RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nazwa? - zapytał Ansset.- Miasto leży w ujściu rzeki Salway.Większość gruntów wznosi się zaledwie kilka centymetrów nad poziom morza, a ziemia wciąż się zapada.- Pokazała mu, jak architektura dostosowała się do warunków.Wszystkie budynki miały główne wejścia prowadzące w pustkę na poszczególnych piętrach.W miarę jak dom się zapadał, korzystano z wejść na kolejnych kondygnacjach.Niektóre budynki wystawały tylko kilka stóp ponad poziom ulicy - zwykle na ich dachach wznoszono następne.W dzień wyłączano świetlne szyldy, na ulicach było bardzo mało ludzi.- Równie ponure jak Step - stwierdził Ansset.- Za to ożywa w nocy.- Czyżby?Na niektórych ulicach brodzili po kostki w warstwie śmieci.Śmieciarki pełzły przez miasto, z rykiem pochłaniając stosy odpadków.Nieliczni przechodnie wyglądali, jakby mieli za sobą nie przespaną noc - albo wstali zbyt wcześnie.Poprzedniej nocy odbywał się karnawał; dzisiaj miasto zmieniło się w cmentarz.Park.Usiedli na ławce z masytu, który po chwili dostosował się do kształtu ich ciał.Niedaleko siedziała stara kobieta, machając nogami w stawie.Trzymała linkę, której koniec ginął w wodzie.Obok niej podrygiwał w koszu brzydki węgorz.Kobieta pogwizdywała.Melodia była prymitywna, nieharmonijna, pełna powtórzeń.Ansset zaczął śpiewać tę samą piosenkę, w tej samej tonacji - wysokiej, drżącej, niepewnej.Naśladował każde drżenie, każdą piskliwą nutę.A potem nagle pojawił się dysonans, który boleśnie zgrzytnął w uszach.Stara kobieta obejrzała się, przetaczając przed sobą wielki brzuch.Zaśmiała się, a jej piersi podskoczyły i opadły.- Znasz tę piosenkę? - zawołała.- Czy znam? - odkrzyknął Ansset.- Ja ją napisałem!Znowu się roześmiała.Ansset zaśmiał się razem z nią, naśladując jej cienki śmiech, głębokie zachłyśnięcia i krótkie, głośne wybuchy dźwięku.Słuchała go z rozkoszą, podobnie jak słuchała samej siebie.- Chodź tutaj! - zawołała.Ansset podszedł do niej, a Esste ruszyła za nim, nie mając pewności co do zamiarów staruchy.Nie mając pewności, dopóki nie usłyszała ponownie jej głosu.- Nowy - powiedziała stara.- Widzę, kto jest tutaj nowy.Twoja matka? Piękny chłopiec.Nie puszczaj go samego w nocy.Jest dostatecznie ładny na utrzymanka.Chyba że właśnie tego chcesz, w którym to wypadku życzę ci, żebyś zmieniła się w węgorza, a skoro o nim mowa, może kupicie go ode mnie?Węgorz wykręcił się obscenicznie, jakby chciał zademonstrować swoje wdzięki.- On jeszcze żyje - skomentował Ansset.- One umierają godzinami.I bardzo dobrze.Im dłużej się wiją, tym więcej sikają i mięso lepiej smakuje.Pełno ich w tym stawie.Ma bezpośrednie połączenie z systemem ścieków.One żyją w ściekach.Razem z gorszymi stworami.Bóg wytwarza więcej gówna niż innych towarów, wystarczy, żeby utrzymać przy życiu milion tych stworzeń.A dopóki one żyją, ja nie umrę z głodu.Zaśmiała się ponownie i Ansset zaśmiał się razem z nią, a potem szybko przerobił jej śmiech na zwariowaną piosenkę, która pobudziła ją do jeszcze większego śmiechu.Esste musiała przywołać na pomoc Kontrolę, żeby nie śmiać się razem z nimi.- Ten chłopiec to śpiewak.- Ten chłopiec ma wiele talentów.- Dom Pieśni? - zapytała starucha.Lepiej skłamać.- Nie chcieli go przyjąć.Mówiłam im, że on ma talent, nawet geniusz, ale te ich przeklęte testy nie wykryją geniusza, choćby zaśpiewał arię.- Nic nie szkodzi.Tutaj jest wielki popyt na śpiewaków, innego rodzaju niż z Domu Pieśni, no wiesz.Jeśli on zgodzi się rozebrać, może zarobić fortunę.- Przyjechaliśmy tylko z wizytą.- Albo w niektórych miejscach może sporo zarobić, jeśli będzie się ubierał.Mamy tutaj wszystko, do wyboru, do koloru.Ale wy nie jesteście z miasta.Wszyscy wiedzą, że nie chodzi się do parku w dzień.Za mało policji na patrole.Nawet monitory nie pomagają.tylko kilkoro ludzi ma dyżur, zresztą i tak oczy im się kleją z niewyspania.Noc żyje, ale dzień zabija.Tak mówią.Śpiewny ton w jej głosie powiedział nawet więcej.Lecz Ansset widocznie nie mógł się powstrzymać.Zanucił te słowa kilka razy, za każdym razem coraz bardziej zabawnie.- Noc żyje, ale dzień zabija.Zaśmiała się, ale jej oczy szybko spoważniały.- Tutaj, na brzegu, jest trochę lepiej.Mnie nigdy nie zaczepiają.Ale wy uważajcie.Ansset podniósł węgorza, przyjrzał mu się chłodno.W oczach węgorza była rozpacz.- Jak to smakuje? - zapytał Ansset.- A jak myślisz? One odżywiają się gównem.Smakują jak gówno.- I ty to jesz?- Sól, cukier, przyprawy.umiem nadać węgorzowi taki smak, jaki zechcę.Okropny, ale przynajmniej nie smakuje jak węgorz.Węgorz to elastyczne mięso.Można je zginać i kształtować do woli.- Aha - powiedział Ansset.Dla starej kobiety jego „aha” nic nie znaczyło.Dla Esste to znaczyło: Jestem dla ciebie węgorzem.Możesz mnie zginać, ale stawię ci opór.- Chodźmy - powiedziała Esste.- Dobry pomysł - przyznała starucha.- Tutaj nie jest bezpiecznie.- Żegnaj - powiedział Ansset.- Cieszę się, że cię spotkałem.W jego głosie brzmiała tak autentyczna radość, że stara kobieta była zdumiona.Kiedy odchodzili, uśmiechała się z zadowoleniem.Rozdział 12- To nudne - oświadczył Ansset.- Musi być coś więcej do oglądania.Esste spojrzała na niego ze zdumieniem.Kiedy sama przyjechała tutaj jako początkujący Słowik, przedstawienia, tańce, śpiewy i śmiech były dla niej cudowną niespodzianką.Nie przypuszczała, że Ansset tak szybko dozna przesytu.- Więc dokąd pójdziemy?- Na tyły.- Na tyły czego?Nie odpowiedział.Wstał już z miejsca i przesuwał się pomiędzy rzędami.Jakaś kobieta wyciągnęła rękę i poklepała go po ramieniu.Zignorował ją całkowicie i szedł dalej.Esste próbowała go dogonić, ale on znacznie szybciej prześlizgiwał się przez ruchliwy tłum, nieustannie kłębiący się w przejściu.Zobaczyła, jak wpadł w drzwi, skąd wychodzili i wchodzili kelnerzy.Nie mając wyboru, ruszyła za nim.Gdzie się podziała nieśmiałość i obawa przed obcymi, które zwykle trzymały w ryzach dzieci z Domu Pieśni?Znalazła go w towarzystwie kucharzy.Śmiali się i żartowali, a on odbijał ich wesoły nastrój i jeszcze bardziej ich rozśmieszał, wygadując jakieś horendalne bzdury.Byli zachwyceni.- Pani syn?- Mój syn.- Dobry chłopiec.Cudowny chłopiec [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl