[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale tak jest tylko napowierzchni.Powiadają, że pod spodem jesteście tak twardzi, jak korzenie starego193dębu.Pogrzeb jeszcze głębiej, mówią, a dokopiesz się do kamienia.Ale w tobie i w two-ich przyjaciołach ten kamień nie leży ukryty głęboko, tak jakby burza rozwiała całe po-szycie.Moiraine nic mi nie powiedziała, ale ja umiem patrzeć.Korzenie starego dębu? Kamień? Takie rzeczy mówią kupcy albo ich ludzie.Nagledotarło do niego znaczenie ostatniego zdania.Obejrzał się szybko dookoła, dziedziniec był pusty, a najbliższe okna pozamykane. Nie znam nikogo o takim imieniu, możesz je powtórzyć? Pani Alys, jeśli wolisz powiedziała Min z wyrazem rozbawienia, na widok któ-rego zarumienił się. Nie ma tu nikogo, kto by nas mógł słyszeć. Dlaczego uważasz, że pani Alys ma jakieś inne imię? Bo mi je wyznała powiedziała Min tak spokojnie, że znowu się zaczerwienił. Chyba nie miała wyboru.Od razu zauważyłam, że jest.inna.To było wtedy, gdy siętu zatrzymała po drodze do wsi.Wiedziała o mnie.Nieraz już rozmawiałam z takimi.jak ona. Widziałaś? spytał Rand. Cóż, nie pobiegniesz chyba zaraz do Synów Zwiatłości.Nie, zważywszy na towa-rzystwo, w jakim podróżujesz.Białym Płaszczom nie podobało by się to, co robię, taksamo zresztą jak i jej. Nie rozumiem. Ona twierdzi, że ja widzę fragmenty Wzoru. Min roześmiała się i potrząsnę-ła głową. Moim zdaniem to przesada.Ja po prostu widzę różne rzeczy, gdy spojrzęna ludzi, czasami znam ich myśli.Spojrzę na mężczyznę i kobietę, którzy się wcale nieznają i wiem, że wezmą ślub.Tak się to odbywa.Chciała, żebym popatrzyła na was.Nawszystkich.Rand zadrżał. I co zobaczyłaś? Kiedy jesteście razem? Wokół was wirują tysiące iskier i wielki cień, ciemniejszyod zmierzchu.Jest tak wyrazny, że aż się zastanawiam, dlaczego nikt inny go nie widzi.Iskierki usiłują wypełnić ten cień, a on próbuje je połknąć. Wzruszyła ramionami. Jesteście ze sobą związani czymś niebezpiecznym, nic więcej nie wiem. My wszyscy? zapytał Rand. I Egwene też? Ale jej nie ścigały.to jest, chcia-łem powiedzieć.Min zdawała się nie zauważyć przejęzyczenia. Ta dziewczyna? Też należy do tego.Bard tak samo.Wszyscy.A ty jesteś w niej za-kochany.Rand wytrzeszczył oczy. To umiem powiedzieć nawet bez pomocy wizji.Ona też cię kocha, ale nie jestprzeznaczona tobie, ani ty jej.Nie tak, jak byście chcieli.194 Co to niby ma oznaczać? Kiedy patrzę na nią, widzę to samo, co wtedy, gdy patrzę na.panią Alys.Widzęteż inne rzeczy, których nie rozumiem, ale o tej akurat wiem, co oznacza.A ona się tegonie zapiera. To wszystko głupoty powiedział zdenerwowany Rand.Ból głowy przechodziłw odrętwienie, jakby głowę miał wypchaną wełną.Pragnął uciec od tej dziewczyny i jejwizji.Tylko że. Co widzisz, kiedy patrzysz na.pozostałych? Najróżniejsze rzeczy powiedziała Min uśmiechając się, jakby się domyślała,o co pyta. Straż.och.pan Andra ma w głowie siedem zrujnowanych wież, dzieckow kolebce trzymające miecz i. Pokręciła głową. Ludzie tacy jak on, rozumiesz.,zawsze mają całe mnóstwo obrazów w głowie.Najsilniejszy obraz otaczający bardaprzedstawia człowieka, ale to nie jest ten, który żongluje ogniem, i jakąś Białą Wieżę, cozupełnie nie ma sensu w jego przypadku.U tego dużego chłopca z kręconymi włosamiwidzę wilka, złamaną koronę i kwitnące drzewa.U tego drugiego, czerwonego orła, okona szali, sztylet z rubinem, róg i czyjąś roześmianą twarz.Są jeszcze inne rzeczy, ale jużchyba rozumiesz, o czym mówię.Sama nie mogę tego wszystkiego połączyć.Odczekała chwilę, nadal się uśmiechając, aż w końcu chrząknął i zapytał: A co ze mną?Teraz otwarcie wybuchnęła śmiechem. To samo, co z resztą.Miecz, który nie jest mieczem, złota korona z laurowych liści,laska żebracza, ty, wylewający wodę na piasek, zakrwawiona dłoń i żelazo rozpalone dobiałości, ty, leżący na marach i trzy kobiety obok ciebie, czarna skała mokra od krwi. Wystarczy przerwał jej niespokojnie. Nie musisz wymieniać wszystkiego. Przede wszystkim jednak widzę wokół ciebie błyskawicę, która równocześnieuderza w ciebie i bije z twego ciała.Nie mam pojęcia, co to oznacza, ale wiem jedno.Tyi ja spotkamy się jeszcze kiedyś.Zadumała się, jakby sama nie wiedziała, co o tym wszystkim sądzić. Dlaczego miałoby tak nie być? zapytał. Będę tędy wracał do domu [ Pobierz całość w formacie PDF ]