[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dopiero wtedy pozbędzie się paladynów, łowców i innych bezużytecznych głupców, którzy tylko przeszkadzali mu w wypełnieniu prawdziwego zadania.Rhonin najlepiej pracował w pojedynkę, co próbował wytłumaczyć wszystkim jeszcze przed ostatnią katastrofą.Nikt go nie słuchał, a potem był zmuszony zrobić to, co było konieczne, żeby osiągnąć sukces.Pozostali członkowie wyprawy nie posłuchali jego ostrzeżeń ani nie zrozumieli konieczności wykonania przez niego ryzykownej pracy.Z całą pogardą pozbawionych talentu zaszarżowali prosto w środek jego wielkiego zaklęcia.i tak zginęli razem z prawdziwym celem - bandą orczych warlocków, którzy chcieli przywrócić do życia coś, co niektórzy uważali za jednego z demonów z legend.Rhonin żałował każdej z tych śmierci bardziej, niż kiedykolwiek przyznał się mistrzom z Kirin Tor.Wspomnienia prześladowały go, zachęcały do podejmowania bardziej ryzykownych działań, a cóż mogło być bardziej ryzykowne niż uwolnienie, bez niczyjej pomocy, samej królowej smoków z niewoli? Musiał to zrobić sam, nie tylko dla chwały, ale również, by, jak miał nadzieję, ułagodzić duchy dawnych towarzyszy, które nie dawały mu nawet chwili spokoju.Nawet Krasus nie wiedział nic o tych cieniach.może i dobrze, gdyż mógłby wtedy nabrać wątpliwości co do psychicznego zdrowia Rhonina i jego wartości.Gdy Rhonin wchodził na szczyt muru otaczającego fortecę, wiatr zaczął nabierać siły.Kilku rycerzy stało na straży, jednak wieści o jego obecności w fortecy bez wątpienia podróżowały szybko, gdyż po tym, jak pierwszy ze strażników rozpoznał go, przyglądając mu się w świetle latarni, pozostali go unikali.Odpowiadało mu to.Wojownicy obchodzili go tak mało, jak on ich.Za murami fortecy niewyraźne cienie drzew nadawały mrocznemu krajobrazowi niemal magiczny charakter.Rhonin odczuwał pokusę, by zrezygnować z wątpliwej gościnności rycerzy i położyć się spać pod jakimś dębem.Tam przynajmniej nie będzie musiał wysłuchiwać pobożnych słów Duncana Senturusa, który, według czarodzieja, wydawał się bardziej zainteresowany Vereesą, niż przystoi to rycerzowi zakonnemu.Oczywiście miała piękne oczy, a jej odzienie podkreślało sylwetkę.Rhonin prychnął, wymazując obraz łowczyni ze swoich myśli.Wymuszone odosobnienie w trakcie odbywania kary najwyraźniej miało na niego większy wpływ, niż mu się wydawało.Magia była pierwszą i najważniejszą kochanką Rhonina, a jeśli już decydował się na towarzystwo kobiet, to stanowczo wolał podatniejsze osóbki, na przykład rozpieszczone młode damy dworu, a nawet łatwowierne służące, które czasem spotykał w trakcie podróży.Z pewnością nie arogancką elfią łowczynię.Lepiej poświęcić uwagę ważniejszym sprawom.Razem z nieszczęsnym koniem Rhonin stracił przedmioty, które dał mu Krasus.Musi więc nawiązać kontakt z czarodziejem i poinformować go o tym, co się stało.Młodszy mag żałował, że zaszła taka konieczność, ale zbyt wiele zawdzięczał Krasusowi, by tego nie zrobić.Rhonin nawet nie pomyślał o tym, by poniechać zadania - to na zawsze pogrzebałoby wszelkie jego nadzieje na odzyskanie twarzy, nie tylko wśród innych czarodziejów, ale też wobec siebie samego.Rozejrzał się wokół - a w ciemnościach widział lepiej niż przeciętny człowiek - nie zauważył jednak żadnego strażnika.Ściana wieży chroniła go przed wzrokiem ostatniego, którego mijał.Najlepsze miejsce, żeby spróbować.Jego pokój też by się nadał, ale Rhonin wolał otwartą przestrzeń, gdyż łatwiej było mu oczyścić umysł z pajęczyn.Z kieszeni ukrytej głęboko wewnątrz szaty wyjął niewielki, ciemny kryształ.Nawiązanie kontaktu na tak dużą odległość przy jego pomocy nie będzie proste, ale nie miał nic innego.Rhonin uniósł kryształ do najjaśniejszej z bladych gwiazd nad głową i zaczął szeptać słowa mocy.Wewnątrz kryształu pojawił się słaby blask, który powoli zaczął narastać, gdy czarodziej kontynuował zaklęcie.Mistyczne słowa spływały z jego języka.W jednej chwili gwiazdy zniknęły.Przerywając zaklęcie w połowie, Rhonin wpatrzył się w niebo.Nie, gwiazdy, na których się koncentrował, nie zniknęły, teraz je widział.Jednak przez krótką chwilę, nie dłużej niż mgnienie oka, mag mógłby przysiąc.Efekt wyobraźni i zmęczenia.Biorąc pod uwagę to, co przeszli tego dnia, Rhonin powinien od razu pójść do łóżka, ale wcześniej chciał wypróbować zaklęcie.W takim razie im wcześniej skończy, tym lepiej.Chciał do rana w pełni wypocząć, gdyż lord Senturus na pewno narzuci mordercze tempo.Rhonin po raz kolejny wysoko uniósł kryształ i zaczął szeptać słowa mocy.Tym razem żadne złudzenie nie.- Co tutaj robisz, czarodzieju? - zapytał głęboki głos.Rhonin zaklął, wściekły z powodu drugiego opóźnienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]