RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dojechawszy do Końsko-woli, postanowił Wołodyjowski zatrzymać się na odpoczynek, bo konie były już mocnozdrożone.Któż więc opisze zóiwienie obydwóch przyjaciół, gdy wszedłszy do ciemnejsieni zajazdu, w pierwszym spotkanym szlachcicu rozpoznali pana Podbipiętę. Jakże się waszmość masz! Siła�v �p czasu! Siła czasu!  wołał Zagłoba. A że cięto Kozacy nie usiekli w Zamościu!Pan Podbipięta brał z kolei obydwóch w ramiona i obcałowywał po policzkach. Oto żeśmy się spotkali, co?  powtarzał z radością. Góie jeóiesz?  pytał Wołodyjowski. Do Warszawy, do księcia pana. Księcia nie ma w Warszawie.Pojechał do Krakowa z królem jegomością, przedktórym ma nieść jabłko na koronacji. A mnie pan Weyher do Warszawy wyprawił z listem i z zapytaniem, góie książęceregimenta mają iść, bo już, chwalić Boga, w Zamościu niepotrzebne. To i nie potrzebujesz nigóie jechać, bo my wieziemy ordynanse�v ��.Pan Longinus zasępił się, bo z duszy życzył sobie dotrzeć do księcia, zobaczyć dwóri szczególniej jedną małą osóbkę na tym dworze.Zagłoba począł mrugać znacząco na Wołodyjowskiego. A taki do Krakowa pojadę  rzekł po chwili namysłu Litwin. Kazali mnie listoddać, to oddam. Chodzmy do izby, każemy sobie piwa zagrzać  rzekł Zagłoba. A wy góie jeóiecie?  pytał po droóe Longinus. Do Zamościa, do Skrzetuskiego. Porucznika nie ma w Zamościu. Masz babo placek! Góież on jest? Koło Choroszczyna góieś, gromi kupy swawolne�v ��.Chmielnicki cofnął się, alejego pułkownicy po droóe palą, rabują i ścinają.Na tych starosta wałecki odkomende-rował pana Jakuba Regowskiego, żeby ich znosił& I Skrzetuski jest z nim także?�v p w i  óiś popr.forma D.lm: wsi.�v p x in a.in  liście buraczane; obrazliwe określenie mieszkańców Litwy.�v p y n  spryciarz.�v �p i (daw.)  wiele, dużo; tyle.�v �� n n (z łac.)  rozkaz.�v �� ne  odóiały nieprzyjacielskie, które odłączyły się od swojej armii.Ogniem i mieczem 333  Takoż.Ale oni osobno choóą, bo wielkie są mięóy nimi emulacje�v ��, o którychwaszmościom pózniej opowiem.Tymczasem weszli do izby.Zagłoba kazał zagrzać trzy garnce piwa, po czym zbliżywszysię do stołu, za którym Wołodyjowski z panem Longinem już zasiedli, rzekł: Bo waćpan, panie Podbipięta, nie wiesz największej i szczęśliwej nowiny, żeśmyz panem Michałem Bohuna na śmierć usiekli.Litwin aż się z ławy podniósł. Braciaż wy roóeni, możeż to być? Jak nas tu żywych wióisz. I wy jego we dwóch usiekli? Tak jest. Oto nowina! A Boże, Boże!  mówił Litwin plasnąwszy w dłonie. Mówiszwaćpan: we dwóch! Jak to we dwóch? Bom go naprzód przez fortele do tego doprowaóił, że nas wyzwał  rozumieszwasze?  po czym pan Michał pierwszy stanął i tak go, mówię waści, pokrajał jak wiel-kanocne prosię, rozebrał go jak pieczonego kapłona  rozumiesz wasze? To waść drugi nie stawał? No, patrzcie się!  rzekł Zagłoba. Wióę, że waść musiałeś sobie krew puszczaći ze słabości na umyśle szwankujesz.Rozumiałżeś, że będę z trupem stawał albo że leżącegojuż będę docinał? Bo mówiłeś waść, żeście go we dwóch usiekli.Pan Zagłoba ramionami ruszył. Zwiętej cierpliwości z tym człowiekiem! Panie Michale, zali�v �t nie obydwóch nasBohun wyzwał? Tak jest  rzecze Wołodyjowski. Pojąłeś waść teraz? Niech i tak bęóie  odparł Longinus. To pan Skrzetuski szukał Bohuna podZamościem, a jego tam już nie było. Jak to go Skrzetuski szukał? Muszę już, jak wióę, wszystko �v �u waćpanom opowieóieć, właśnie tak,jak się odbyło  rzekł pan Longinus. Zostaliśmy tedy, jak wiecie, w Zamościu, a wyruszyliście do Warszawy.Na Kozaków nie czekaliśmy zbyt długo.Przyszły ich chmarynieprzejrzane spode Lwowa, że okiem wszystkich z murów nie objąłeś.Ale nasz książętak Zamość opatrzył, że byliby pod nim dwa lata stali [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl