[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I udało się jej trafić w sedno.Jegozachowanie miało wiele wspólnego z wyczekiwaniem na wiadomości.A Hayden tego nie dostrzegał przez całe lata!Miała na sobie strój podróżny zamówiony u madame Tissot,w odcieniu błękitu nieba, który idealnie pasował do jej jasnej cery.Suknia ślubna pochodziła z jej skromnej garderoby.Będzie musiałazamówić o wiele wystawniejszą, kiedy wrócą do Londynu.Wydawała się taka zalękniona w kościele! Wzruszyła go ta bez-bronność.Czuł się większym uwodzicielem przy ołtarzu niż na stry-chu, mamiąc ją wizją bogactw i klejnotów, a potem odbierając spokóji opanowanie, które stanowiły jej siłę.- Cieszę się, że po powrocie do Londynu pojedziemy prosto dodomu - powiedziała.- Moje życie pewnie bardzo się zmieniw najbliższych miesiącach, dobrze więc, że pod koniec dnia będę mogławracać do znanych mi dobrze kątów.Hayden również się z tego cieszył, ale nie był pewien, czy mądrzepostąpił, godząc się akurat na ten dom.Wyczuwał, że pełno w nimwidm, a jeszcze więcej aż za dobrze mu znanych wspomnień.Możelepsza byłaby rudera w ubogiej dzielnicy.- Powiadomiłaś kuzynów o ślubie? - Próbował ją wybadać, aleprzypominało to sondowanie kijem głębokości rzeki i bystrości prądu.- Napisałam do nich - odparła z wymuszoną obojętnością.- Nieprzysłali odpowiedzi.Pewnie będzie tak, jak przypuszczałam.Możez czasem.Ujął ją za rękę i przyciągnął bliżej do siebie.Rondo jej kapeluszatrącało go w twarz, rozwiązał więc wstążki i odłożył go na bok.Powiódł lekko palcem po jej policzku.Alexia Welbourne, kuzynkaLongworthów, była dla niego kimś obcym.Dotknięciem chciał w niejobudzić inną kobietę, żyjącą tylko dla niego.Nurtowało go pragnienie,żeby się z nią kochać, lecz musiał się zadowolić słowami:- Pomożemy twoim kuzynkom, jeśli tylko nam na to pozwolą.W jej oczach błysnęły ostrzegawcze iskierki.Mądry mężczyzna by sięteraz wycofał.Nie oskarżała go wprost, ale spojrzenie mówiło mwyraznie.- Z krachem twojego kuzyna wiążą się pewne nieznane ci sprawy -rzekł, mając ochotę zdusić te iskierki, chociaż wiedział, że nigdy mu sięto nie uda.- Jakie? - spytała, marszcząc brwi.- Nie mogę ci na razie wyjaśnić.Powiem tylko, że nie wszystkobyło takie, na jakie wyglądało.- To zbyt mglista odpowiedz.Gdyby rzeczywiście sprawy się miałyinaczej, niż podejrzewałam, do tej pory już byś mi o tym powiedział.Pocałował ją, uciszając sceptycyzm i rezygnując z prób ułagodzenia.Przedłużył pocałunek, żądając więcej i delektując się rosnącym podnie-ceniem, póki nie wyczuł, że budzi się w niej poprzednia nieufność.- Nie będziemy teraz o tym mówić - oświadczył.- Nie mogę żądaćod ciebie przebaczenia, a kiedy cię całuję, nie chcę, żeby nas dzieliłotwoje rozgoryczenie.Proszę, nie myśl o Longworthach, kiedy będziemyrazem leżeć w łóżku.Najwyrazniej rozważyła to, bo powiodła z wolna końcami palcówpo jego twarzy.Lekkie dotknięcie doprowadziło go niemal do utratyzmysłów.- Nie myślę o niczym, kiedy mnie całujesz, nie będę więc pamiętaćo kuzynach podczas spełniania małżeńskich obowiązków.Pocałował ją mocno, żeby to podkreślić.Odsunął narzutkę i zacząłpieścić jej piersi, chcąc dowieść żonie, że już od tych pierwszych chwilnależy wyłącznie do niego.Nie uznała tego za wyzwanie, ale zareagowała tak, jakby nim było.Długie pocałunki i dotyk jego dłoni na ciele doprowadzały ją niemal doszaleństwa.Nawet kołysanie powozu pieściło jej zmysły, a równemurytmowi odpowiadały kolejne, coraz silniejsze dreszcze podniecenia.Nie próbował jej rozbierać, choć tego pragnęła.Jej piersi stały siętak wrażliwe pod subtelnym dotknięciem jego palców, że miała ochotęzedrzeć z siebie całe odzienie.Usiłowała bronić się przed tymi do-znaniami, ale już objęły całe jej ciało, budząc gorącą chęć spełnienia.Całował jej szyję i piersi, powściągając wprawdzie namiętność, aleAlexia dobrze ją wyczuwała.Wszelkie wspomnienia o doznanym bólustraciły znaczenie.Jego dotyk stawał się coraz mniej delikatny w miarę, jak narastałopożądanie.Pieścił jej piersi, żądając od niej coraz więcej.Ognistestrzały zaczęły przebijać jej podbrzusze i umysł.Jeszcze więcej.Wciąż więcej i więcej.Nieustanna łapczywośćwzmogła się tak bardzo, że chciała jęczeć w głos.Ciało rozpaczliwiedopraszało się o to, co było jednocześnie błogością i torturą, a umysłrozpaczał z powodu zawiedzionych nadziei.Wsunął dłoń między jej uda, ucinając zarówno regularny rytm, jaki nieznaczną ulgę, którą przynosił.- Chcesz spełnić ten obowiązek, Alexio?- Jeśli tego pragniesz.Przesunął dłonią po jej brzuchu.- Nie pytałem, czy jesteś gotowa spełnić obowiązek małżeńskiw powozie, tylko czy w ogóle masz na to ochotę.Odwrócił od niej wzrok, ale na widok wyrazu jego twarzy zaparłojej dech.- Nie chcę, żebyś miała robić to tylko z obowiązku.Nie możemysię okłamywać.- I wzmógł delikatnie nacisk dłoni, a wtedy poczułacudowne ciepło w podbrzuszu.Pochylił się i pocałował jej pierś.Pieścił ją teraz niżej, przyciskając biodro i nogę, a potem znówwyżej niż sięgała suknia.Dotyk jego ręki na nagiej skórze wręcz ją zahipnotyzował.Całe jejciało pojęło, co miał na myśli, i w oczekiwaniu tego, co miało na-stąpić, zaczęło pulsować.Powolna, wznosząca się ku górze pieszczotabezlitośnie wzmagała jej podniecenie.Wydała jęk, kiedy jej dotknął w najczulszym miejscu.Poczuła siętak, jakby jej ciało stało się jednym wielkim krzykiem.To niesłychanedoznanie powtarzało się raz po razie, aż wreszcie nie mogła już myślećo niczym innym.Nakrył jej biodra swoim udem.- Rozsuń nogi.Nie poruszyła się, choć pragnęła tego niemal boleśnie.Przeraziło jąwłasne zapamiętanie.Położył dłoń na jej kolanie, rozkazująco i zachęcająco zarazem.- Zrób, jak ci mówię.Rozchyliła nogi wbrew własnej woli.Długie, powolne pchnięciasprawiły, że zaczęła drżeć.Krótkie, gwałtowne, godziły w miejsceo niewyobrażalnej wprost wrażliwości [ Pobierz całość w formacie PDF ]