RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wydaje mi się, że ją znam - powiedział poważnie.No cóż, tak - zgodził się Dor, rumieniąc się i czując, że wszystko knoci.- Ja.hm.Czy wiesz, ojcze, czego on dokonał? – spytała Króla Trenta Iren wskazując na chłopca.Nic nie zrobiłem! - zawołał Dor.Drażnienie Królowej to jedno, ale drażnienie Króla to coś zupełnie innego.Tak czy owak, Dor i ja.- zamilkła, dostrzegając trzeciego więźnia.Był to oszałamiająco przystojny młody mężczyzna, promieniujący charyzmą, choć i on był w łachmanach.Król Omen - powiedział ze zwykłą powagą Król Trent.- Moja córka, Iren.Dor pierwszy raz ujrzał rumieniącą się dziewczęco Iren.Król Omen zbliżył się, ujął jej omdlałą dłoń i podniósł do ust.Jestem zachwycony - wyszeptał.Zachichotała.Dor poczuł nowe ukłucie zazdrości.Najwyraźniej tak paląca się przed chwilą do niego dziewczyna straciła głowę dla przystojnego Króla Mundanii.Miała przecież tylko piętnaście lat.Stałość nie leżała w jej naturze.A jednak bardzo go zabolało takie nagłe zapomnienie.Odwrócił oczy - i napotkał spojrzenie Królowej.Ponowny błysk zrozumienia.Mamy sprawę do załatwienia - powiedział Król Trent.– Mój przyjaciel Król Omen musi powrócić na tron.By to umożliwić, musimy oddzielić lojalnych obywateli Onesti od zdrajców.Dor zmusił się do skoncentrowania na tej sprawie.Czy ktoś w tym zamku może być lojalny? Więzili w lochach swego Króla.Stanowczo nie - powiedział dźwięcznie Król Omen.- Nie­ wielu z nich wiedziało o mojej obecności.Przywieziono nas tu zakutych w kajdany i zakapturzonych - a ten jedyny, który nas widuje, jest niemym eunuchem, całkowicie oddanym uzurpatorowi Oary.Nie wątpię, że załodze zamku powiedziano, iż jesteśmy khazarskimi jeńcami wojennymi.A więc tylko niemowa znał twą tożsamość? - zapytał Dor, przypominając sobie, jak Grundy opisywał postępowanie strażnika.Ale golem niekiedy przesadzał, by wzmóc efekt swych słów.Przynajmniej przynosił ci jedzenie.Jedzenie! - wrzasnęła Królowa.- Te pomyje! Iren, wyhoduj nam ciastkowca! Nie podano nam przyzwoitego posiłku od tamtej pory.Iren oderwała oczy od Króla Omena, wydobyła nasionko i na­kazała mu rosnąć.Drzewko szybko rosło dzięki iluzji światła dzien­nego, wypuściło liście i duże, okrągławe pąki, które pękły wysypując owocowe ciasteczka.Król Omen był zdumiony.To magia! - zawołał.- Jakie zdolności!Zarumieniła się zadowolona.To mój magiczny talent.W Xanth każdy rodzi się z magicznym darem.Zdawało mi się jednak, że magia nie działa tu, w realnym świecie.Jak to się stało, że teraz działa?Najwyraźniej to, w jaki sposób Dor przedstawił Arnolda, nie wystarczyło komuś, kto nie był przyzwyczajony do magii.To talent centaura - wyjaśnił.- Jest prawdziwym Magiem.Zabiera ze sobą magię w specjalnym polu.W obrębie tego pola działa każda magia.To dlatego zdołaliśmy się tu dostać.Król Omen spojrzał na Króla Trenta ponad ciasteczkami, które jedli.Przepraszam cię, Panie, za me zwątpienie w twe magiczne zdolności.Nigdy nie wierzyłem w magię, pomimo niemałych doświad­czeń naszych przesądnych wieśniaków.Teraz uzyskałem dowód.Twa urocza żona i piękna córka mają wspaniałe talenty.Iren znów się zarumieniła, nienaturalnie podniecona.Król Omen jest naprawdę uroczym, młodym mężczyzną - za­uważyła Królowa Iris, do nikogo konkretnie się nie zwracając.Dora ogarnął chłód.Trudno było zdobyć przychylność Królowej.Miała niezmiernie surowe i samolubne poczucie własności, a dotyczyło przede wszystkim córki.Królowa Iris najwidoczniej doszła do wnios­ku, że Król Omen stanowi dla Iren odpowiednią partię.Oczywiście ostatnie słowo należało do Króla Trenta.Jeżeli i on poprze Króla Omena, Dor będzie zgubiony.Ale Król wcześniej zawsze popierał jego, Dora.Nagle spadł na nich potężny, gruby mężczyzna.Oczy zaokrągliły mu się ze zdumienia, kiedy dojrzał gości w lochach i drzewo ciastkowe.Wydobył miecz.Zaatakował Króla Omena.Iren wrzasnęła, kiedy przebiegał koło jej ojca.Potem Mundańczyk zmienił się w purpurową ropuchę, jego miecz uderzył o podłogę.Król Trent go przemienił.Kto to był? - zapytał Dor, otrząsając się z przerażenia.Niemy eunuch - odparł Król Omen, podnosząc miecz.- Nie darzyliśmy go sympatią.W zamyśleniu przyglądał się ropusze.Była pokryta zielonymi brodawkami.Twe czary czynią głębokie wrażenie! Czy on już taki zostanie?Dopóki znów go nie przekształcę - odparł Król Trent [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl