RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Koty ustawiają się w rzędzie pod drzwiami.Koty lubią ptaki.Przychodzi Mańka i robi łubki na skrzydło.Mówi, że trzeba by do zoo, tam mają taki oddziałdla ptaków.To ciekawe, dlaczego nie mają oddziałów dla mężczyzn.Byłoby milej i bezpiecz-niej na świecie.Wpycham sowie do dzióbka kurczaka.Jest ospała.Przełyka, ale jakoś niechęt-nie.Wychodzę z tego kibelka i tłumaczę Mańce, dlaczego musi ją uratować.%7łe to znak.Bo jakją uratuję, to dom też.Mańka idzie do klopa, wyjmuje sowę z koszyczka, kładzie na stole obok gulaszu.Koty sąprzekonane, że szykuje im dziczyznę na kolację. Ty idiotko  mówi do mnie niegrzecznie Mańka. Ty kretynko.Jesteś nienormalna.Tyznaki widzisz, ty się lecz.To jest ptak, idiotko, i on ci domu nie postawi.Ptak nie znak!A potem mówi, że sowa wyzdrowieje.30 ***Po co tyle gada? Dzwoniła Ula, że elektryk był.Dzwoniła Tosia i powiedziała, żebym za-dzwoniła do dziadka i żeby dziadek nie zmuszał jej do jedzenia zup.Sowa siedzi osowiaław klopie.Koty siedzą pod drzwiami.Za chwilę będzie zima.Już lecą liście z drzew.Dom jest prawie gotowy, tylko ściany mokre.Namówili mnie na kominek, będzie ogrzewać cały dom, i to tanio.Innego ogrzewania nie mam.Więc palę w kominku  jest cudnie, ale nie powiedziałabym, że ciepło.Martwię się sową.Martwię się Borysem.Zadzwoniła mama i powiedziała, że Borys zżarł jejkawałek fotela.Dzwonię do ojca i mówię, żeby nie zmuszał Tosi do jedzenia zup.Ojciec mówi,żebym zadzwoniła pózniej, bo Tosi jeszcze nie ma, ona się nie uczy, a on już zdrowia nie ma.Dzwonię wieczorem do Tosi, która mówi, że nienawidzi zup i że pani od matematyki jest głu-pia.Dzwonię do Borysa i mówię mu, żeby nie żarł mebli.Tfu, dzwonię do mamy i mówię, żecoś wymyślę.Przecież muszę to przetrzymać.Już niedługo.Wszyscy musimy wytrzymać.Oba-wiam się, że nie wytrzymam.Dzwoni Agnieszka i mówi, żebym przed świętami przeniosła się z Tosią do niej.Pyta Grześ-ka, co on na to, Grzesiek proponuje, żebyśmy się obie bujały.Zważywszy na to, że dziadek może nie wytrzymać z Tosią, Tosia z dziadkiem, a mamaz Borysem, postanawiamy, że ja i Tosia przenosimy się do Agnieszki, Borys przenosi się doMańki, komputer przenosi się razem ze mną, sowa zostaje, dopóki nie wyzdrowieje, w kibelku.%7łegnam się z Mańką.Kobiety powinny się żenić wyłącznie z kobietami.Jest im o wielelepiej razem.Oczywiście, jeśli chodzi o seks, mogą dopuszczać raz na jakiś czas mężczyznę.Jeśli chcą.Ja na pewno już nie chcę mieć do czynienia z żadnym facetem.Nigdy w życiu.***U Agnieszki i Grzesia jest bardzo przyjemnie.Oni mają duży dom, dwoje dzieci, w tymnieletnią moją siostrzenicę.Drugie dziecko jest bez przerwy na podwórku i gra w piłkę.Widzęje przez dziesięć sekund w kuchni, a i tak jest zasłonięte drzwiczkami lodówki.Poznaję podresie, że to chłopak.Ale może to być syn sąsiadów, który wygląda identycznie i też buszujew ich lodówce.Twarzy nie rozpoznaję.Agnieszka i Grzesiek mają również psa.Pies nazywa się Kłopot i stosownie do tego imieniasię zachowuje.Leży w przejściu i warczy.Mają też kota.Kot nazywa się Kleofas i jest najdroż-szym kotem w układzie słonecznym.31 Kot raz na parę dni przychodzi do domu.To znaczy przyczołguje się.Czasem nie ma ucha,innym razem ma rozpruty brzuch.Oni wołają weterynarza.Szkoda, że Mańka nie mieszka bli-żej, bo zarobiłaby na Kleofasie na utrzymanie Mikołaja, czterech kotów i na rachunki telefo-niczne, które wzrosły o sześćset osiemdziesiąt procent w stosunku do zeszłego miesiąca, boMikołaj się zakochał.W Kleofasa Agnieszka i Grzesiek pakują średnio paręset złotych miesięcznie.Jego uchokosztowało razem z leczeniem gronkowca i badaniami tego gronkowca tysiąc dwieście złotych.No to można sobie wyobrazić, ile kosztuje cały kot.Kleofas chwilowo nie jest wypuszczany, bowłaśnie ma świeże szwy (sześćset złotych razem z rentgenem).Moim zdaniem taniej by imwyszło wziąć weterynarza na pensję.Lub kupić aparat rentgenowski.Chwilowo mieszka u nich także teściowa i zajmuje jedyny nieprzechodni pokój.Pokoi jestsześć.Architekta, który zaprojektował dom, powinno się w nim karnie umieścić do końca życia.Mimo że dom jest przestronny, mamy problem.Agnieszka mówi, że pomyślimy jutro, przecieżna dwustu czterdziestu metrach znajdzie się trochę wolnego miejsca dla mnie, Tosi i komputera.Ponieważ muszę mieć spokój do pracy, Agnieszka proponuje, żebym spała w sali pingpon-gowej, w piwnicy, na materacach.Bo w pokoju nieletniej siostrzenicy będzie dzisiaj spał ichsynek z kumplem, w pokoju synka  Tosia, a w ich sypialni oni z nieletnią siostrzenicą, którejobiecali, że będzie u nich spała.W salonie nikt nie może spać, bo jest przechodni  do kuchni,szafy, przedpokoju i łazienki na dole.Już o pierwszej w nocy skończyliśmy się tasować, ich synek  nieletni siostrzeniec jednak powiedział, że chce spać z rodzicami, jego kolega powiedział, że on w takim razie bę-dzie w pokoju nieletniego, więc nieletnia siostrzenica musi spać w swoim razem z Tosią.Jestobrażona.Schodzę do sali pingpongowej  mam najlepiej z nich wszystkich.***Budzi mnie o trzeciej przerazliwy odgłos.Zamieram.Ktoś kaszle lub chrypi.Albo chrząka.Albo się dławi.Potem drapie.Szura.Zbójcy.Leżę i udaję, że mnie nie ma [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl