[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nawet gdyby Zawyspiarze nigdy niezjawili się w samej twierdzy, przewidywałem ograniczenie racji żywnościowychjeszcze przed końcem zimy.Pewnej nocy obudziła mnie niezwykła cisza.Wycie sztormowego wichru i wa-lenie deszczu w okiennice ustało.Serce zamarło mi w piersi.Straszne przeczuciezrodziło się w mojej duszy, a kiedy za oknem ujrzałem jasny pogodny ranek, niemogłem opanować strachu.Na przekór słonecznej pogodzie, nastrój w zamku pa-nował straszliwy.Kilkakrotnie wyczuwałem łaskotanie Mocy w swoim umyśle.Omal nie doprowadziło mnie do obłędu, bo nie wiedziałem, czy książę Szczerypróbuje poprawić nasz kontakt, czy raczej nęka mnie Prawy albo Pogodna.Po-południowa wizyta u króla i trefnisia wprawiła mnie w jeszcze gorszy nastrój.Król, chudy jak szkielet, siedział w fotelu przed kominkiem i uśmiechał się nie-wyraznie.Słabo sięgnął ku mnie Mocą, gdy stanąłem w progu, a potem powitałuprzejmym pytaniem: Ach, Szczery, mój chłopcze.Jak ci idzie nauka władania mieczem?Pozostała część rozmowy miała podobnie mało sensu.Książę Władczy zja-wił się niemal natychmiast po moim przyjściu.Siadł, założył ręce na piersi i niespuszczał mnie z oka.Nie zamieniliśmy ani słowa.Nie potrafiłem zdecydować,czy moje milczenie podyktowane było tchórzostwem, czy instynktem samozacho-wawczym.Nie bacząc na urazę we wzroku błazna, czym prędzej wyszedłem.Karzeł wyglądał niewiele lepiej niż król.Na pozbawionej kolorów twarzyciemne sińce pod oczyma sprawiały wrażenie namalowanych.Język miał rów-nie milczący jak serca dzwoneczków.W razie śmierci króla nic już nie staniepomiędzy trefnisiem a księciem Władczym.Czy mogłem pomóc przyjacielowi? Zupełnie jakbym mógł pomóc samemu sobie zreflektowałem się gorzko.Tego wieczoru, samotny w swojej komnacie, zbyt wiele wypiłem wzgardzo-nego przez Brusa cienkusza z jeżyn.Wiedziałem, że następnego dnia będę za-służenie cierpiał, ale zupełnie mnie to nie obchodziło.Położyłem się i słuchałemodgłosów wesołej zabawy dobiegających z sali biesiadnej.Chciałbym, żeby terazSikorka zbeształa mnie za pijaństwo.Aóżko było za duże, lodowiec prześciera-deł biały i zimny.Zamknąłem oczy, spragniony ukojenia w towarzystwie wilka.Uwięziony w twierdzy, zacząłem nocami szukać w jego towarzystwie iluzji wol-ności.Obudziłem się na moment przed tym, gdy Cierń chwycił mnie za koszulę i po-trząsnął gwałtownie.Dobrze, że go w tej krótkiej chwili rozpoznałem, w przeciw-nym razie z całą pewnością próbowałbym go zabić.389 Wstawaj! wyszeptał ochryple. Wstawaj, ty pijany głupcze! Strażni-ca Zatoki oblężona.Pięć szkarłatnych okrętów.Jeśli się spóznimy, nie zostaniekamień na kamieniu! Wstawaj, ale już!Zwlokłem się jakoś z łóżka, wytrzezwiałem prawie natychmiast. Co robić? zapytałem głupio. Powiedz królowi.Powiedz Ketriken, powiedz Władczemu.Przecież na-wet on nie może zlekceważyć wroga na progu domu! Jeśli Zawyspiarze zdobędąStrażnicę Zatoki, mają nas w potrzasku.%7ładen statek nie wypłynie z portu.NawetWładczy powinien to pojąć.No już! Pędz!Pośpiesznie naciągnąłem spodnie i tunikę, rozpuszczone włosy omiatały mitwarz.Boso pobiegłem do drzwi.W progu stanąłem. Skąd ja o tym wiem?Cierń aż podskoczył ze zdenerwowania. Tam do licha! Powiedz im cokolwiek.Powiedz Roztropnemu, że śnił ci sięOspiarz, który wróżył z wody w sadzawce.Powinien chyba zrozumieć! Powiedzim, że Najstarszy przyniósł ci wieść na złotych skrzydłach.Powiedz cokolwiek,tylko niech coś robią!Jak błyskawica śmignąłem przez korytarz, niemal sfrunąłem ze schodów i jużwaliłem do drzwi komnat królewskich.Na drugim końcu korytarza Brus stał obokkrzesła, trzymając wartę pod drzwiami księżnej Ketriken.Wydobył z pochwykrótki miecz, przyjął wyczekującą pozycję, wzrokiem szukał wroga. Zawyspiarze! Wrzasnąłem do niego, nie dbając, kto jeszcze mnie usły-szy i co zrobi. Pięć szkarłatnych okrętów w Zatoce Sieci! Obudz księżnę, po-wiedz, że potrzebują natychmiast naszej pomocy!Brus bez zbędnych pytań zapukał i został natychmiast zaproszony do środ-ka.Mnie nie poszło tak łatwo.Osiłek po długim czasie uchylił drzwi, ale niechciał mnie wpuścić, póki mu nie uświadomiłem, że powinien pofatygować się nadół i poinformować księcia Władczego o wieściach, jakie przynosiłem.Przypusz-czam, że skusiła go perspektywa odegrania roli posłańca przynoszącego tragicznąwieść i konferowania z księciem w obecności zabawiających go towarzyszy.Po-biegł do swojego kąta przyczesać się i przypudrować.Sypialnia króla tonęła w ciemnościach, powietrze ciężkie było od dymu.Za-wróciłem do sąsiedniej komnaty, zapaliłem od żaru w kominku świecę i podsze-dłem z nią do łoża.O mało nie stratowałem karła, zwiniętego niczym pies przyłożu pana.Nie miał nawet koca czy poduszki, spał ot tak na dywaniku przyłóżku.Rozprostował się sztywno i nagle się przestraszył. Co jest? Co się stało? Zawyspiarze w Zatoce Sieci.Pięć szkarłatnych okrętów.Muszę obudzićkróla [ Pobierz całość w formacie PDF ]