RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uśmiechnął się smutno.- Wreszcie się ożeniłem.Ona cierpiała na nieuleczalną chorobę i nie chciała umierać w samotności, a ja potrzebowałem żony, bym mógł znaleźć się na "Arce".To był uczciwy interes i do śmierci mojej żony bardzo się przyjaźniliśmy.Ja ją nawet kochałem, ale zdawałem sobie sprawę, dlaczego wyszła za nietykalnego.Wiedziała, że nie dojdzie do konfrontacji z rodziną.- Zamyślony patrzył w przestrzeń.- Stan mojej żony nie pozwalał jej rodzić dzieci.Widocznie najbardziej mu doskwierał brak potomstwa.Neeraj z pewnością by zrozumiał, dlaczego pragnę mieć dzieci.Przez chwilę kusiło mnie, żeby mu powiedzieć o moim planie, poprosić go o pomoc, by samemu nie dźwigać tego ciężaru, ale się opamiętałem.Choć miły, wrażliwy i szczery, to mimo wszystko człowiek.Nie wolno mu powierzać niepewnej przyszłości mojego gatunku.Teraz jednak zwracałem się do Hindusa mniej szorstko."Ja też jestem nietykalny", napisałem.Nic więcej nie mogłem mu powiedzieć o swoich tęsknotach."Ty jednak mnie dotknąłeś", dodałem.W odpowiedzi znowu delikatnie poczochrał moje futerko.Jeszcze tego samego dnia przyszedł do gabinetu Carol Jeanne.Swobodnie i z wdziękiem zawiadomił ją o swoich planach matrymonialnych, jakby z własnej woli chciał się z nią podzielić radosną wiadomością.- Ślub odbędzie się bez wielkiej pompy - oznajmił.- Oboje jesteśmy na to za starzy.Wyobrażam sobie, jakie plotki zaczną krążyć po Mayflowerze, bo wprowadzam się do Dolores przed zalegalizowaniem naszego związku, więc żeby je uprzedzić, uznałem za stosowne, byś usłyszała to ode mnie.W ten sposób jednocześnie informował Carol Jeanne, że nie urządza wesela i że zamieszka w Mayflower.- Moje gratulacje - odparła wesoło.- Tobie potrzebna żona, a tym dzieciom ojciec.Myślę, że będziesz dla nich dobry.One są bardzo inteligentne i takie samotne.Trochę zbyt długo zatrzymał na niej wzrok.Czyżby jeszcze ją kochał? Chyba nie.Nie, jego spojrzenie wyrażało rzecz oczywistą: że Carol Jeanne też jest bystra i równie samotna, że i dla niej byłby dobry, gdyby go nie odrzuciła.Wychodząc za niego, Dolores zapewniała swoim dzieciom namiastkę ojca, który został na Ziemi, a Carol Jeanne odebrałaby dzieci ojcu, który byłby wciąż obecny, więc nie zachodziła między nimi analogia.Obie mogły kochać innego mężczyznę, lecz także działały na rzecz swoich dzieci w sposób ich zdaniem najlepszy.Carol Jeanne wszystko to wiedziała, ale kilka minut po wyjściu Neeraja poprosiła mnie, bym zamknął drzwi na klucz, co też uczyniłem.Nim zdążyłem się odwrócić, już płakała chowając twarz w ramionach opartych na biurku.Usiadłem jej na karku i zacząłem ją iskać, ale chyba nie udało mi się jej pocieszyć.Moja narzeczona opuściła inkubator z pewnym nastawieniem.Dokładniej mówiąc, bez przerwy wpadała w złość.Byłem gotów pozwolić na wszystko tej uroczej przedstawicielce naczelnych.Puszyste małpiątko o dużej głowie miało malutkie paluszki, wielkie oczy, takież uszy i nos jak guziczek.Doznawałem przypływu pozytywnych uczuć, gdy endorfiny w moim mózgu wynagradzały mnie za to, że pielęgnuję tego nieznośnego bachora i jestem dla niego miły.Od samego początku mała kapucynka odznaczała się awanturniczym charakterem, jakby zdawała sobie sprawę, że jest nie tylko dzieckiem nieślubnym, ale również nielegalnym, i jakby się wściekała z powodu niekorzystnego wpływu tego faktu na jej przyszłe życie.Oczywiście wiedziałem, że w rzeczywistości takie myśli to tylko projekcja moich własnych obaw i mojego poczucia winy.Jednakże naprawdę wydawało się ją irytować wszystko, co robiłem i czego nie robiłem.Nie brakowało mi wiedzy.Przeczytałem wiele książek, ale przecież nie jestem samicą, której pomaga instynkt.Samce naczelnych mają predyspozycje do ochrony dzieci, zabawy z nimi i zapewniania im środków do życia.Naturalnie, możemy je karmić i pieścić, lecz nam nie przychodzi to tak łatwo jak samicom.Poza tym nie mamy piersi, które wypełniając się mlekiem, zmuszałyby nas do karmienia dzieci, i nie doznajemy przyjemności, jaką sprawia matce ssanie.W najlepszym wypadku mogłem być tylko jej namiastką.Dobrze, że chociaż wiedziałem, co trzeba robić.Według książki przeciąłem pępowinę i dalej wszystko przebiegło jak należy - powinno, bo na "Arce" najważniejsze były inkubatory i pod względem znaczenia jedynie w czasie podróży ustępowały układom zapewniającym warunki do życia.Wyjąłem małą z wód płodowych, obmyłem ją i wytarłem.Oczywiście, wrzeszczała przy tym jak opętana, lecz wkrótce uczepiła się mojego futerka i od razu zaczęła szukać sutka, co próbowałem zignorować.Na karmienie będzie mnóstwo czasu w gnieździe, które już przygotowałem i zaopatrzyłem w dostateczną ilość odżywek i wody.Była noc, a zawsze o tej porze chodziłem na ćwiczenia z nieważkością i przez wiele tygodni szmuglowałem na ścianę rozmaite rzeczy.Z przeniesieniem małpki poszło mi łatwiej, bo sama trzymała się mojego futerka.Urządziłem odpowiednie pomieszczenie tam, gdzie krzyżowały się różne rury i kable elektryczne.Niektóre rury biegły w pewnej odległości od ściany, pozostawiając sporo wolnej przestrzeni.Właśnie w tym miejscu łatwo zbudowałem dla noworodka bezpieczną klatkę.Oczywiście, nie zapewniała takich wygód jak żłobek ludzkim niemowlętom, ale nie musiałem się obawiać, że maleństwo wypadnie.Ponieważ stała na mocnej skrzynce, zawierającej wyłączniki i przerywacze, które powinny być widoczne, mnie ułatwiała obserwowanie małpki, małpce zaś poznawanie świata [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl