłyńmy na północ - powiedziała.- Doki, przy których odnaleziono samochody Giny i Valerie, sąpo tamtej stronie wyspy.Może zabójca przypłynął stamtąd.- W porządku.Wstała.- I teraz ja prowadzę.Elaina uczyła się szybko, więc opanowanie systemu nawigacji nie zajęło jej dużo czasu.Poza tymmiała dryg do sterowania i trzymała łódz na kursie, mimo że morze było trochę wzburzone.Troynigdy dotąd nie pozwolił kobiecie stanąć za sterem swojej łodzi, ale teraz stwierdził, że mu się tocałkiem podoba.Obserwowanie, jak agentka specjalna Elaina McCord przejmuje kontrolę nadwszystkimi tymi końmi mechanicznymi, naprawdę na niego działało.Chciałby ją też posadzić zakółkiem swojego ferrari, ale to chyba pozostanie w sferze fantazji.Wydawało się, że agentka ma wsobie purytańską żyłkę.- Czy ten głębokościomierz jest zepsuty, czy naprawdę jest tu tak płytko? - zapytała.Zerknął na cyfrowy wyświetlacz, który pokazywał, że kadłub łodzi dzieli od dna ledwodziewięćdziesiąt centymetrów.- Dobrze działa.Faktycznie średnia głębokość tej zatoki to mniej niż metr dwadzieścia.Mogłabyśwłaściwie przejść po dnie do stałego lądu, gdybyś musiała.Elaina przesunęła się nieco do tyłu, wpadając na Troya.Jego bliskość zdawała się wzbudzać w niejpewną nerwowość, co wydawało mu się całkiem zabawne [ Pobierz całość w formacie PDF ]