RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Moje  W górę serca!" było sławne w całej diecezji.Mogłemodprawiać we wszystkich stylach, w stylu Kościoła Wysokiego, KościołaNiskiego, Kościoła Szerokiego i Kościoła %7ładnego.Gardłowe anglokatolickietrele wyśpiewywane przez barczystego anglikanina; albo adenoidalne jękiKościoła Niskiego, w którym ciągle czają się nuty Houyhnhnm rżącychkapliczkowych staruszków.DEAFIE (śpiewa): Z mojem kutasikiem, kutasikiem.RUDY: Wez te swoje łapy od tygo dziurawygo płaszcza, %7łydku.Nie dam ciani zombka czosnku, póki masz przy sobie te świńskie zmiaki.CHARLIE (śpiewa): Gdy się toczy wielga woda, Kiedyburza w niebie grzmi.PANI McELUGOT (przez sen): Czy to ty, mój Michałku?PANI BENDIGO: Tyłem wiedziała, że on, przymilne ścierwo, miał drugożonę żywo, wkiedy się żenił ze mno.PAN TALLBOYS (tonem podniosłym, upominającym): Jeśli ktokolwiek zwas zna powód albo istotne przeszkody, wskutek istnienia których te dwie osobynie powinny być połączone świętym węzłem małżeńskim.%7łYDEK: Kompel! Cholerny kompel! A nie pożyczy pieprzonego płaszcza!PANI WAYNE: No więc tak, jak to już zaznaczyłam, muszę wam wyznać, żenigdy nie byłam z tych, co odmawiają filiżanki dobrej herbaty.Wiem, że kiedy żyła nasza biedna, droga mama, mieliśmy w zwyczaju filiżankę pofiliżance.NOSATY WATSON (do siebie, gniewnie): Skurwiel!.Wskoczył w to, apotem się rozparł.A nigdy nawet palcem nie tknął tej pierdolonej roboty.Skurwiel!DEAFIE (śpiewa): Z mojem kutasikiem, kutasikiem.PANI McELLIGOT (półsennie): Michałku.On kochał szczerze, Michałek.Czuły a zacny.Nigdym ani spojrzała na drugigo chłopa od tygo wieczora,kiedym go spotkała przed rzeznio Kronka i un dał mi dwa funty kiełbasy, potemjak obrobił te  Sklepy Miendzynarodowe" na kolacje dla siebie.PAN TALLBOYS (śpiewa, wspominając): Nad wodami Babilonu usiedliśmy ipłakali, kiedyśmy cię wspominali - o Syjonie!.DOROTA: Ale zimno, ale zimno!RYJEK: No, dłuży nie zdzierżę - tych gwiazdek przed Bożem Narodzeniem.Będę miał jutro spanie, nawet jagbym musiał jem wyrwać je z bebechów.NOSATY WATSON: Dedektyw, nie? Smith z Lotnego Szwadronu! RaczejLatający Judasz! Wszystko, co te pierdoleńce potrafią, to szpiclować starychgrzeszników, jakim żaden sędzia nie da uczciwej szansy.RUDY: Dobra, nie dla mnie te dyrdymały.Ma tu kto parę kostek do ty wody?PANI McELLIGOT (budzi się): Oho, mój drogi, mój drogi! Jakby mi w krzyżupękło! O świenty Jezu, mało, a ta ławka odgniecie mi nerki! A śniło mię się, żemi było ciepło w łóżku i miałam filiżankę dobry herbaty i dwa tosty z masłemczekały przy łóżku.No, zdrzymne się ostatni raz, zaczem pójdę jutro do bibliotekipubliczny w Lambeth.TATKO (wynurzając się z płaszcza, niczym żółw z pancerza): Coś typowiedział, chłopcze? Płacić forsą za wodę? Jakeś ty długo na ulicy, ty ciemnymłody chwoście? Forsa za francowatą wodę? Fajdaj na to, chłopcze! Nie kupujtego, na co możesz fajdać i nie fajdaj na to, co możesz świsnąć.To jest mojesłowo - pięćdziesiąt lat na ulicy, chłopie i chłopcze, (chowa głowę w płaszczu)PAN TALLBOYS (śpiewa): O wy, wszelakie stworzenia Pana.DEAFIE (śpiewa): Z mojem kutasikiem, kutasikiem.CHARLEE: Kto cię zakapował, Niuchaczu?%7łYDEK: O Jeee-zuuu!PANI BENDIGO: Posuń się, posuń się! Mię się zdaje, że niektóre ludzie tumyślo, że majo hipotekę na ty sakramencki ławie.PAN TALLBOYS (śpiewa): O wy, wszelakie stworzenia Pana, przeklnijciePana, przeklnijcie Go, wieszajcie na Nim psy po wiek wieków! PANI McELLIGOT: Co ja zawsze mówię, to że zawsze tylko nas, choler-nych katolików wyrzucają z cholernygo pociągu.NOSATY WATSON: Smythy.Lotny Szwadron - latający skurwiel! Dałnam plan domu i wszystko, a potem nasłał furgon pełen glin i oni naswszystkich zwinęli.Napisałem o tym w  czarnej mańce"*:Detektyw Smith - pobożny gość,Powiedz mu, że ja dam mu w kość.RYJEK: No, a co z naszo herbato? Smaruj, %7łydziaku, tyś jeszcze młody; ucisztyn jazgot.A nie płać nic.Podpieprz ty stary kurwie.Zagraj ji, że się mażesz.Udaj smutasa.PAN TALLBOYS (śpiewa): O wszelakie dzieci człowiecze, przeklnijciePana, przeklnijcie Go i zniesławiajcie na wieki!CHARLEE: Jakże, to Smithy też wtyka?PANI BENDIGO: Coś wam powiem, dziewczyny, powiem wam, co mniewkurza to to, że myślę jak mój sakramencki maż chrapie pod czterema kocamy, aja tu zamarzam na tem sakramenckiem Placu.Tego to nie mogę znieść.Wyrodny skurwiel.RUDY (śpiewa): Idom tam, weselom się, nie bierz ty tam puszki z zimnokiełbaso we śrzodku, %7łydziaczku.NOSATY WATSON: Wtyka? Wtyka? Wiesz, korkociąg przy nim wyglądajak jakie pieprzone płaskie szydło.Nie najdziesz między nimi ani jednego, coby nie był dubeltowym skurwysynem w tym ich Lotnym Szwadronie, co by niesprzedał własnej babki do końskiej jatki za dwa i pół funta, a potem nie siadłna jej grobie jeść frytki.Jezusowate, szpiclowskie wyciruchy!CHARLIE: Cholerny z ciebie twardziel.Des miał wyroków?RUDY (śpiewa): Idom tara.weselom się,Rada ona, z fartem on.NOSATY WATSON: Czternaście.Jak masz tylu przeciw sobie, nie masz szans.PANI WAYNE: To jak, więc on pani nie utrzymuje?PANI BENDIGO: Nie, wyszłam za takiego jednego, skurwiela!CHARLIE: Ja miałem ich pieprzonych dziewięć.PAN TALLBOYS (śpiewa): O Ananiaszu, Mizariaszu i Misaelu, przekli-najcie Pana, przeklinajcie Go i lżyjcie po wsze czasy!*  Czarna mańka" - samochód policyjny do przewożenia aresztantów, odpowiednik polskiej suki". RUDY (śpiewa): Idom tam.weselom się,Rada ona, z fartem on, A tusię moje serce rwie I pękajak ten dzwon!Boże, trzy dni jakem nie przyłożył łopaty do ty mogiły.Dawnoś wymyłswojo gębę, Ryjku?PANI McELLIGOT: Och, moja droga, moja droga! Jezli ten chłopak nieprzydzie zaraz z to herbato, to moje kiszki wyschno nie przymierzajonc jakten wędzony pieprzony śledz.CHARLIE: Nie śmiecie śpiewać, żaden z was.Musicie posłuchać Ryjka imnie w to Boże Narodzenie, kiedy pociągniemy Dobry król Wacław przedbarami.Pieśni religijne też.Faceci po barach to płaczą rzewnemi łzami jaknasz słuchają, mientasz, jakeśmy przez pomyłkę, zapukali dwa razy do tegosamego domu, Ryjku? Mało brakowało, a tamta stara kurwa flaki by z naswytrzęsła.PAN TALLBOYS (maszeruje tam i sam za wyimaginowanym werblem, iśpiewa): Wszystko podłe i przeklęte,Wszelakie wielkie i małe stworzenia.(Big Ben wybija pół do jedenastej)RYJEK: Ding dong, ding dong! Jeszcze tego sześć i pół godziny! Chrrrry-ste!RUDY: %7łydziak i ja, rąbliśmy dziś po obiedzie cztery brzytwy u Woolwort-ha.Jutro, jak tylko podpieprzę kawałek mydła, dam nura w te francowatofontannę.DEAFIE: Kiedym był stewardem na trampie, tozmy spotykali czarnychIndianów, dwa dni płynięcia w morze, na takich wielgachnych kanoes, co oninazywajo katamarany, jak łapali morskie żółwie wielkie jak stoły.PANI WAYNE: Czy pan był wtedy kapłanem, sir?PAN TALLBOYS (przystając): Wedle rozkazu Melchizedeka.Nie mapytania:  czy pan wtedy był?", madame.Raz zostawszy księdzem, jest sięksiędzem na zawsze.Hoc est corpus hocus-pocus.Jakkolwiek rozdziany zhabitu - rozfajtłapiony, jak to nazywamy - gdy koloratkę zerwał mipublicznie biskup diecezji.RUDY (śpiewa): Idom tam.radujom się.Jezusowi dzięka.Wraca %7łydziak.Będo porady za darmo!PANI BENDIGO: Ale nie wcześni, jak to bee sakramencko potrzebne [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl