[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wcale nie tak.- Zaczął oddalać się od nadbrzeża i jego resztek, których nie wchłonął.W dół, pomyślał Glimmung, a Joe zaraz odebrał tę myśl.Inni także.W dół, na samo dno.Nadszedł czas wyniesienia Heldscalli.Teraz, pomyślał Glimmung.To, co zatonęło przed wiekami, znów znajdzie się na powierzchni.Amalita i Borel, pomyślał.Będziecie wolne, gdy znajdziecie się na brzegu.Będzie tak jak kiedyś, aż do końca wszechświata.Głębia.Woda stała się mętna.Roiła się od przeróżnych drobin.To głębinowa śnieżyca, pomyślał.Zima uczyniona z zawieszonych w wodzie form roślinnych.Niech już opadną.Przed nimi leżała Heldscalla.Jasne wieże, gotyckie łuki, witraże oprawne w złoto.Zobaczył to mnóstwem oczu.Była nienaruszona, jeśli nie liczyć inżynierskich przygotowań, jakie już poczyniono w celu jej wydobycia.Teraz, pomyślał Glimmung, wejdę do ciebie, stanę się częścią ciebie i wyniosę cię.Wzniesiesz się ze mną i umrzemy na brzegu.Ale będziesz ocalona.Dostrzegł ruiny Czarnej Katedry.Rozbite na kawałki.Powalone w tym miejscu, gdzie je pozostawił.Gnijące i nieprzydatne resztki, które już w niczym nie mogą mi przeszkodzić, nawet gdy jestem tak słaby.Dzięki wam wszystkim, pomyślał, znów mogę działać.Czy mnie słyszycie?- Powiedzcie, czy mnie słyszycie? - rzekł.- Tak, słyszymy.- Tak?- Tak - powtarzały głosy zjednoczonych form.- W porządku - powiedział, nurkując z triumfem ku Heldscalli.- Czy my to przeżyjemy? - zapytał Joe Fern-wright.Odczuwał strach.Przeżyjecie, pomyślał Glimmung.Ale ja nie przeżyję.Zmieniając kształt, rozciągnął się najbardziej jak mógł i oplótł sobą katedrę.Teraz wy jesteście mną, a ja jestem tobą, Heldscallo, pomyślał.Stało się tak wbrew Księdze.Trzymał w sobie zatopioną katedrę.Teraz, pomyślał.Nasłuchiwał, przestał się ruszać.Panie Baldwin, pomyślał, panno Yojez, panie Daq, panno Fleg, panno Reiss, czy mnie słyszycie?- Tak - rozległy się zduszone odpowiedzi.Czuł ich obecność, ich podniecenie, ich wolę działania.- Razem - powiedział im.- By przeżyć musimy przeć w górę, a to wymaga współdziałania.Nie ma innej drogi.Nigdy nie było.- Co mamy robić? - zapytały głosy.- Połączcie się ze mną - powiedział Glimmung.- Połączcie swe umiejętności.wszystko w mym umyśle.Panie Baldwin; pan przemieszcza przedmioty na odległość.Proszę mi pomóc.Pomóc im wszystkim.Panno Yojez; pani posiadła sztukę odłupywania korali.Proszę to teraz robić, proszę skruszyć korale.Panie Fern-wright, musi pan połączyć razem ceramiczne powierzchnie katedry.one niech będą gliną, a pan garncarzem.Panie Daq; jest pan inżynierem hydraulikiem.- Nie - odparł Daq.- Jestem archeologiem; zajmuję się odkopanymi obiektami.Potrafię je identyfikować, katalogować i ustalać ich wartość kulturową.Tak, pomyślał Glimmung, to pan Lunc jest inżynierem hydraulikiem.Zapomniałem.Zbieżność nazwisk.- A teraz pierwsze podejście - oznajmił Glimmung wszystkim swym częściom posiadającym odrębne osobowości.- Katedra zapewne wciągnie nas znów pod wodę.Ale wówczas spróbujemy jeszcze raz.- Dopóki starczy nam życia? - spytała Mali Yojez.Tak, pomyślał.Póki żyjemy, będziemy próbować.Póki nie umrze ostatni z nas.Ale to nie jest w porządku, pomyślał Harper Baldwin.Zaoferowaliście mi od siebie wszystko, pomyślał Glimmung.Chcieliście pomóc, gdy umierałem.Teraz możecie to zrobić.Cieszcie się tym.Licznymi wypustkami złapał płytę wspierającą katedrę.Przedtem byli tu: Czarny Glimmung i Czarna Katedra.Nie mogłem brać na siebie aż takiego ryzyka.Teraz mogę.Pierwsza próba się nie powiodła.Katedra nadal tkwiła w objęciach korali.Całą swą masą.Westchnął z wysiłku.Powtórzyły to za nim wszystkie wewnętrzne głosy.Z bólem i desperacją.Ona nie chce się ruszyć, pomyślał Joe Fernwright.- Czyżby? - zapytał Glimmung.- Skąd wiesz?Odkryłem to, pomyślał Joe, będąc tu w dole.Odczytałem to z dzbana, pamiętasz?Tak, pomyślał Glimmung.Pamiętam.Czuł przerażenie ogarniające wszystkich, którzy z nim tu przybyli.Nawet jego samego.Historia się powtarza, pomyślał.Faust odnosi porażkę.Ale przecież ja nie jestem Faustem.- Jesteś - powiedziało wiele głosów.- Ciągnijmy w górę - oznajmił Glimmung.- Dalej.Czuł, że cokół katedry stawia opór.Może masz rację, Joe, pomyślał.Wiem, że ją mam, nadpłynęła odpowiedź.Tak było już kiedyś i historia znów się powtórzy.Ale ja mogę dźwignąć Heldscallę, powiedział do siebie i innych Glimmung.Możemy to zrobić, my wszyscy.Używając ich jako ramion, naparł na bryłę katedry i przymuszał ją do ruchu, nawet wbrew jej woli.Czując opór, napełnił się goryczą.Tego nie wiedziałem, pomyślał.Może ta wiedza mnie zabije, może tak należy rozumieć Księgę.Może powinienem zostawić katedrę tu w dole, pomyślał.Może tak jest lepiej.Ona się nie podda.Spróbował jeszcze raz.Nie.Nie podda się, teraz już wiem.Nigdy.I nikomu.Pod żadnym pozorem.- Podda się - powiedział Joe Fernwright.- Gdy wyliżesz się już z ran poczynionych ci przez Czarną Katedrę.- Co? - zapytał i nasłuchiwał.Do głosu Joego dołączyły inne:- Gdy będziesz silniejszy, ale nie wcześniej.Muszę się wzmocnić, zrozumiał.Musi minąć trochę czasu, prawdziwego czasu, nad którym nie mam kontroli.Skąd oni mogą o tym wiedzieć, skoro ja nie wiem? Nasłuchiwał, lecz nie słyszał już głosów.Ustały, gdy przestał się natężać.Niech więc tak będzie, zdecydował.Wypłynę na powierzchnię bez katedry i pewnego dnia, już wkrótce, znów spróbuję [ Pobierz całość w formacie PDF ]