[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niniana zawsze stała u mego boku.Poznałam także Nimue, która wyrosła na wysoką, cichą, jasnowłosą dziewczynę, tak piękną, jak Elaine, kiedy pierwszy raz ją ujrzałam.Stała się dla mnie córką, której nigdy nie miałam, przychodziła do mnie każdego dnia, a ja uczyłam ją wszystkiego, czego sama nauczyłam się od Viviany w mych pierwszych latach w Avalonie.W tych dniach byli też tacy, którzy widzieli, jak Święty Głóg pierwszy raz zakwitł dla wyznawców Chrystusa, a oni czcili swego chrześcijańskiego Boga w pokoju, nie starając się przepędzić z tego świata całego piękna, lecz kochać go takim, jakim stworzył go Bóg.Byli to ci, którzy w tamtych dniach przybywali licznie do Avalonu, by uciec przed straszną, nieubłaganą falą prześladowań i fanatyzmu.Patrycjusz wprowadził nowe nakazy religijne, a z nimi obraz świata, w którym już w ogóle nie było miejsca na prawdziwe piękno i tajemnicę cudów natury.I właśnie od tych chrześcijan, którzy przybyli do nas, by schronić się przed fanatyzmem swych współwyznawców, w końcu dowiedziałam się czegoś o Nazarejczyku, synu cieśli, który osiągnął boskość swym własnym życiem i głosił miłość i tolerancję.I wtedy zrozumiałam, że nigdy nie kłóciłam się z Chrystusem, lecz tylko z jego głupimi i ograniczonymi księżmi, którzy swe własne wyobrażenie brali za jego posłanie.Nie wiem, czy przed końcem minęły trzy lata czy pięć, czy może nawet dziesięć.Słyszałam szepty z zewnętrznego świata, ale były jak cienie, jak echo kościelnych dzwonów, które czasem słyszeliśmy na naszym brzegu.Wiedziałam, kiedy umarł Uriens, lecz nie opłakiwałam go, dla mnie był już martwy od wielu lat, miałam jednak nadzieję, że na koniec znalazł jakąś pociechę w swej rozpaczy.Był dla mnie dobry, tak jak potrafił, niech więc spoczywa w spokoju.Od czasu do czasu dochodziły do mnie pogłoski o różnych wyczynach Artura i jego rycerzy, lecz w spokoju Avalonu wydały się bez znaczenia.Te wszystkie wyczyny brzmiały dla mnie jak stare baśnie i legendy, tak że nigdy nie byłam pewna, czy mówią o Arturze, Kaju i Lancelocie czy o Llyrze i dzieciach Daany.A gdy szeptano miłosne historie o Lancelocie i Gwenifer, czy też o żonie Markusa, Isottcie i młodym Drustanie, sama nie wiedziałam, czy one wszystkie nie są po prostu powtórzeniem starej baśni o Diarmidzie i Grainne z pradawnych czasów.To nie miało dla mnie znaczenia, tak jakbym te wszystkie historie słyszała już kiedyś, dawno temu, w dzieciństwie.I wtedy, pewnej wiosny, gdy ziemia pięknie się zieleniła, a pierwsze jabłonie Avalonu stały białe od kwiecia, Raven krzykiem przerwała swą wieloletnią ciszę i mój umysł został zmuszony do tego, by raz jeszcze zwrócić się ku sprawom tego świata, który miałam nadzieję na zawsze już pozostawić za sobą.9– Nie ma już miecza Misteriów.teraz szukajcie kielicha, teraz szukajcie wszystkich Świętych Regaliów.zniknęły, zniknęły, zabrano je nam.Ten krzyk wyrwał Morgianę ze snu, a jednak, kiedy na palcach podeszła pod drzwi komnaty, w której sypiała Raven, jak zwykle w samotności i milczeniu, kobiety, które czuwały pod jej drzwiami, spały.Nie słyszały tego krzyku.– Ależ nie ma nic, poza ciszą, Pani – powiedziały Morgianie.– Jesteś pewna, że to nie był tylko zły sen?– Jeśli to był zły sen, to musiał także przyśnić się kapłance Raven – odparła Morgiana, patrząc na spokojne twarze młodych kapłanek.Pomyślała, że z każdym rokiem nowicjatki z Domu Dziewcząt zdają się młodsze i bardziej dziecinne.jakże takim małym dziewczynkom można powierzać święte rzeczy? To dzieci, których piersi jeszcze nawet nie dojrzały.cóż one mogą wiedzieć o życiu Bogini, która jest także życiem całego świata?I znów ten rozdzierający krzyk zabrzmiał w całym Avalonie, podnosząc wszędzie alarm.Jednak gdy Morgiana spytała:– A teraz słyszycie? – Dziewczęta spojrzały na nią ze zdziwieniem.– Czy ty wciąż śnisz, Pani, z otwartymi oczyma? – pytały, a Morgiana zdała sobie sprawę, że w tym gorzkim krzyku przerażenia i rozpaczy nie było żadnego dźwięku.– Pójdę do niej – powiedziała.– Ależ nie wolno ci tego uczynić.– zaczęła jedna z dziewcząt, lecz po chwili odsunęła się, z otwartymi z przerażenia ustami, bo uprzytomniła sobie, kim naprawdę jest Morgiana.Opuściła tylko pokornie głowę, gdy Morgiana weszła do środka.Raven siedziała na swym łożu, jej długie, czarne włosy były rozrzucone w nieładzie, oczy miała szeroko otwarte z przerażenia.Przez chwilę Morgiana myślała, że może faktycznie jej własny umysł usłyszał jakiś zły sen starej kapłanki, że Raven żyje już w świecie snów.Raven potrząsnęła głową i w jednej chwili była całkiem rozbudzona i trzeźwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]