RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To, o co go chciała prosić, przestało być ważne.Liczyły się teraz doznania zmysłowe, sposób, wjakipatrzył na jej ciało i na perły, i ten delikatny, kuszący i podniecający dotyk.Nie potrzebowała instrukcji.Przejęła inicjatywę, przynajmniej na początku.Przysunęła się bliżej ipołożyła mu obie dłonie wysoko na piersi.Pocałowała jego skórę na wysokości swoich ust, potemszyję i wargi.Przyciągnął ją do siebie i zaczął zachłannie całować.Chwycił w ręce jej pośladki i przycisnął ją do siebie, tak że jej piersi napierały na jego pierś, a jegowzniesiona męskość wbijała się w jej brzuch, gdy wpił się w jej usta w namiętnym, odbierającym dechpocałunku.Rozpalony obsypywał pocałunkami jej szyję, piersi, a ona pragnęła już poczuć go w sobiei zaspokoić pragnienie, tak jak i on pragnął.Teraz ona głaskała tył jego ciała, a potem jej palce zaczęłyigrać wokół wzniesionego przodu spodni.Odnalazła guziki i rozpięła je, po czym, zniecierpliwiona,szarpnęła materiał, by uwolnić go ze spodni.Z bielizny też.Ukazał się w całej swej męskiej nagości.Uklękła i pochyliła się ku niemu, odsłaniając w całości jego nogi.Spojrzał na nią, ze stężałą twarzą i płonącymi oczami.Całe jego ciało wyprężyło się.Należało do niej.Wyprężone, pełne życiowej siły, wrażliwe.Pomogła mu zsunąć spodnie ze stóp.- Wyglądasz tak pięknie.Tak erotycznie - powiedział.- Alabastrowa.W perłach.Gotowa.Tak, gotowa.Wstała, choć przyszło jej to z trudem.Jej ciało chciało czegoś innego niż utrzymywaniesię na wyprostowanych nogach.Jego palce delikatnie krążyły wokół jej szyi, bawiąc się skórą iperłami.Przesuwały powoli ku największej centralnej perle nad jej piersiami, potem sunęły po ichwypukłościach, coraz bliżej i bliżej nabrzmiałych sutek.Wjej ciele rozbrzmiała pieśń niecierpliwegobłagania, jak zawsze, gdy była gotowa.I jak zawsze nie mogła opanować żądzy, którą w niejwzbudzał.- Myślę, że muszę wypróbować coś nowego - powiedziała.- Tego? - Zacisnęła lekko dłońwokół jego męskości.Drgnął napięty.Pieściła kciukiem czubek, a potem obie dłonie zajęły się pieszczotą.Jego dotyk stał się mniejdelikatny.Pocierał silnie jej sutki, aż wyczuł, że doznania stały się tak intensywne, iż zapragnęła, aby jego palce powędrowały niżej.- A ty czego chcesz? - zapytał.Ciebie, we mnie, szybko.Nie mogła ustać na osłabłych nogach.Nie mogła oddychać ani mówić.- Mam na myśli twoją prośbę.Zerknęła w dół, na swoje dłonie.Była w tym lepsza, niż sądziła, skoro skapitulował tak szybko.- Myślałam, że chcesz, bym wypróbowała jeszcze kilka sztuczek.I będzie bardzo się starała, bezwzględu na to, czego od niej zażąda.Ujął w dłonie jej głowę i głęboko spojrzał w oczy.- Chcę tego, co teraz robimy.I nie chcę, żebyś mi ulegała tylko z tego powodu, że to robimy.Wszystko, o co mnie poprosisz, spełnię.Nie musisz dawać mi rozkoszy, bym to uczynił.- Przecież nie wiesz, o co poproszę.Skinął głową.Objęła go mocno, bardzo mocno i gorąco ucałowała.- Doprawdy, to wielkie szczęście, że mam męża, który jest tak ustępliwy w chwilach rozkoszy.Odpowiedzią był jeszcze gorętszy pocałunek i jeszcze mocniejszy uścisk otaczających ją ramion.Apotem jego ręka ścisnęła jej pośladek i, powoli sunąc wzdłuż linii między dwoma półkulami, znalazłate naj-wrażliwsze na dotyk wargi.Prawie krzyknęła, upojona cudownym doznaniem, a po dwóchsubtelnych dotknięciach zaczęło w niej narastać znane jej szaleństwo.- Dotykaj mnie znowu - wyszeptał w jej ucho.- Znowu mnie pieść.Zrobiła to, sama tonąc w zalewiefali rozkoszy.- Czy to wszystko, czego ode mnie chcesz? To już było.- Nie wszystko - powiedział, w króciutkiej przerwie między żarłocznymi pocałunkami.- Więc co?- Usta.Jeśli zechcesz.Pomyślała, że mówi bez sensu, ale wnet pojęła, czego od niej chce.- To skandaliczne życzenie. - Niektórzy tak uważają.Szokuję cię.- Pocałował ją. Zapomnij o tym.Chodzmy do sypialni.Podniósł ją, zaniósł do swojej sypialni i złożył na łóżku.Czekała.Przygaszał światło lampy, a onaprzyglądała się jego ciału w padającym nań złotawym świetle.Ciemne włosy zwichrzyły się wokółjego głowy.Stanął przy łóżku.Ciągle się zastanawiała nad jego prośbą.Spojrzała na obiekt fascynacji.- Być może.- zaczęła.- Być może?- Czy damy to robią? Położył się.- Nie wszystkie, sądzę.Niektóre.- Te, które biorą udział w orgiach?- Inne też.Niektóre.Nie myśl już o tym.Powinienem odczekać z pięć lat, zanim bym wspomniał ci otym.- Za pięć lat? Należy kuć żelazo, póki gorące.- I ja tak uważam.Jednakże.- Waham się, ale nie jestem zgorszona.- Jeszcze raz spojrzała.-Chyba nie jest to całkowiciebezsensowny pomysł.A będzie jeszcze mniej dziwny, jeśli się przekonam, czy mi smakuje.Zakrył ręką oczy i wybuchnął śmiechem.- Nie oczekuj ode mnie pomocy.Nie wiem.Dotknęła go tam, pytając.- Masz tutaj jakieś wino?Oderwał rękę od oczu i zerwał się z łóżka wyraznie ucieszony.- Porto.- Lubię porto.Wybiegł i wrócił z kieliszkiem i butelką wina.Napełnił kieliszek i podał jej.Spróbowała i wskazałaręką łóżko.Położył się.Polała strużką wina jego klatkę piersiową i lędzwie, a potem, większymstrumieniem, tę część ciała, która ją teraz najbardziej interesowała.Kilka kropli spłynęło naprześcieradło, brudząc je.- Och, twój Drummond się wścieknie. - Do diabła z Drummondem.- Pochylił się, by ją pochwycić.Odsunęła jego ręce.- Nie ruszaj się.Nie chcę być oblana winem, a poza tym mogłoby uszkodzić perły.Leż spokojnie i nietrać nadziei, że nie zrobię ci nic złego.Założył ręce pod głowę.- Jestem przygotowany na najgorsze.Przeżyję.Odważny, pomyślała.Pochylona nad nim, oparta na kolanach i dłoniach, zaczęła zlizywać wino z jegopiersi.Było go sporo na płaskich męskich sutkach, a to, co robiła, bardzo mu się podobało.Jej językspijał spływający coraz niżej strumyk ciemnego płynu, ściekający po brzuchu.Mięśnie brzuchanapięły się, w odruchowym silnym skurczu.Gdy dotknęła językiem jego erekcji, zdało jej się czymścałkowicie naturalnym nieprzerywanie zlizywania wina i nie tylko wina.Posmakowała, i smakowaładalej, a Hawkeswell jęczał w spazmie euforii.Był skazany.Ta myśl przemknęła przez jego głowę, gdy leżał pózniej, obezwładniony niebiańską błogością, zVerity w ramionach.Skazany.Nie dbał o to teraz, ale nawet cudownie zaspokojony w niebywałym orgazmie, jakiego dotądnigdy nie doświadczył, uświadamiał sobie tę prawdę.Sprawiało mu satysfakcję, że tej nocy w żaden sposób nie nakłaniał jej do samodzielnych poszukiwań [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl