[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sol zawsze lubiła dramatyzować.Nie zdążyła jeszcze w pełni uruchomić swej wybujałej wyobrazni, gdy jedna z kobiet z wy-raznym podnieceniem wskazała na nią palcem.Druga kobieta i mężczyzna wstali, przerażeni.Długo trwali bez ruchu, podczas gdy Sol schodziła w dół po stromiznie.Podeszła do nich bardzo blisko.Czuła się cokolwiek niepewnie widząc, jak bacznie się jejprzyglądają i oceniają.135Milczenie przedłużało się.Przez głowę Sol przemknęła myśl, że tu, w szczelinie, jest takzacisznie. Bądz pozdrowiona, córo Ludzi Lodu!Sol drgnęła.Przemówiła kobieta, która zauważyła ją pierwsza i nie wstała wraz z pozosta-łymi.Głos miała zachrypnięty. A więc znacie mnie? Znacie Ludzi Lodu?Kobieta poprosiła ją, by spoczęła; pozostali także usiedli. Nie, nie znam cię uśmiechnęła się staruszka. Ale imię Ludzi Lodu głośne jest w na-szych kręgach.Nie można nie rozpoznać waszych oczu.Ale, o ile wiem, mieszkali w Trondelagaż do czasu, gdy zostali zgładzeni jakieś piętnaście lat temu.Jak to się stało, że jesteś tutaj? To długa historia odparła Sol. Dowiedziałam się o czarownicach z Brosarps Backarod mojej starej krewniaczki Hanny, a ponieważ jestem chyba jedyną spośród prawdziwychLudzi Lodu, tęskniłam za spotkaniem z wami przez całe swoje życie. Hanna? powtórzyła stara kobieta, ubrana w ciemne szaty i szal, zakrywający nawetjej twarz. Hanna? Matka mojego ojca słyszała o pewnej Hannie z rodu Ludzi Lodu, któramiała niezwykłe zdolności.Ale czy to może być ona? To bardzo prawdopodobne.Nauczyłam się od niej wszystkiego, co potrafię. Jak dostałaś się tu z Brosarp? zapytała druga kobieta.Sol uśmiechnęła się.136 Jeśli ma się w życiu tylko jedno marzenie, robi się wszystko, by je spełnić.Pomogła mipara staruszków.Zrobili to, ponieważ zrozumieli, kim jestem.Ale żołnierze wójta napotkająu nich na mur milczenia. To dobrze rzekła kobieta.Sol była szczęśliwa niemal do szaleństwa.Zaprosili ją na prosty posiłek.Teraz, odpowia-dając na rozliczne pytania, mogła przyjrzeć się im uważniej.W wyglądzie staruszki zdumiewał kontrast między skórą, delikatną i gładką jak u młodejdziewczyny, a siwymi włosami i bezzębnymi szczękami.Druga, kobieta w średnim wieku, byławyniszczona chorobą.Miała przerzedzone, zmatowiałe włosy i zbyt wcześnie zwiędłą skórę.Była chuda i blada; ani chusty, ani ciepło ogniska nie były w stanie już jej rozgrzać.Nieustanniezanosiła się suchym, męczącym kaszlem.Sol nie mogła wyzbyć się obawy, że kobieta, goniącresztkami sił, za chwilę upadnie.Mężczyzna był przedziwnym, trudnym do opisania, milczącym typem.Bardzo wysokii chudy, sprawiał wrażenie, jakby jego członki zostały ze sobą połączone przypadkowo.W po-dłużnej twarzy osadzone były smutne oczy.Nadgarstki nosiły głębokie ślady po kajdanachwójta.Wizyta Sol wyraznie ich ożywiła.Kiedy opowiedziała o swoich przeżyciach, chciała dowiedzieć się czegoś o nich.Usłyszałagorzkie opowieści o nędznym życiu w ciągłym strachu i przerażeniu.Księżyc zniknął z ich pola widzenia.Noc wokół była ciemna, a im, którzy siedzieli przyświetle ogniska, wydawała się jeszcze ciemniejsza.137 Zostało nas już niewiele westchnęła staruszka. Nic dziwnego, skoro kościół i wła-dze tak się rozbestwiły.Kiedy nie mogą znalezć nas, łapią kogo popadnie.Wiesz pewnie,dziewczyno, że nie obchodzi ich, kogo biorą.Zwykłe, dobre kobiety, które z czarami nic wspól-nego nie mają, więzione są na podstawie bezzasadnych pomówień złych sąsiadów.Moje serceczęsto płacze nad tymi nieszczęśnicami.My, mający niechętnie widziane zdolności, które mi-mo wszystko tak bardzo kochamy; musimy być po trzykroć bardziej ostrożni.Pięćdziesiąt lattemu było nas w Danii dużo, teraz została tylko garstka.Większość z nas jest dziś tutaj.To bardzo niewiele, pomyślała Sol.Obie kobiety pewnie nie przeżyją zimy, a i mężczyznanie wydawał się okazem zdrowia.Jemu także nie było sądzone długie życie.A potem? Cobędzie potem? Zwiat pełen pustki. Jestem prawdopodobnie jedyna w Norwegii powiedziała Sol. Oprócz brata mejmatki, ale to odszczepieniec.Używa swej mocy tylko do leczenia i pielęgnacji chorych.Kobieta popatrzyła na nią mądrymi oczyma. Nie, nie jesteś jedyna, moje dziecko.Masz towarzyszy. Jest nas więcej? Kto? Gdzie?Staruszka przytaknęła. Są to Finowie przybyli ze wschodu do Szwecji, do lasów w okolicach Angermansland,Dalarna i Varmland.Stamtąd ciągną na zachód, do głębokich lasów Solor w Norwegii.Tammożesz ich szukać.Sposobią sobie ziemię, wypalają lasy i sieją.Wśród nich są mężczyznii kobiety, które wiele potrafią.Sol zalśniły oczy.138 Muszę tam kiedyś pojechać! Uwierzcie mi, moje życie było takie samotne, chociażotaczała mnie troskliwa rodzina, którą kochałam.Mężczyzna pokiwał głową. Znamy twoją samotność.My także ją odczuwamy.Popatrzyła na jego nadgarstki. Byłeś w szponach wójta? Tak.Długo siedziałem w ciemnicy.Nie wiesz, jak tam jest, dziecko.Strzeż się, by cię niepojmali.Zdarza się, że zapominają o więzniach miesiącami.Widziałem kobiety prowadzonena stos w odzieniu tak przegniłym, że z nich spadało. W jaki sposób się wydostałeś?Uśmiechnął się, pokazując długie końskie zęby. Z pomocą czarów pokierowałem wolą strażników. Wspaniale! powiedziała Sol z podziwem. Ale to zabrało trochę czasu.Potem, kiedy odzyskałem wolność, byłem tak wycieńczonypo tygodniu natężania woli, że spałem przez wiele dni.Nigdy nie pozwolę, by mnie znówschwytano. Rozumiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]