[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PANWójcie, gÅ‚Ä™bokoÅ› snadz zabrnÄ…Å‚,Patrzaj, by siÄ™ nie ochynÄ…Å‚.BarzoÅ› na szrot puÅ›ciÅ‚ mowÄ™,Radzęć, chowaj ciepÅ‚o gÅ‚owÄ™!A wszÄ™dy ruszasz zuchwaÅ‚ych,A k temu stanów niemaÅ‚ych:Graczów, myÅ›liwców, pijanic -Wszytki sobie tu masz za nic.Utratniki, biaÅ‚e gÅ‚owyRuszasz zuchwaÅ‚ymi sÅ‚owy.ByÅ› wiedziaÅ‚, że z tych każdy stanZda siÄ™ sobie być wielki pan!Wszytko sobie lekce waży,Ni zwiesz, gdzie ciÄ™ który zdÅ‚aży.Ale snadz, mówiÄ…c ku prawdzie,Wielkieć zbytki wszÄ™dy najdzie,Które dziÅ› strojÄ… bogacze,Bo tÅ‚usty, jako chce, skacze.Owym to wiÄ™c chudym wadziI zszkapiejÄ… z tego radzi.A iÅ›cie rzadki z tej drogi,Aby nie zepsiaÅ‚ na nogi,Bo siÄ™ trafi taka wytecz,Iż siÄ™ wiÄ™c obróci w niwecz.Ale by miaÅ‚ wiecznie chramać,Trudno przyrodzenie zÅ‚amać,PrzedsiÄ™ siÄ™ z tÅ‚ustymi równać,Jako w targu taniej nie dać.Zać siÄ™ dziÅ› nie pstrzÄ… sajany,Chocia ich drudzy nie znamy?Abo owy stradyjotkiToć dziÅ› barzo dÄ™biÄ… kmiotki.Drugi wiÄ™c swÄ… wioskÄ™ mija,RozwiodÅ‚a go z niÄ… delija.Ów wżdy on nasz dawny jarmarkSnadz wżdy nie tak krzyw nieborak.Ale tam rzadko bywa pan,Gdzie rzÄ…dzi czuba, doÅ‚oman.Drugiej aby nie poznali,WiÄ™c jÄ… rajtarkÄ… przezwali.Ano to stara przewarka:Rad bywa smard, gdzie rajtarka.Aż już i drugich nie znajÄ…,Jako je wiÄ™c przezywajÄ….Czasem drudzy krawca proszÄ…:"UczyÅ„ mi, jako dziÅ› noszÄ…!"A czemu nie jako wczora?Zaż to inny rok z wieczora?WiÄ™c do każdej inna sprawa,Inakszy krok i postawa.Bo w szerokiej też szerzej krocz,StrzÄ…saj gÅ‚owÄ…, czasem poskocz.W węższej siÄ™ trzeba przygarbić,Drobniej stÄ™pać, kuczmÄ™ skrzywić.Niewysoko wznosić nogi,Aby brzÄ…kaÅ‚y ostrogi,WÄ…s pomuskać, a czoÅ‚em bić -A to wszytko stoi za nic.WiÄ™c tu ze wsi do wsi jadÄ…I przezwali to biesiadÄ…!Ano by lepiej zwać nÄ™dzÄ…,Bo sobie szkapy wywÄ™dzÄ….Azać ich wiÄ™c maÅ‚a rotaStoi caÅ‚Ä… noc u pÅ‚ota?Rano pan woÅ‚a gorzaÅ‚ki,W tajni nie sÅ‚ychać opaÅ‚ki:"Wywiedz konie, czas nam jechać!"Ale wżdy zle nie pożegnać.WiÄ™c siÄ™ rzkomo porywajÄ…,Ano ich nic nie wciÄ…gajÄ….ChodzÄ…c siÄ™ po izbie kłóci,Trzykroć siÄ™ ode drzwi wróci.A drugi siÄ™ rozniemoże:"Coż ci siÄ™ staÅ‚o, nieboże?"Trzeba aby różanej wodki,WypÄ™dzić mu ze Å‚ba kotki.WiÄ™c siÄ™ chodzÄ…c za bok chwyta,Jestli co pozdno jadÅ‚, pyta.Ano, by jedno co dano,JadÅ‚by przedsiÄ™, chocia rano.WiÄ™c pod rÄ™kÄ™ upatruje,Jestli go panna żaÅ‚uje."Ale snadz, by mi przyboleć,PrzedsiÄ™ za jej zdrowie wypić!"To siÄ™ czasem na czczo spijÄ…,Aby sobie piwem pomyjÄ…,Kampustem siÄ™ popluskajÄ…,A ostatek podrapajÄ….Czeladz woÅ‚a: "Już czas wsiadać,Boć nam nic nie dadzÄ… Å›niadać!"KoÅ„ stoi, podgina nogi,Choć ma na Å‚bie z pierza rogi,A na szyi wisi dzwonek,W tyle czyrwony ogonek.WiÄ™c wsiadszy naÅ„ chce, by skakaÅ‚,On, by umiaÅ‚, snadz by pÅ‚akaÅ‚,Bo to już nie jadÅ‚ drugÄ… noc,Zginęły mu skoki i moc.WiÄ™c siÄ™ tak włóczÄ…c nie sÅ‚użą,A gdzie mogÄ…, tu siÄ™ dÅ‚użą.A tak schodzÄ… bracia naszy.Niejeden siÄ™ wiÄ™c przestraszy,Bo kiedy już nie bÄ™dzie nic,Dopiero by chciaÅ‚ rzÄ…dnym być.Ano byÅ‚o snadz lepiej w czasNiż teraz, gdy na czym niemasz.Aleć i w owych przemory,Co siÄ™ cisnÄ… miÄ™dzy dwory,Bo barzo mieszek niesporyCiÄ…gnąć siÄ™ na owy wzory.A barzo nam tÄ™piÄ… dziatkiOwy haftowane kwiatki,WiÄ™c rzezane nogawiczki,WiÄ™c aksamitne trzewiczki.WiÄ™c tu chodzi jako kurek,NatknÄ…Å‚ za bieretek piórek.WiÄ™c czapka maÅ‚o nie wzleci,Ale mieszek barzo Å›nieci.Ten przedsiÄ™ przez pióra goni,Jakoż siÄ™ obÅ‚amaÅ‚ Å‚oni;A trudno ji naszychtować,Kiedy niemasz co weÅ„ schować.Bo to zÅ‚e nastaÅ‚o na nas,Ten aksamit i ten hatÅ‚as.Już dziÅ› sukno stoi za nic,MówiÄ…, iż w nim ciężko chodzić.Lecz snadz wiÄ™c ciężej, mój panie,Gdy i tego nie dostanie.A zszywa drugi ony pÅ‚aty,Co leda nacz podarÅ‚ szaty,Na kuglarstwa, na maszkary,CzyniÄ…c Cygany, Tatary.Rad by potym, by mógÅ‚, sprostaÅ‚,By prawym Polakiem zostaÅ‚.Trudno wiÄ™c odmieniać twarzy,Gdy kto już w swym garnku warzy.WiÄ™c i owi z niższych stanów,Choć nie majÄ… pÅ‚atów z Å‚anów,Uprzejmie siÄ™ na to sadzÄ…,Nikomu naprzód nie dadzÄ….Ale ty nie patrz na tego,Ten snadnie zwetuje swego.Ten jeszcze, co straciÅ‚ Å‚oni,Wszytko na tobie ugoni,Jedno funtem, drugie Å‚okciem:Trudna sprawa z chytrym nogciem.Bo, by też nie miaÅ‚ domierzyć,Musisz brać, kiedyć chce wierzyć.Też ten nie myÅ›li o wojnie,Zejdzieć mu siÄ™, rzeżąc strojnie.Ale ty wżdy dla przestrachu,Radzęć, myÅ›l czasem o pÅ‚achu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]