[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jest niesamowicie nadopiekuńczy, ale chce dla mnie jak najlepiej,naprawdę, a Szkoła Handlowa Northwestern jest właśnie najlepsza.Dyplom z Maryville niejest wart papieru, na którym jest napisany.Gniew Lisy przerodził się w zakłopotanie, kiedy zamyśliła się nad PhilipemBancroftem.Był człowiekiem, którego ju\ trochę poznała, a którego jednocześnie niepotrafiła w pełni zrozumieć.- Wiem, \e on chce dla ciebie wszystkiego co najlepsze - powiedziała.- Przyznaję, \enie jest taki, jak większość rodziców, którzy posyłają tutaj swoje dzieci.Jemu przynajmniejna tobie zale\y.Dzwoni do ciebie co tydzień, przyje\d\a na wszystkie wa\niejszeuroczystości szkolne.- Lisa była zszokowana, kiedy w pierwszym roku pobytu wBensonhurst zorientowała się, \e większość rodziców pozostałych dziewcząt prowadzizupełnie odrębne \ycie.Rodzicielskie wizyty, telefony i listy zastępowały drogie prezentyprzesyłane zwykle pocztą.- Mo\e ja powinnam z nim porozmawiać i spróbować goprzekonać, \eby pozwolił ci iść do Northwestern.Meredith uśmiechnęła się z przymusem.- Myślisz, \e coś byś tym osiągnęła?Lisa nachyliła się, podciągnęła energicznie lewę skarpetkę i zawiązała jeszcze raz but.- To samo, co osiągnęłam ostatnim razem, jak mu się postawiłam, biorąc twoją stronę:zaczął uwa\ać, \e mam zły wpływ na ciebie.- śeby zapobiec takiemu tokowi myśli PhilipaLisa traktowała go zawsze, z wyjątkiem tej jednej sytuacji, juko ukochanego, darzonegoszacunkiem sponsora, który umo\liwił jej naukę w Bensonhurst.W stosunku do niego byłauosobieniem przykładnej uprzejmości i kobiecych dobrych obyczajów.Była to rola takprzeciwna jej bezpośredniej, wygadanej osobowości, \e strasznie ją to irytowało, a Meredithpobudzało do śmiechu.Philip na początku uwa\ał Lisę za rodzaj podrzutka, którego naukę sponsorował iktóry zaaklimatyzował się w Bensonhurst zaskakująco dobrze.Z czasem jednak, we właściwysobie szorstki i powściągliwy sposób, zaczął okazywać, \e jest z niej dumny i być mo\eobdarza ją nawet odrobiną jakiegoś cieplejszego uczucia.Rodzice Lisy nie mogli sobiepozwolić na przyjazdy do Bensonhurst na szkolne uroczystości.Philip przejął na siebie te ichobowiązki.Kiedy zabierał Meredith na kolację, Lisa była te\ zapraszana.Okazywał te\zainteresowanie jej postępami w nauce.W czasie pierwszego roku nauki dziewcząt, nawiosnę, posunął się nawet do tego, \eby zlecać sekretarce zadzwonienie do pani Pontini zpytaniem, czy chce przekazać przez niego coś dla Lisy.Miał wtedy lecieć do Vermont naWeekend Rodzicielski.Pani Pontini \arliwie zaakceptowała propozycję i umówiła się z nimna lotnisku.Wręczyła mu tam białe, piekarniane pudełko wypełnione placuszkami cannoli iinnymi włoskimi ciasteczkami, dodając jeszcze brązową torbę zawierającą długie, ostropachnące pęta salami.Opowiadał pózniej Meredith, \e był tym niesamowicie zirytowany.Wszedł na pokład samolotu jak niewydarzony włóczęga, wsiadający do autobusuwycieczkowego ze swoim śniadaniem w objęciach.Mimo to Philip dostarczył Lisie te paczkii nadal pełnił w Bensonhurst funkcję jej zastępczego rodzica.Wczoraj wieczorem z okazji uzyskania dyplomu Meredith dostała od ojca masywny,złoty wisiorek z ró\owym topazem od Tiffany'ego.Lisie dał o wiele mniej kosztowną, alebezsprzecznie piękną złotą bransoletkę z wyrytymi pomiędzy ozdobami na jej powierzchnidatą i jej inicjałami.To te\ było kupione u Tiffany'ego.Na początku Lisa zupełnie nie wiedziała, co myśleć o Philipie Bancrofcie.Był zawszenieskazitelnie uprzejmy w stosunku do niej, ale jednocześnie był wyniosłym i nie okazującymuczuć człowiekiem.Zresztą w ten sam sposób odnosił się do Meredith.Lisa brała pod uwagęto, co robił, i starała się nie myśleć o zewnętrznej pozie, jaką przyjmował.W efekcieobwieściła Meredith, \e zdecydowała, \e tak właściwie to Philip jest niedzwiadkiem omiękkim sercu, który tylko udawał groznego.Ta całkowicie nie trafiona konkluzjaspowodowała wstawienie się Lisy za Meredith u jej ojca.Działo się to latem, po ich drugimroku nauki.Wprowadzając w czyn swoje postanowienie, Lisa zwróciła się do Philipa tonembardzo grzecznym z najsłodszym ze swoich uśmiechów i powiedziała, \e ona naprawdęuwa\a, \e Meredith zasłu\yła sobie na trochę więcej swobody w czasie wakacji.ReakcjaPhilipa na, jak to określił, niewdzięczność i wścibstwo była bardzo gwałtowna.Tylko jejcałkowita skrucha i natychmiastowe przeprosiny powstrzymały go od zrealizowania grozbypoło\enia kresu jej znajomości z Meredith i zasugerowania w Bensonhurst, \eby stypendiumzostało przyznane innej, bardziej na nie zasługującej osobie.Ta konfrontacja poruszyła Lisę czymś więcej ni\ tylko jej niesamowitągwałtownością.Po tym, co powiedział, Lisa uświadomiła sobie w końcu, \e Philip nie tylkozasugerował delikatnie Bensonhurst, \eby to ona dostała stypendium, ale \e to stypendiumpochodziło z prywatnych datków rodziny Bancroftów dla tej szkoły.To odkrycie sprawiło, \epoczuła się jak niewdzięcznica, podczas gdy gwałtowność reakcji Philipa wywołała u niejgniewną frustrację.Teraz Lisa czuła znowu ten bezsilny gniew i zdziwienie ostrym re\imem, jaki narzucałMeredith.- Czy tak naprawdę wierzysz w to, \e on zachowuje się jak twój dozorca tylko dlatego,\e twoja matka go oszukała?- Ona nie tylko raz go oszukała.Sypiała, ju\ po ich ślubie, ze wszystkimi, począwszyod trenera jezdziectwa, a na kierowcach cię\arówek skończywszy.Celowo robiłapośmiewisko z mojego ojca, mając skandalizujące romanse z miernotami.Powiedział mi to wubiegłym roku Parker, kiedy go zapytałam, co jego rodzice wiedzą o niej.Najwyrazniejwszyscy zdawali sobie sprawę z tego, jaka ona była.- Mówiłaś mi to ju\, ale zupełnie nie rozumiem, dlaczego twój ojciec zachowuje siętak, jakby brak zasad moralnych był dziedziczny.- Zachowuje się tak dlatego - odpowiedziała Meredith - \e po części w to wierzy.Obydwie spojrzały oskar\ycielsko na wracającego do pokoju Philipa.Widząc jegozmartwioną twarz, Meredith natychmiast zapomniała o swoich własnych problemach.- Co się stało?- Twój dziadek zmarł dzisiaj rano - odparł suchym tonem.To był zawał.Zabioręswoje rzeczy z motelu.Załatwiłem dla na bilety na samolot, który odlatuje za godzinę.-Odwrócił się do Lisy.- Tobie powierzę odprowadzenie samochodu do domu.- Meredithnamówiła go na przyjazd po nią samochodem, a nie lot samolotem, tak \eby Lisa mogławrócić razem z nimi.- Oczywiście, panie Bancroft - powiedziała szybko Lisa.- Jest mi bardzo przykro zpowodu pana ojca.Kiedy wyszedł, Lisa spojrzała na zamyśloną Meredith.- W porządku, Mer?- Tak - odpowiedziała Meredith nieswoim głosem.- Czy to ten dziadek o\enił się przed laty ze swoją sekretarką?Meredith skinęła głową.- On i mój ojciec nie \yli ze sobą zbyt dobrze.Ostatnio widziałam go, kiedy miałamjedenaście lat.Ale dzwonił do nas.Rozmawiali z ojcem o sprawach sklepu, no i ze mną te\.On był.on był [ Pobierz całość w formacie PDF ]