RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.  Wszystkie są martwe! Pijawki?Noah odstawił pojemnik na miejsce trzęsącą się rękąi ruszył wzdłuż półek, przypatrując się uważnie okazomi otwierając niektóre pojemniki, żeby sprawdzić.Kiedy okrążył całą salę, stanął i wpatrzył sięw ścianę. Wszystkie  powiedział. Wszystkie nie żyją. 55Woń rozkładu wypełniła moje nozdrza i głoszadzwięczał mi w uszach. Biolodzy, którzy przybyli na miejsce, wstępniezakładają, że przyczyną mógł być spadek poziomu tlenuw wodzie.Obrazy wzdętych bladych brzuchów aligatorówunoszących się na wodzie pojawiły się w mojejzamroczonej świadomości. Pozostaje jednak pytanie, co zabiło aligatory?.Ja je zabiłam.Tak jak te zwierzaki teraz.Noah nie mógł uwierzyć własnym oczom.Nie patrzyłna mnie i nie winiłam go za to.Namacałam klamkęi wybiegłam w mrok.Zabrzmiał mi w uszach chórpisków, wyć i poszczekiwań.Pocieszające, że ta rzez niebyła totalna.Czułam do siebie wstręt.Kiedy Noah zrównał się zemną, zobaczyłam, że on też.Milczał, unikając mojego wzroku.Widok jego dłonizaciśniętych w pięści i odraza malująca się na jegotwarzy ścisnęły mi serce, uwalniając łzy.%7łałosne.Alekiedy zaczęłam, nie mogłam przestać i nawet niechciałam.Dławiłam się łkaniem, lecz było todobroczynne cierpienie.Zasłużone.Noah trwał w milczeniu.Ruszył się, dopiero gdy osunęłam się na ziemię, niezdolna ustać.Chwycił mnieza ręce i podniósł.Nogi mi drżały.Nie byłam w staniesię ruszyć.Noah objął mnie i przytrzymał, choć tego niechciałam.Wolałabym uciekać.Szarpałam się w uścisku, naprężając szczupłe ręcewczepione w jego pierś. Puść mnie. Nie. Proszę  jęknęłam.Lekko rozluznił chwyt. Puszczę, jeśli obiecasz, że nie będziesz uciekać.Nie panowałam nad sobą i Noah o tym wiedział.Obawiał się, że mogę wywołać jeszcze większe szkody,i musiał mieć pewność, że do tego nie dojdzie. Obiecuję  szepnęłam.Odwrócił mnie twarzą do siebie i puścił.Nie mogłamsię zdobyć na to, żeby spojrzeć mu w oczy, więcskupiłam się na wzorze jego koszuli, a potem na ziemipod naszymi stopami. Chodzmy  powiedziałam po chwili.Szliśmy bez słowa wśród pomruków i skrzeków.Teraz zwierzęta w całym zoo były pobudzone; antylopystłoczyły się w kącie zagrody, tupiąc i przepychając sięw przerażeniu.Ptaki biły skrzydłami, a kiedyzbliżaliśmy się do bramy, jeden z pelikanów na śleporzucił się ze skały i wpadł do wody, ciągnąc za sobąopadające, złamane skrzydło.Chciałam już tylkoumrzeć. Biegiem dopadłam do samochodu Noahai szarpnęłam klamkę. Otwórz  zażądałam, nie patrząc na niego. Maro& Otwórz! Najpierw na mnie popatrz. Nie poradzę sobie z tym  powiedziałam przezzaciśnięte zęby. Po prostu otwórz drzwi. Pisnąłpilot.Wsiadłam i skuliłam się na siedzeniu. Zawiezmnie do domu, dobrze? Maro& Proszę!Włączył silnik i ruszyliśmy.Przez całą drogętrwałam ze spuszczoną głową w milczeniu, wpatrzonaw swoje kolana.Dopiero gdy skręciliśmy na podjazd,popatrzyłam przez okno.Otoczenie było znajome, aleinne.Kiedy przejeżdżaliśmy przez bramę posiadłościNoaha, spojrzałam na niego wrogo. Dlaczego mnie tu przywiozłeś?Nie odpowiedział i zrozumiałam dlaczego.Od czasu,kiedy wyznałam mu wszystko, Noah po prostu się zemną cackał.Mówił, że mi wierzy, i może nawet przyjął,że coś jest na rzeczy, że coś się ze mną dzieje, ale niepojął prawdy.Uważał, że kiedy całowałam go i omalnie umarł, to tylko mi się śniło.Sądził, że Rachel, Clairei Jude zginęli w ruinach walącego się, starego budynku.%7łe właściciel Mabel przewrócił się nieszczęśliwiei rozbił sobie czaszkę, a pani Morales miała wstrząs anafilaktyczny i że ta cała seria wypadków była jedynieciągiem koszmarnych zbiegów okoliczności.Teraz nie mógł już tak myśleć.Nie po tym, cozrobiłam niedawno.Tego nie sposób byłozbagatelizować.To się zdarzyło na jego oczach.Musiałsię jakoś od tego odciąć.Na całe szczęście.Dalej będę musiała radzić sobie sama.Noah wjechał do garażu i otworzył drzwi od stronypasażera.Nie poruszyłam się. Maro, wysiądz. Skończmy to.Chcę do domu.Teraz, kiedy zostałam kompletnie, absolutniesamotna ze swoim problemem, musiałam sobie wszystkona nowo przemyśleć.Nie mogłam dłużej tak żyć.Potrzebowałam planu. Proszę, tylko na chwilę.Wysiadłam z ociąganiem, ale zawahałam się przedwejściem.Ostatnio psy wyczuły we mnie zło i miałyrację.Nie chciałam znów tego oglądać. A co z Mabel i Ruby? Są zamknięte na tyłach domu.Odetchnęłam i pozwoliłam Noahowi poprowadzićsię korytarzem i dalej po wąskich schodach na górę.Chciał wziąć mnie za rękę, ale nie pozwoliłam na to.Jego dotyk tylko pogorszyłby sprawę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl