RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Coś jednak się w nim zmieniło.Zmiana była subtelna, ale istotna, sięgająca aż do głębi jego jestestwa.Jeśli było jeszcze coś, co musiałby sobie udowodnić, miał zamiar dokonać tego tu, na wyspie.A jeśli istniało jeszcze coś, czego powinni się dowiedzieć o grendelach, inni mogli zrobić to za niego.Żył dręczony strasznymi, krwawymi koszmarami, w których ich wszystkie wysiłki na nic się nie zdały.W obrazach tworzonych przez jego śpiący umysł drapieżne demony przetaczały się po kolonii niczym czerwona fala, zabijając wszystko, wszystkich.Kilka tuzinów tych, którzy uratowali życie, ewakuując się na Geographica, słyszało krzyki, widziało krew, ale nie mogło wrócić.Już nigdy.I pozostali tam, na górze, aż powoli skończyła im się żywność.woda.i powietrze.Po przebudzeniu otrząsał się z koszmarów.Nie chciał wiedzieć, jak wąski był margines zdrowia psychicznego, który udało mu się zachować.A kiedy myślał o powrocie na kontynent, zastanawiał się, co by się z nim stało, gdyby jeszcze jeden grendel znowu go kiedykolwiek dotknął.Zastanawiał się, czy zdołałby to wytrzymać.Czy tym razem by nie oszalał.Nie chciałby poznać odpowiedzi na to pytanie.Nigdy.-.Zack - dokończył zdanie Justin, wyrywając go zamyślenia.- Zack?- Chce to zabić.Jajeczka także.Cadmann poczuł nagły, płynący z trzewi impuls, który kazał mu się zgodzić z tą decyzją, ale zaraz odezwał się w nim głos rozsądku.- Dopóki to nie jest niebezpieczne, decyzja nie należy do niego - powiedział.Wskazał na pokrywę zbiornika.- Twój pomysł?Jessica wyglądała na zakłopotaną.- Zack polecił przykryć zbiornik.- Dobrze.Zawahała się, po czym dodała:- Nie przykryliśmy go do czasu, aż węgorz spróbował uciec.Trzeba było aż trojga nas z drągami, aby go wepchnąć z powrotem.Potem go nakryliśmy.- Nie wtedy, gdy Zack nakazał wam to zrobić?- Nie, sir.- Ma odpowiednią władzę i mógł wydać taki rozkaz.Czy to kwestionujecie?- Nie, tato, tylko że.Cadmann pokręcił głową.- Jessico, już to omawialiśmy.Zack jest przewodniczącym rady oraz gubernatorem i nie wolno zbyt pochopnie okazywać mu nieposłuszeństwa.- Ty to zrobiłeś.Zbuntowałeś się.- Tak - przerwał jej Cadmann.- Zbuntowałem się.Niektóre sytuacje są na tyle poważne, że usprawiedliwiają takie decyzje.Ale nie wolno podejmować ich pochopnie! Zakładam, że wasi badacze uznali pokrywę za coś niewygodnego.Popatrzyła na swoje stopy.- A więc zignorowaliście obowiązujący rozkaz, ponieważ to było niewygodne.Mam mówić dalej?- Nie, sir.Ale on chciał to także zabić! A my znaleźliśmy to na Urwisku, a nie tutaj, na dole!- I na Urwisku ty oraz twój brat mieliście wszelkie prawo postępować tak, jak uznaliście za właściwe - odparł ze znużeniem Cadmann.- Ale nie tutaj.- To zostanie poddane pod głosowanie - powiedziała Jessica.- Możemy liczyć na ciebie?- W sprawie zachowania tego stworzenia przy życiu? Tak.- Zamyślił się na chwilę.- Ale to nie wszystko, co zostanie poddane pod głosowanie.Następne pytanie będzie dotyczyło kontynentu.Musimy zorganizować dużą wyprawę.Nie krótkie podróże w celu przeprowadzenia inicjacji grendelowych skautów, ale ekspedycję badawczą.- Tak - przerwał mu Justin.- Joe Sikes też tak uważa.Dzieje się coś złego z robotami górniczymi.Coś w jego głosie sprawiło, że Cadmann zmarszczył czoło.- Co? - zapytał?- Nie wiemy.Joe myśli, że to może być jakiś dowcip urodzonych wśród gwiazd.Ale tak nie jest.To kolejna niespodzianka Avalonu.Cadmann skinął głową.- I życie biologiczne wraca na Camelot.Przez większą część roku wiatr wieje z północy.Bóg tylko wie, co może tu przywiać.Musimy wiedzieć, czego się spodziewać.- Avalońskich gołębi pocztowych - podpowiedział Justin.- I nie będzie tu żadnych grendeli, które mogłyby je pożreć.Całkiem prawdopodobne, że pewnego dnia ockniemy się z ręką w nocniku.- Przez dwadzieścia lat nic takiego się nie zdarzyło - odparła Jessica.- Przez dwadzieścia lat nie mieliśmy tu także żadnych węgorzy.Cadmann zmarszczył czoło.- Słuszna uwaga.Życie biologiczne wraca.Nie tylko węgorz.Dlaczego właśnie teraz? - Pokiwał głową.- Uważam, że jest potrzeba wysłania.jakiejś ekspedycji.- Możemy to zaplanować na kolejnej wyprawie skautów.- Bezpieczeństwo.Justin wyszczerzył zęby w uśmiechu.- Możemy to wszystko zaplanować, tato.Wszystko.Chcemy tylko wiedzieć, czy w razie konfliktu będziesz po naszej stronie.Cadmann się zawahał.- A przynajmniej nie przeciwko nam - dodała szybko Jessica.Cadmann zmierzył ich uważnym spojrzeniem.Strach był w nim, do diabła, nie w nich.Ten strach byłby okropnym dziedzictwem, gdyby przekazał go swoim dzieciom.A poza tym ten świat w coraz większym stopniu stawał się ich światem.Nie prosili się nań.Cadmann często się zastanawiał, co dzieci - urodzeni wśród gwiazd - o tym myślą.Czy są rozgoryczeni tym, że urodzili się tutaj, że odmówiono im udziału w korzystaniu z dziedzictwa Ziemi? Ziemia, Układ Słoneczny, zatłoczony, rojący się od ludzi tworzących coraz to nowe prawa, prawa i prawa.Aby uciec od tych praw musiał przybyć tutaj.A teraz sami je tworzyli, ponieważ nie mogli ufać swoim uszkodzonym mózgom.I to jest ich świat, pomyślał, a nie nasz.- Zachowam otwarty umysł - powiedział.- Już ci to obiecałem, prawda, Justin?5WSPÓŁCZESNY PROMETEUSZBoże błogosław Króla, mam na myśli Obrońcę Wiary;Boże błogosław - nic złego w błogosławieństwie - Pretendenta;Ale kto Pretendentem jest, a kto Królem,Boże błogosław nam wszystkim - to zupełnie coś innego.John Byrom, do pewnego oficeraKiedy Cadmann wszedł do ratusza, debata już trwała.W sali unosiły się zapachy wspólnego posiłku: pieczywa, baraniny i indyka, gorczycy i gotowanej kukurydzy prosto z pola.Wybuchające sporadycznie śmiechy, prowadzone cicho rozmowy i rodzinne żarty podkreślały panujący rozgardiasz.Zebrało się tam blisko trzysta osób, prawie wszyscy urodzeni na Ziemi, większość urodzonych wśród gwiazd, wszyscy grendelowi skauci i wiele dzieci.Stoły i krzesła przygotowano dla ponad siedmiuset ludzi i było to stałe przypomnienie o tym, jak wielka miała być, zgodnie z ich oczekiwaniami, populacja kolonii, zanim grendele omal nie zniszczyły wszystkiego.Stoły były ustawione amfiteatralnie aż po karbowany dach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl