[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była łagodną, słodko pachnącą istotą o ładnej twarzy!- Ja - hmm - my po prostu jesteśmy w drodze do.- Żyję dla samotnych mężczyzn - powiedziała otwierając ramiona, by go uścisnąć.Dor niepewny, jak się zachować, nie zrobił niczego.Wiec odniosła sukces wziąwszy go w ramiona.Jej ciało było zimne i twarde, a wargi słodkie i przypominały płatki róży.Jego ciało zaczęło reagować, tak jak w pobliżu Millie.Pragnął.- Przyjacielu - zaświergotał Skoczek, stając za pokrytą liśćmi kobietą.- Czy to normalne?- Ja.nie wiem - przyznał Dor, kiedy jej głodne wargi sięgały do jego warg.- Myślę o kształcie tej kobiety - zaświergotał pająk.- Jest bardzo dziwny.Może i był dziwny - dla pająka.- Wygląda.- Dor przerwał, ponieważ jej wargi spoczęły na jego.Och, była intrygująca! - Zupełnie normalnie - dokończył po chwili.Te piersi, ta wiotka talia, te jędrne uda.- Waham się, czy przerwać ci rytuał powitania.Ale gdybyś zbadał jej tylną część.- Och, no pewnie.Jej przód był w pełni interesujący, Dor nie miał obiekcji przed zobaczeniem reszty.Jego ciało dobrze wiedziało, że atrakcyjna kobieta jest interesująca z każdej strony.Dor odsunął się trochę i delikatnie okrążył kobietę.Z tyłu była pusta.Jak gipsowy odlew z jakiegoś przedmiotu lub gliniany puchar.Była po prostu jak zestalona muszla.W ogóle nie miała wewnętrznych organów.Światło przesączało się przez szczeliny, lam.gdzie oczy, nozdrza i usta były od przodu.- Czym ty jesteś? - dopytywał się Dor, odwracając ją znowu.Od przodu pozostawała ładną kobietą.- Jestem drzewną-żoną - odpowiedziała.- Myślałam, że wiesz.Zadowalam samotnych mężczyzn.Fasada kryjąca absolutną pustkę! Mężczyzna, który kochałby się z takim stworzeniem.- Ja.hmm, przypuszczam, że nie potrzebuję tego rodzaju przyjemności - powiedział Dor.- Ooo - spojrzała na niego rozczarowana.Potem rozpłynęła się w obłok dymu i odpłynęła.- Czy naprawdę to zrobiłem? - zapytał Dor zasmucony.- Czy ja zamieniłem ją w nicość? Nie zamierzałem.- Myślę, że ona nie istnieje dla każdego mężczyzny, którego może spotkać - wyraził swoją opinię Skoczek.- Bez wątpienia powróci do swojej formy, gdy nadejdzie kolejny mężczyzna.- Którym najprawdopodobniej będzie zombi.- Mówiąc to Dor czuł, że wewnątrz coś go łaskocze, aż wybuchnął śmiechem.- Zombi kochankiem!Wtem przypomniał sobie ukochanego Millie z jego czasów, Jonathana, i spoważniał.To wcale nie było śmieszne.Szli dalej.Polana przechodziła w skalną dolinę.Skały były nieregularne.Niektóre solidne, z ostro uciętymi krawędziami, zgubne dla zombich.Ale niżej, pośrodku prowadziła czysta ścieżka, zagrodzona jedynie małą koroną podpartą czterema podobnymi do rożków kołkami.Wszystko, co trzeba zrobić, to usunąć ten obiekt i jej podpórki, a ścieżka będzie czysta.Dor ruszył i zatrzymał się raptownie, to było podejrzane.- Coś chce, żebyśmy dotknęli tej korony - powiedział.- Pozwól, że ja - Skoczek umocował kamień do linki i cisnął na koronę.Ziemia wybuchnęła gwałtownie.Wyłonił się z niej wąż z głową o czterech rożkach.To one, zagrzebane w ziemi stanowiły te cztery podpórki.Gad uderzył w kamień umocowany przez Skoczka do linki, że wyglądał jak żywy.- Co za szczęście, że sprawdziliśmy - Poowiedział wstrząśnięty Dor.- Lepiej, że ty kamieniu, a nie my.Kamień obruszył się.- Och, to trucizna - lamentował i rozpadł się w żwir.- To musi być jakaś trucizna! - krzyknął Dor.- Była - potwierdził żwir i rozpadł się na kopczyk piasku.- Co ta trucizna zrobiłaby zombiemu? - zapytał Skoczek.- Nic, jak sądzę.Jak można zabić coś, co już jest martwe.- Więc możemy zignorować rogatego robaka? Zdumiony Dor musiał przyznać mu rację.- Lecz musimy wysłać ostrzeżenie dla Millie i Mistrza Zombich, żeby wiedzieli, że trzeba posłać zombiego naprzód.- Cofnął się trochę i umieścił magiczny znak typu OSTRZEŻENIE.Kiedy to zobaczą, wyślą ogra Egora do przodu, żeby unieszkodliwił pułapkę.Jeżeli rogaty robak będzie mądry, to czmychnie stąd daleko.Dolina wychodziła na trawiaste łąki porośnięte gdzieniegdzie mundańskimi drzewami.Był to ładny widok - ale cała ta kraina była prześliczna i coraz ładniejsza w miarę jak szli Gdyby tak rozejrzał się uważniej, kiedy dosiadał smoczego konia! Traci się zbyt wiele na szybkiej jeździe.Wtem rozpoznał roślinność- Płatki! - wykrzyknął uszczęśliwiony - Jeżeli są tu jakieś dojrzałe.- Co to są płatki? - zaświergotał Skoczek.- Kasze.Namoczysz stare płatki w wodzie lub mleku roślinnym, a przekształcą się w znakomitą owsiankę.- Potrząsnął łodygami strząsając płaskie ziarna.- A tamte są prymitywnymi mieszańcami orzechowych drzew.- Orzechy rosną na drzewach? - dopytywał się powątpiewająco pająk.- W magii wszystko jest możliwe.- Dor podszedł do drzewa, chwycił garść orzechów i spróbował je zerwać.- To są twarde orzechy! - powiedział.Garść orzechów uciekła, a on zachwiał się do tyłu.Gałązka odskoczyła do góry, a mały grad orzechów spadł na Dora.Jeden uderzył go w nos i Dor zakaszlał [ Pobierz całość w formacie PDF ]