[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdumiał się, ale przez dłuższą chwilę nie mógł uzmysłowić sobie, co go tak zaskoczyło.Wreszcie zrozumiał, że spośród wszystkich wielkich wodzów brakowało jedynie Shenegara Trotta.Przypomniał sobie, że tamten wspominał o ważnej misji.Czyżby już wyruszył, żeby ją wypełnić? Dlaczego on, Meliadus, nie został poinformowany o wyprawie Trotta? Czy utrzymywano coś w tajemnicy przed nim? Czyżby rzeczywiście tracił zaufanie Króla-Imperatora? Pełen niepokoju odwrócił się, kiedy fanfary rozbrzmiały ponownie i drzwi holu otwarto przed dwoma cudacznie wystrojonymi postaciami.Odruchowo powstał z tronu, zdumiony widokiem fantastycznych barbarzyńców — byli gigantami ponad dwumetrowego wzrostu i poruszali się na sztywnych nogach niczym automaty.„Czy to ludzie?" — przemknęło mu przez myśl.Do tej pory nie sądził nawet, że mogą być odmiennymi istotami.Niewykluczone, że owe monstrualne stworzenia powstały w efekcie Tragicznego Millenium.A może mieszkańcy Azjokomuny w ogóle nie byli ludźmi?Ukrywali oblicza, podobnie jak Granbretańczycy, za maskami — o ile te dziwne konstrukcje, jakie nosili na ramionach, można było tak nazwać — nie udało się zatem stwierdzić, czy mają ludzkie twarze.Wysokie, nieregularne, owalne zasłony wykonane były ze skóry malowanej w jaskrawe, niebieskie, zielone, żółte i czerwone spiralne wzory, na tle których widniały diabelskie rysy — płonące oczy i rzędy obnażonych kłów.Od ramion aż do ziemi okrywały ich ciężkie futrzane kożuchy, a ponieważ były rozpięte, odsłaniały skórzane stroje zdobione karykaturalnymi wizerunkami ludzkich organów, które Meliadusowi przypominały rysunki, jakie oglądał w atlasach anatomicznych.Herold przedstawił gości:— Lord Komisarz Kaow Shalang Gatt, Dziedziczny Przedstawiciel Prezydenta-Imperatora Azjokomuny, Jong Mang Shena, oraz książę Elekt Zastępów Słońca.Pierwszy emisariusz wystąpił do przodu, przy czym poły jego kożucha odgięły się, odsłaniając podszewkę z wielobarwnego grubego jedwabiu, a zarazem zdradzając, że mężczyzna miał sporo ponad metr szerokości w ramionach.W dłoni dzierżył buławę z wysadzanego klejnotami złota, która — sądząc po sposobie, w jaki ją trzymał — musiała być co najmniej samą Magiczną Laską.— Lord Komisarz Orkai Heong Phoon, Dziedziczny Przedstawiciel Prezydenta-Imperatora Azjokomuny, Jong Mang Shena, oraz książę Elekt Zastępów Słońca.Drugi, podobnie ubrany, chociaż nie mający buławy człowiek — o ile był to człowiek — zrobił kilka kroków do przodu.— Witam szlachetnych emisariuszy Prezydenta-Imperatora Azjokomuny, Jong Mang Shena, i pragnę zapewnić, że cały Granbretan jest do ich dyspozycji, by wypełniać wyrażone przez nich życzenia.— Meliadus rozłożył szeroko ramiona.Człowiek z buławą zatrzymał się przed podwyższeniem i zaczai przemawiać z dziwnym, śpiewnym akcentem, jak gdyby język Granbretanu, a w rzeczywistości całej Europy i Bliskiego Wschodu, nie był jego ojczystym językiem.— Dziękujemy bardzo serdecznie za to powitanie i pokornie prosimy o oświecenie, jakiż to potężny wódz raczył nas przyjąć.— Jestem baron Meliadus z Kroiden, Wielki Konstabl Zakonu Wilka, Najświetniejszy Rycerz Europy, Przedstawiciel Nieśmiertelnego Króla Huona Osiemnastego, Władcy Granbretanu, Europy i Ligi Wszystkich Krajów Śródziemnomorskich, Wielkiego Konstabla Zakonu Modliszki, Pana Przeznaczenia, Twórcy Historii, Potężnego i Wszechmocnego Księcia nad Księciami.Witam was tak, jak on by was powitał, przemawiam jego słowami, postępuję zgodnie z jego życzeniami, musicie bowiem wiedzieć, że będąc nieśmiertelnym nie może on opuścić chroniącej go tajemnej Kuli Tronowej, strzeżonej dniem i nocą przez tysiąc gwardzistów.— Meliadus uznał za stosowne opisać nieco szerzej ochronę Króla-Imperatora, aby wywrzeć wrażenie na gościach, tak by stało się dla nich jasne, że porwanie się na życie Króla Huona było niemożliwością.Po chwili dodał, wskazując dwa trony po jego bokach: — Usiądźcie, proszę.Zabawimy się nieco.Dwie dziwaczne postacie weszły po schodkach i z niejaką trudnością zasiadły w złoconych siedziskach [ Pobierz całość w formacie PDF ]