[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyobrażał sobie, że te egzekucje zajmą jeszcze dzień lub dwa, a on zdąży sprawdzić swoje podejrzenia na długo przed usunięciem ostatnich konspiratorów i znajdzie sposób, żeby w porę położyć kres mordom i uratować Melanie.Przypuszczał nawet, że zdąży ocalić jednego czy dwóch spośród tych amoralnych manipulatorów, chociaż nie zasługiwali na ocalenie.Teraz jednak szansę ratunku skurczyły się gwałtownie.Zginęło trzech następnych.O ile wiedział, pozostało dwóch konspiratorów: Albert Uhlander, pisarz, i Palmer Boothe.Jak tylko To ich wykończy, zaatakuje Melanie z jeszcze większą furią.Rozedrze ją na strzępy.Rozbije na kawałeczki jej czaszkę, wytłucze z mózgu ostatni przebłysk życia, zanim wreszcie ją uwolni.Tylko Boothe i Uhlander stali pomiędzy dziewczynką a śmiercią.A przecież nawet w tej chwili wydawca lub autor - lub obaj - mogli umierać w bezlitosnym uścisku swego niewidzialnego, lecz potężnego wroga.Dan odwrócił się od Seamesa, szarpnął drzwi i wyskoczył na parking, gdzie lodowaty wiatr, ulewny deszcz i gęsta mgła pracowicie negowały standardowy pocztówkowy wizerunek południowej Kalifornii.Z chlupotem przebiegł przez kałuże, woda nalała mu się do butów.Usłyszał, że Seames go woła, ale nie zatrzymał się ani nie odpowiedział.Przemoczony i drżący wsiadł do samochodu, obejrzał się i zobaczył, że agent stoi w otwartych drzwiach posterunku.Z tej odległości twarz Seamesa jakby się postarzała; teraz bardziej pasowała do siwych włosów.Wyjeżdżając z parkingu na ulicę, Dan dziwił się, że Seames go wypuścił.Ostatecznie w grę wchodziła duża stawka, może nawet śmiertelnie poważne kwestie bezpieczeństwa narodowego; osiem osób zginęło i FBI oficjalnie wkroczyło w sprawę.Seames miał prawo go zatrzymać; właściwie zaniedbał swoje obowiązki, skoro pozwolił mu odejść.Dan oczywiście cieszył się z wolności, ponieważ koniecznie musiał porozmawiać z Palmerem Boothe’em jak najszybciej, cholernie szybko.Życie Melanie wisiało na włosku, a czas niczym nieubłagany nóż stopniowo przecinał tę cieniutką niteczkę.Delmar, Carrie.Cindy Lakey.Nie.Nie tym razem.Uratuje tę kobietę, to dziecko.Nie poniesie kolejnej klęski.Przejechał przez Westwood, dotarł do Wilshire, skręcił w lewo, w stronę Bulwaru Westwood, który prowadził do Bulwaru Zachodzącego Słońca i wjazdu do Bel Air.Zjawi się w domu Boothe’a przed czasem, ale może Boothe również wróci wcześniej.Minął trzy przecznice, zanim mu zaświtało, że Michael Seames na pewno kazał umieścić pluskwę w jego samochodzie, kiedy Dan na posterunku przygotowywał swoje zeznanie przeciwko Wexlershowi i Manuellowi.Dlatego nie zatrzymano go na przesłuchanie ani nie aresztowano za utrudnianie pracy agentowi federalnemu.Seames zorientował się, że najszybciej znajdzie Laurę i Melanie McCaffrey, jeśli pozwoli Danowi zaprowadzić się do celu.Kiedy światło zmieniło się na czerwone, Dan zahamował i kilkakrotnie zerknął we wsteczne lusterko.Panował duży ruch.Wytropienie ogona będzie niełatwe i czasochłonne, a przecież zostało tak niewiele cennego czasu.Poza tym śledzący niekoniecznie musieli za nim jechać; jeśli podłożyli mu pluskwę, jeśli prowadzili elektroniczny pościg, mogli siedzieć w samochodzie kilka przecznic dalej i obserwować jego trasę na podświetlonym schemacie, nałożonym na komputerowo wygenerowany plan ulic.Musiał ich zgubić.Nie jechał jeszcze na spotkanie z Laurą McCaffrey, ale nie chciał również, żeby śledzono go do domu Boothe’a.Gospodarz nie ucieszy się na widok bandy agentów FBI depczących Danowi po piętach.Co więcej, jeśli Boothe zacznie mówić, Dan wolałby, żeby nikt nie słyszał wyznań wydawcy, ponieważ gdyby Melanie jakimś cudem przeżyła, te informacje zostałyby użyte przeciwko niej.Wówczas nie miałaby żadnej nadziei na wyleczenie z autyzmu, żadnych szans na powrót do normalnego życia.Zresztą i tak pozostało jej niewiele nadziei, najwyżej iskierka.Zadanie Dana polegało na chronieniu tej iskierki i rozdmuchaniu jej w płomień.Światła uliczne zmieniły się na zielone.Zawahał się, niepewny, w którą stronę skręcić, w jaki sposób pozbyć się ogona.Delmar, Carrie, Cindy Lakey.Spojrzał na zegarek.Serce mu waliło.Cichutkie tykanie zegarka, łomotanie serca i bębnienie deszczu o karoserię zlały się w jeden metronomiczny dźwięk, jakby cały świat zmienił się w bombę z czasowym zapalnikiem, która zaraz wybuchnie.36Oczy Melanie śledziły akcję na ekranie.Nie wydała żadnego dźwięku i ani razu nie zmieniła pozycji w fotelu, lecz jej oczy poruszały się, co stanowiło dobry znak.Zaledwie kilka razy przez ostatnie dwa dni Laura widziała, że córka rzeczywiście na coś patrzy.Prawie przez godzinę ruchy gałek ocznych świadczyły, że film wciągnął dziewczynkę, a przynajmniej po raz pierwszy od dłuższego czasu skupiła uwagę na świecie zewnętrznym.Czy śledziła akcję, czy po prostu fascynowały ją jaskrawe obrazy, to nie miało znaczenia.Najważniejsze, że muzyka, kolor i filmowy artyzm Spielberga - pełne fantazji sceny, archetypiczne postacie i śmiałe operowanie kamerą - dokonały tego, co nie udało się nikomu innemu: wywabiły dziecko z psychicznej izolacji, którą samo sobie narzuciło.Laura wiedziała, że nie będzie żadnego cudownego ozdrowienia, żadnej samoczynnej remisji autyzmu z powodu zwykłego filmu.Ale zrobiły pierwszy krok, chociaż niewielki.Jednocześnie zainteresowanie Melanie filmem ułatwiało Laurze obserwację córki i pilnowanie, żeby nie zasnęła.Dziewczynka nie zdradzała żadnych oznak senności ani powrotu do głębokiej katatonii.Dan jeździł tam i z powrotem przez Westwood, skręcał w kolejne ulice [ Pobierz całość w formacie PDF ]