RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Difficile set satiram non scribere.Chyba że zbrodnia nie jest zbrodnią, jeśli datuje się sprzed kilkuset lat? Byłaby to bardzo chrześcijańska interpretacja!I czyż ten człowiek nie wie, że — w ujęciu czysto ilościo­wym — Kościół katolicki dopuścił się w XX wieku większych potworności niż w którymkolwiek wcześniejszym stuleciu swoich dziejów? Czyżby nie wiedział, jak Kościół zachowywał się podczas pierwszej i drugiej wojny światowej, w czasie wojny wietnamskiej? Jak się odnosił do faszystowskich dyktatur Mussoliniego, Franco, Hitlera?Czyż nie wie, że w katolickiej Polsce, odrodzonej dzięki trak­tatowi wersalskiemu, w latach dwudziestych i trzydziestych do­szło do bodaj czy nie najokrutniejszych prześladowań religijnych w nowszej historii, i to według instrukqi prosto z Watykanu? Że większość cerkwi prawosławnych na Ukrainie rozgrabiono, prze­mieniono w stajnie i latryny, że ponad tysiąc księży prawosław­nych trafiło do więzienia i poprzez masakry wyludniono całe wsie? Podówczas to watykańscy wizytatorzy jeździli stale po kraju, żeby obserwować rozpowszechnianie się tej jedynie zbawiennej reli­gii.W roku 1930, jak się twierdzi, aż dwieście tysięcy Ukraińców przebywało w więzieniach.Czyż nie wie, że w 1938 roku doszło tam do kolejnych pogromów? Że w lipcu spośród trzystu cerkwi prawosławnych na Chełmszczyźnie i Podlasiu sto przerobiono już na kościoły rzymskokatolickie, ponad siedemdziesiąt zostało spa­lonych >albo uległo zniszczeniu w inny sposób, prawie tyle samo zamknięto; że już w sierpniu po stu trzydziestu tamtejszych świą­tyniach prawosławnych pozostał tylko popiół?I sługa tego Kościoła chce mnie uczyć tolerancji! Czyż nie wie, że od roku 1941 do 1943 podczas kato­lickiej krucjaty przeciw Serbskiemu Kościołowi Prawosławnemu dwieście dziewięćdziesiąt dziewięć cerkwi obrabowano, zburzono, przemieniono w magazyny, szalety, stajnie, że dwieście czterdzie­ści tysięcy prawosławnych Serbów nawrócono pod bezwzględnym przymusem na katolicyzm, a blisko siedemset pięćdziesiąt tysięcy prawosławnych Serbów — chrześcijan! — wymordowano, często po straszliwych torturach? Że obcinano im uszy, nosy, wykłuwang oczy, że wyrywano im włosy, brody, że ich skalpowano? Że dzieci, starcy, mężczyźni i kobiety byli ścinani, sztyletowani, rozstrzeli­wani, duszeni, topieni, że palono ich żywcem, ćwiartowano ich żywcem, krajano żywcem na kawałki, grzebano żywcem i rozpi­nano żywcem na krzyżach?Czyż nie wie, że zamordowano również co najmniej trzy­stu prawosławnych księży, że w Zagrzebiu, stolicy Chorwacji, gdzie rezydowali prymas arcybiskup Stepinać oraz legat papieski Marcone, metropolita prawosławny Dozyteusz był torturowany tak okrutnie, iż popadł w obłęd? Że uduszono osiemdziesięcio­letniego metropolitę Sarajewa Petera Simonicia, że osiemdzie-sięciojednoletniemu biskupowi Platovowi z Banja Luki podkuto stopy jak koniowi, po czym zmuszono go, by szedł dopóty, do­póki nie stracił przytomności, później zaś rozniecono ogień na jego piersi, wykłuto mu oczy, odcięto uszy, nos, w końcu go dobito?Czyż nie wie, że haniebne wyczyny jego Kościoła w tej „Chor­wacji Boga i Maryi", w tym „Królestwie Chrystusa", były tak ohydne, iż zaprotestowały nawet niemieckie czynniki oficjalne, dy­plomaci, generalicja, funkcjonariusze partyjni, nawet służba bez­pieczeństwa SS i wreszcie także hitlerowski minister spraw za­granicznych polecił, by wyrażono w Zagrzebiu zdecydowaną dez­aprobatę rządu Rzeszy dla „niesamowitych ekscesów", mało tego, sam Hitler oświadczył: „Kiedyś rozprawię się z tym reżimem — ale nie teraz!"?Czyż nie wie, że Kościół katolicki miał ścisłe powiązania z tym państwem, że nie tylko był jego duchowym protektorem i adherentem, ale ponadto część kleru, zwłaszcza jezuici, a jeszcze liczniej franciszkanie, wzięła czynny udział w masakrach? Że du­chowni przyznawali się, iż „często sięgają po pistolet maszynowy", iż „nadszedł czas na używanie rewolweru i pistoletu", iż „nie jest już grzechem zabicie siedmioletniego dziecka, jeśli naruszy ono ustaszowskie prawo".„W możliwie krótkim czasie wymordować wszystkich Serbów — oto nasz program".Czyż nie wie, że prymas Alojzije Stepinać dopatrzył się „w tej akcji ręki Boga", że wyraził on w jednoznacznych słowach podziękowania chorwackiemu kle­rowi, „przede wszystkim franciszkanom", i usprawiedliwił nawet „metody zastosowane przeciwko Żydom"? Że sam ojciec święty, prywatnie multimilioner, Pius XII szefa partii, rządu i państwa — tego raju dla morderców — Antego Pavelicia (który nazywał zresztą swoje państwo „Królestwem Bożym") przyjął w Watyka­nie na uroczystej audienq'i, na pożegnanie życzył mu powodzenia w „dalszej pracy", a" podczas samej audiencji pochwalił go jako „praktykującego (!) katolika"?I przedstawiciel tego Kościoła żąda ode mnie, bym przepro­sił innego sługę tego Kościoła! Czy ten człowiek jest szalony? Nieświadomy? Bez charakteru? Jakkolwiek się to przedstawia, ja zrobię co innego.Tak, postaram się mu przysłużyć — a miano­wicie udzielę mu pewnej rady, wskażę mu coś palcem, i niech on bądź jego przełożeni skorzystają z tego w pełni, ci ostatni bowiem mogliby zobaczyć w nim człowieka z inwencją, odznaczającego się wyczuciem potrzeb duszpasterskich, zrozumieniem potrzeby zwiększenia powszechnej pobożności, umiejętnością nieomylnego rozpoznawania, co jest, a co nie jest katolickie; Bóg raczy wie­dzieć, czy ten duchowny nie zasługuje na awans.Wspólnota świętych, do której on należy, ma, jak wiadomo, patronów do wszystkiego; są to święci, których ludzie wzywają na pomoc i których czczą jako tych, co mają w swojej opiece kon­kretne kościoły, osoby, stany, zawody, a dzieje się tak zarówno na podstawie prawdy wiary dotyczącej wspólnoty właśnie świętych, jak też na podstawie doktryny pouczającej o różnych funkcjach mieszkańców Królestwa Bożego.Bóg potrzebuje pomocników — do „dalszej pracy"; do pracy w Winnicy Pańskiej.Ale wśród owych patronów, owych świętych zapewniających ochronę, są i tacy, którzy opiekują się rzemiosłami wręcz krwa­wymi, aż nazbyt krwawymi, dlaczegoż by nie, skoro krew ma w tym Kościele tak wielkie znaczenie! Pośród tego mnóstwa patronów — uświadomiłem to sobie właśnie wówczas, gdy zainteresowałem się „Chotwaq'ą Boga i Maryi", owym „Królestwem Chrystusa" — brak jednak wciąż patrona komendantów obozów koncentracyj­nych.Takiego „autentyku" zabrakło we wspaniałej galerii kato­lickich monstrów.(Chciałoby się powiedzieć, że ojcem chrzest­nym tego sformułowania jest kodeks karny).Krótko mówiąc: dla wypełnienia luki, o którą tu chodzi, proponuję osobę franciszka­nina Filipovicia-Majstorovicia, zwanego „bratem-szatanem".Bę­dąc komendantem obozu koncentracyjnego w Jasenovcu, osławio­nego masowymi egzekucjami, zlikwidował w ciągu czterech mie­sięcy niemało, bo czterdzieści tysięcy osób, ma więc za sobą prak­tykę zawodową, a w 1945 roku doczekał się męczeńskiej korony.Wynieśmy go na ołtarze!Czy kaci mają już swojego patrona? Zważywszy na rolę, jaką to właśnie rzemiosło odgrywało w cywilizacji chrześcijań­skiej, brak ich patrona byłby wprost niepojęty.Ale jeśli go nie ma, to proponuję kolejnego koryfeusza: franciszkanina-stypendy-stę Brzicę.W ciągu jednej nocy, 29 sierpnia 1942 roku, skrócił on w Jasenovcu o głowę tysiąc trzysta sześćdziesiąt osób, posługując się specjalnym nożem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl