[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Aprzynajmniej twoje ciało.Uwięziona Stumpet usłyszała odległe słowa, lecz dusza kapłanki była pochwycona wszarą pustkę, w której nawet jej bóg nie mógł dosłyszeć jej błagań.* * *Drizzt, Bruenor oraz pozostali spoglądali z bezradnym zdumieniem, jak Stumpet wchodzitej nocy z powrotem do krasnoludzkich kopalni, z pustym wyrazem twarzy, pozbawionymjakichkolwiek emocji.Krasnoludka udała się do głównej sali audiencyjnej na najwyższympoziomie i po prostu stanęła w miejscu.- Jej dusza odeszła - wysunęła przypuszczenie Catti - brie, a pozostali, po próbachobudzenia krasnoludki z odrętwienia, posuwających się nawet do jej mocnego policzkowania, niemogli się sprzeciwić.Drizzt spędził długą chwilę przed podobną do zombie krasnoludka, wypytując ją,próbując ją obudzić.Bruenor odesłał większość obecnych, pozwalając, by pozostali jedynie jegonajbliżsi przyjaciele - wśród których, o ironio, nie było ani jednego krasnoluda.Kierując się impulsem, drow poprosił Regisa, by ten dał mu cenny rubinowy wisiorek, aRegis ochoczo wypełnił polecenie, zdejmując zaklęty przedmiot z szyi i ciskając go drowowi.Drizzt spędził chwilę, zachwycając się wielkim rubinem, jego nieustającym wirowaniem małychświatełek, które mogły wciągnąć nie podejrzewającego nic widza daleko w swoje hipnotycznegłębie.Następnie Drizzt umieścił wisiorek przed twarzą krasnoludki i zaczął do niej mówić,cicho, spokojnie.Jeśli w ogóle go słyszała, nie dała tego po sobie poznać.Drizzt spojrzał znów na swych przyjaciół, jakby chciał coś powiedzieć, jakby chciałprzyznać się do porażki, lecz nagle jego mina rozjaśniła się zrozumieniem, zaledwie na chwilkę,by znów stać się posępną.- Czy Stumpet wychodziła sama? - Drizzt spytał Bruenora.- Spróbuj utrzymać jaw jednym miejscu - odparł krasnolud.- Ona wiecznie wychodzi,spójrz na jej plecak.Wydaje mi się, że znów wyruszyła, żeby się wspinać, cholera wie po co.Szybkie spojrzenie na wielki plecak Stumpet potwierdziło słowa rudobrodego krasnoluda.Był on załadowany prowiantem, hakami, liną oraz innymi rzeczami do wspinaczki.- Czy wspinała się na Kopiec Kelvina? - spytał nagle Drizzt, uznawszy, że wszystko możedo siebie pasować.Catti - brie wydała z siebie jęknięcie, widząc, do czego zmierza drow.- Kierowała na niego wzrok, odkąd weszliśmy do Dekapolis - oznajmił Bruenor.- Sądzę,że jej się udało, zresztą mówiła o tym nie tak dawno temu.Drizzt spojrzał na Catti - brie, a młoda kobieta pokiwała twierdząco głową.- Co macie na myśli? - chciał wiedzieć Regis.- Kryształowy relikt - odparła Catti - brie.Następnie przeszukali dokładnie Stumpet, po czym przeszli do jej prywatnych komnat,wywracając je do góry nogami.Bruenor wezwał jednego ze swych kapłanów, który potrafiłwykrywać magiczne aury, lecz jego rozległe poszukiwania również nic nie dały.Niedługo potem pozostawili Stumpet z kapłanem, który wypróbował cały asortymentzaklęć, by obudzić lub przynajmniej ukoić podobną do zombie krasnoludkę.Bruenor rozciągnąłposzukiwania kryształowego reliktu na każdego krasnoluda w kopalniach, dwustuprzedsiębiorczych osobników.Następnym co mogli zrobić, było czekać i mieć nadzieję.Bruenor został obudzony pózną nocą przez kapłana, krasnoluda rozszalałego z powodutego, że Stumpet właśnie próbowała wyjść z kopalń.- Zatrzymałeś ją? - szybko zapytał Bruenor, otrząsając się ze snu.- Pięciu krasnoludów ją trzymało - odpowiedział kapłan.- Ale ona po prostu szła, starającsię przepchnąć obok nich!Bruenor obudził swych przyjaciół i razem pospieszyli do wyjścia z kopalń, gdzie Stumpetwciąż parła przed siebie, odbijając się od barykady ciał, lecz uparcie idąc prosto na nią.- Nie można jej zmęczyć, nie można zabić - jeden z tarasujących drogę krasnoludówpożalił się, gdy ujrzał swego króla.- A więc po prostu ją trzymajcie! - odwarknął Bruenor.Drizzt nie był co do tego takipewny.Zaczął tu coś wyczuwać i uznał, że to więcej niż tylko zbieg okoliczności.W jakiśsposób drow miał przeczucie, iż cokolwiek stało się Stumpet, mogło być powiązane z jegopowrotem do Doliny Lodowego Wichru.Popatrzył na Catti - brie, a w spojrzeniu, które oddała kobieta, było widać, iż podzielajego uczucia.- Spakujmy się do drogi - wyszeptał Drizzt do Bruenora.- Być może Stumpet chce namcoś pokazać.Zanim słońce zaczęło wyzierać zza gór na wschodzie, Stumpet Rakingclaw opuściłakrasnoludzką dolinkę, kierując się przez tundrę na pomoc, podczas gdy Drizzt, Catti - brie,Bruenor oraz Regis ciągnęli za nią.Dokładnie tak jak zaplanował Errtu, obserwujący ich z komnaty szpiegowskiej w Cryshal- Tirith.Czart machnął opazurzoną łapą i obraz w lustrze stał się szary, niewyrazny, po czymzniknął zupełnie.Następnie Errtu wszedł na najwyższy poziom wieży, do małego pomieszczenia,w którym znajdował się zawieszony w powietrzu kryształ.Errtu wyczuł zaciekawienie przedmiotu, bowiem czart nawiązał z Crenshinibonemempatyczną i telepatyczną więz.Czart wiedział, że przedmiot czuje jego zadowolenie i chce znaćjego zródło.Errtu parsknął z tego powodu i zalał przedmiot powodzią niepowiązanych z niczymobrazów, pokonując jego mentalne inwazje.Nagle czart został trafiony oszałamiającą salwą, skupioną wolą Crenshinibona, któraniemal wydarła z jego ust opowieść o Stumpet.Balor potrzebował całej mentalnej energii, którąmógł zebrać, by powstrzymać się przed tym wezwaniem, a nawet wtedy Errtu odkrył, że nie masiły, by opuścić komnatę, i zdał sobie sprawę, że nie będzie mógł opierać się długo.- Jak śmiesz.- wydyszał czart, lecz ataki kryształowego reliktu nie zelżały.Errtu ciągnął blokującą salwę nic nie znaczących myśli, wiedząc, że czeka go zagłada,jeśli Crenshinibonowi uda się odczytać teraz jego myśli.Ostrożnie sięgnął za biodro, biorąc maływoreczek, który wisiał na najniższym szponie jego skórzastych skrzydeł.Jednym gwałtownym ruchem Errtu przeciągnął worek przed siebie i rozerwał go,chwytając kuferek i otwierając go, tak że czarny szafir wytoczył mu się na rękę.Atak Crenshinibona przybrał na sile, a wielkie nogi czarta załamały się pod nim.Errtu dotarł jednak wystarczająco daleko.- Ja jestem panem! - oznajmił, unosząc klejnot antymagii w pobliże Crenshinibona.Eksplozja, która nastąpiła, cisnęła Errtu na ścianę, wstrząsnęła wieżą oraz górą lodową.Kiedy opadł kurz, klejnot antymagii zniknął, po prostu zniknął, jedynie garstkabezużytecznego proszku wskazywała, że kiedykolwiek istniał.- Nigdy więcej nie rób tak głupiej rzeczy! - dobiegła telepatyczna komenda odCrenshinibona, następnie zaś artefakt przekazał obietnice nie kończących się tortur.Errtu podniósł się z podłogi, jednocześnie drżąc i czując zachwyt.Zaprawdę wielka byłamoc Crenshinibona, jeśli udało mu się tak całkowicie zniszczyć poddany potężnemu antyzaklęciuszafir.Mimo to jednak komenda, jaką Crenshinibon cisnął w stronę Errtu, nie była taka silna.Errtu wiedział, że zranił kryształowy relikt, najprawdopodobniej jedynie na chwilę, lecz wciążbyło to coś, czego nigdy nie chciał zrobić.Nie można było tego uniknąć, uznał czart [ Pobierz całość w formacie PDF ]