[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Patrzę na jego pierś i muszę przełknąć ślinę.Nakażdym mięśniu piersiowym ma tatuaż.Na bicepsachteż.Na prawym boku widzę wytatuowane jakieś słowa.Wszystkie malunki wyglądają obłędnie na jegodoskonale wyrzezbionym ciele.Boże drogi.Nie zerkam poniżej pasa, chociaż mnie kusi.Nie dammu tej satysfakcji, bo widzę, że czeka na to spojrzenie.Uśmiecham się. Wszystko w swoim czasie, panie Tate.Podejdz tu istań w świetle.Oddalam się od sztalug na bezpieczną odległość.Bezwahania idzie tam, gdzie mu wskazuję.Trochę mniezatyka, bo tył ma równie idealny co przód.Jak to wogóle możliwe? Jak mnie chcesz? pyta i staje przodem do mnie.Ręce spuścił wzdłuż boków.Pytanie pełne ukrytegosensu.Już nie wytrzymuję, zerkam poniżej pasa i szybkopatrzę z powrotem w oczy.Ubawiłam go.Od razu robięsię czerwona. Odwróć się trochę i patrz przed siebie, jakby w dal. Jak sobie życzysz. Mięśnie na plecach falują, a jawidzę napis na boku.Czarne, wyrazne litery biegnące pożebrach.Czytam na głos. W hałasie i pędzie idz spokojnie. Nie mogęuwierzyć. Czy to nie z Dezyderaty?Kiwa głową, a ja trwam w szoku.Chyba to zauważa,bo się śmieje. No co? Myślałaś, że jestem analfabetą?Unosi figlarnie brew, a ja wybucham śmiechem. Nie.Po prostu się tego nie spodziewałam.Wnastępnym wersie jest coś o spokoju?Kiwa głową. Tak. I pamiętaj, jaki spokój jest w ciszy.To teżchciałem wytatuować, ale w końcu stwierdziłem, że nie.Wystarczy, że ja to będę wiedział.Pax znaczy po łaciniepokój, więc wszystko pasuje.Przysuwam sobie sztalugi i zaczynam malować jegosylwetkę.Decyduję się na styl abstrakcyjny, jak przyobrazie Madison. Ja chyba o tym nie wiedziałam.To ciekawe.A tatuażjest piękny.Dziwię się tylko, że coś takiego wybrałeś.To dużo o tobie mówi.Przygląda mi się z uwagą. Dlaczego? Bo to głębokie? Ja jestem głęboki.Czasem.Ale przez większość czasu robię wszystko,żeby się znieczulić na rzeczywistość, przyznaję ci rację.Choć w tym też jest spokój.Podnoszę na chwilę wzrok, a potem maluję liniępośladka i uda. Może.Ale to nie prawdziwy spokój.Tylkozłudzenie, wywołanie zapomnieniem i zaprzeczeniem.To nie prawda.Znów zerkam i widzę, że się zastanawia. Pewnie masz rację przyznaje cicho. Ale jednakjakiś tam spokój.Lepszy taki niż żaden. Za nisko sobie zawieszasz poprzeczkę.Celuj wyżej.Maluję teraz pierś, a potem zjeżdżam na żebra. Będę odpowiada poważnie. Z tobą. Patrzę muw oczy, a on odpowiada wzrokiem tak intensywnym, żemam gęsią skórkę.Orzechowe oczy błyszczą, a ja niemogę już rozsądnie myśleć. A tak w ogóle uśmiechasię i znów robi się beztrosko znosisz sytuację lepiej,niż myślałem.Konfrontacja z takim ciałem jest zwykleobezwładniająca, ale ty jesteś twardą zawodniczką.Proponuję, żebyśmy podwyższyli stawkę.Spoglądam na niego niechętnie, a ręka zawisa mi nadpłótnem. Chyba się boję zapytać.O co teraz chodzi?Przegląda mi się, wyprostowany i dumny, mimonagości. O to, żebyś była naga, malując mnie.Będę się czułznacznie swobodniej.Przecież teraz jestem kłębkiemnerwów.Patrzę na niego z niedowierzaniem i otwieram usta.Wżyciu nie widziałam kogoś tak dalekiego od byciakłębkiem nerwów.Jest dumny ze swojej nagości.Awręcz zawadiacki.Zmieje się z mojej miny. Pękasz, Kapturku?Serce wali mi tak głośno, że niemal je słyszę.Spogląda na mnie, a w oczach ma wyzwanie.Możetego pożałuję, ale odkładam pędzel i rozpinam spodnie. Dobrze oznajmiam. Skoro myślisz, że tozniesiesz, będę malować nago.Chociaż to nie jesttypowe zachowanie dla drugiej randki.Przypominam citylko, że masz się nie ruszać.Ani jedna część twojegociała nie może nawet drgnąć.Dasz radę?Z nieskończoną fascynacją patrzy, jak dżinsy zsuwająmi się na podłogę.Wychodzę z nich i kopię na bok.Potem czarne koronkowe majtki, sweter i stanik.Twarzma niewzruszoną, jakby to nie robiło na nim wrażenia,ale ruch poniżej pasa mówi mi, jak jest naprawdę.Parskam. I jak tam z tym nieruszaniem się?Usta mu drgają. Jeśli chcesz podnieść temperaturę, Kapturku, musiszuważać, żeby się nie poparzyć.Wpatruję się w jego orzechowe oczy, w złotepłomienie w nich błyskające, i mam niepokojąceprzeczucie, że bardzo, ale to bardzo się poparzę.Rozdział 13PAXNie pamiętam, kiedy ostatnio mój kutas był taki twardy.Wiem, że Mila też to widzi.Nie mogę przestać na niąpatrzeć.Jest piękna.Spogląda na mnie zza płótna i widzę linię jej piersi.Są kremowobiałe i miękkie, a ja siłą się powstrzymuję,żeby nie przebiec przez pokój i ich nie dotknąć, niewziąć brodawki do ust i ssać, aż zrobi się twarda jakkamyk.Przy każdym ruchu ramienia widzę też łukbiodra i udo.Jej nogi mają idealną długość, żeby mnieopleść w pasie.Sztywnieję jeszcze bardziej.Martwe szczenięta, zakonnice, zimna ryba&Wyobrażam to sobie, ale nie działa.Cholera.Mój kutasaż pulsuje.Mila się uśmiecha. Nie spalisz mnie mówi pewnie i porusza ręką napłótnie. Już obiecałeś.Przełykam ślinę. Obiecałem, że spróbuję koryguję. Ale nie jestemtak doskonały jak ty.Znów się uśmiecha, wpatrzona w obraz.Widzę tylkozarys jej boku i smukłą rękę.Chciałbym więcej. Nie jestem idealna mówi. Daleko mi do ideału.Przewracam oczami i przestępuję z nogi na nogę.Okazuje się, że trudno się stoi całkiem bez ruchu. Jakoś w to wątpię.Zerka na mnie surowo. Miałeś się nie ruszać przywołuje mnie doporządku. Chcę cię w jednej pozycji. Ciekawe jakiej zastanawiam się, próbując się nieuśmiechnąć. Misjonarskiej? Na pieska? Możewypożyczymy z biblioteki Kamasutrę? Nie trzeba. Wychodzi zza sztalug i zbliża się domnie, absolutnie zjawiskowa w swojej nagości. Mamegzemplarz przy łóżku [ Pobierz całość w formacie PDF ]