[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednak gdzieś w tym wszystkim musi być odpowiedź na nasze pytania dotyczące samego pułkownika i jego złota.Admirał skinął głową.- To brzmi zachęcająco.Zastanowię się nad tym.Czym chciałbyś zająć się tymczasem?- Chcę udać się do miejsca pracy pułkownika i porozmawiać z każdym, kto go poznał.To może naprowadzić nas na jakiś trop.Wiem już, że powiedział coś temu kapralowi, którego miałem przesłuchać.To było coś o mnie, coś, co zdenerwowało Mendeza.Chciałbym poznać treść tej rozmowy.Potrzebna mi jest również przepustka do Weeks Electronics, bym mógł porozmawiać z pracującymi tam ludźmi.Czy pan wie, nad czym pracują?- Nie.Wiem tylko, że to ściśle tajne badania dotyczące jakiejś wysoko rozwiniętej techniki.Czy sądzisz, że ma to coś wspólnego ze zniknięciem pułkownika?- Nie mam pojęcia, ale chcę zbadać każdą ścieżkę.Czy McCulloch wiedział, nad czym oni pracują?- Jestem pewien, że tak.- Zatem ja również muszę to wiedzieć.Czy może pan to załatwić, admirale?- Chyba tak.Jeśli jesteś absolutnie czysty, to nie powinno być problemów.Zadam odpowiednie pytania i wkrótce się dowiemy.Pozytywna odpowiedź nadeszła w niespełna godzinę.Czas ten pokazał, jak dużą wagę przywiązywano do kwestii bezpieczeństwa, jak bardzo zniknięcie pułkownika zaniepokoiło ludzi na wysokich szczeblach.Godzinę po nadejściu odpowiedzi Troy został wezwany przez admirała do sali konferencyjnej.Starał się nie być spięty w towarzystwie generała i pułkownika, którzy czekali na niego.Admirał przedstawił go zebranym.- Generale Stringham, pułkowniku Burkhardt, to jest sierżant Troy Harmon.Jak panom wiadomo, w tej operacji bierze udział jako porucznik;Troy zasalutował najlepiej jak potrafił.Odsalutowano mu w milczeniu, które ciągnęło się aż do momentu, kiedy admirał Colonne opuścił pokój.- Generał przyjmie teraz od pana przysięgę na zachowanie tajemnicy w sprawach ściśle tajnych - powiedział pułkownik, pełniący rolę świadka składania przysięgi.- Później otrzyma pan dokumenty i przepustkę dającą panu dostęp do projektu Gnomen.Będę tam pana eskortował.Proszę teraz podnieść prawe rękę.Po raz pierwszy Troy usłyszał nazwę projektu, nad którym pracowano w laboratorium.Nazwa ta jednak nic mu nie mówiła.Ceremonia była bardzo krótka i zaraz potem udał się z pułkownikiem do samochodu.Dwóch motocyklistów torowało im drogę, gdy przedzierali się przez popołudniowy korek.Po raz pierwszy Troy zaczął sobie zdawać sprawę, jak głębokie były wody, na których łowił.- Paskudna pogoda - powiedział pułkownik Burkhardt.- Za wcześnie się zaczęło i sądzę, że zima będzie jeszcze gorsza.- Pochylił się i domknął boczną szybę.- Musi się pan dowiedzieć, dokąd ten wiarołomny skurwysyn pojechał, a później niech pan przybije jego diabelską skórę do ściany.Rozumie pan?- Tak jest, panie pułkowniku.Czy wolno mi spytać, czy zna pan projekt Gnomen?- Nie, nie wiem o nim nic z wyjątkiem tego, że badaniami kieruje doktor Delcourt, z którą jedziemy się spotkać.Badania te są najbardziej tajne ze wszystkich prowadzonych na terenie tego kraju i finansuje je ze swego budżetu CIA.Nic więc dziwnego, że gdy oficer służby bezpieczeństwa mający pilnować tego wszystkiego nagle znika, wiele ważnych osobistości wpada w panikę.Lepiej, żeby zdał pan sobie już teraz sprawę, że gdy tylko dowiemy się, na czyim jesteśmy terenie, na pewno powołamy specjalną grupę o szerokich uprawnieniach, żeby się tym zajęła.Tymczasem skoro pan rozpoczął to śledztwo, będzie je pan prowadził, aż pana nie odwołamy.Oznacza to, że jest nam pan potrzebny do zdobycia pewnych informacji.Chwilowo.“Tak jest, panie pułkowniku" było jedyną odpowiedzią ze strony Troya.Po tej jednostronnej rozmowie Burkhardt zagłębił się w swoim siedzeniu i w ciszy nerwowo żuł nie zapalone cygaro przez resztę podróży.Ich dokumenty otwierały im drogę na wszystkich punktach kontrolnych na terenie laboratorium.Strażnik wszedł z nimi do windy, którą wjechali na piętro, gdzie znajdował się gabinet dyrektorki.Doktor Roxanne Delcourt była kobietą zbliżającą się do sześćdziesiątki.Miała siwe włosy i nie była brzydka mimo braku makijażu.Ubrana była w szary, wysłużony fartuch, a jedyną biżuterią, jaką miała na sobie, był sznur pereł widoczny spod kołnierzyka białej jedwabnej bluzki.Nie miała pierścionków i nawet czwarty palec prawej ręki był pusty.Podała rękę Troyowi i odprowadziła Burkhardta do drzwi.Gdy wyszedł, rozluźniła się i uśmiechnęła do Troya.- Proszę usiąść, poruczniku [ Pobierz całość w formacie PDF ]