RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Maggie, dziecinko!Chwycił córkę w ramiona i trzymając ją mocno obracał się w koło.Zmiali się i wy-krzykiwali radośnie.Przyłączyła się do nich Moira obejmując go.Uściskali się wszyscyi ucałowali.312  Tak!  zawołał. Moja rodzina: Jack, Maggie, Moira, tak bardzo was kocham!Uwielbiam być razem z wami! Jaki jestem szczęśliwy! Tak, Dzwoneczku! Dzwoneczku,to moja rodzina, moja wspaniała, cudowna rodzina.Oni wrócili! Oni.Otworzył szeroko oczy i rozejrzał się zdumiony.Znajdował się pięć metrów nadpodłogą zawieszony w powietrzu.Nagle obleciał go strach.Zaczął opadać. Nie, Piotrusiu!  krzyknęła wróżka podtrzymując go. To jest twoja szczęśli-wa myśl! Nie trać jej!Piotr obsuwał się, czyniąc rozpaczliwe wysiłki, by zapanować nad sytuacją. Co mówisz? Jest twoja na zawsze!  pisnęła wróżka. Trzymaj się jej!Piotr zamknął oczy i przywołał obraz Jacka, Maggie, Moiry i samego siebie, kiedykręcili się w koło ze śmiechem, pomyślał o cieple i głębi uczucia, jakim obdarza gorodzina, o łączącej ich miłości.Nagle zatrzymał się.Otworzył oczy.Poczuł, że znów się unosi. Tak!  zawołała wróżka. Tak, Piotrusiu Panie!313  Udało mi się!  szepnął, wciąż wznosząc się; ogarniało go uczucie, którego niebył w stanie opisać. Spójrz na mnie, Dzwoneczku! Spójrz!Okręcił się gwałtownie i odbił od ściany.Spadał w dół i podlatywał w górę.DorosłyPiotr znikał jak duch o świcie i budziło się w nim śpiące dziecko.Obracając się w kołona nowo stawał się Piotrusiem Panem. Dzwoneczku, ja umiem fruwać!  zawołał. Ja naprawdę fruwam! To leć za mną i wszystko będzie dobrze!  wykrzyknęła radośnie wróżka.Kocham cię!I wylecieli przez dziuplę Nibydrzewa. Czarodziejski pyłekCóż to była za wspaniała chwila dla Piotra, kiedy wyfrunął z Nibydrzewa zrzucającziemskie więzy, odzyskując tożsamość i odnajdując swoje dzieciństwo.Mknął przez mrok za Dzwoneczkiem nabierając szybkości i pewności siebie i czu-jąc, jak wzbiera w nim niewysłowiona radość.Wystrzelili przez szczelinę w ogromnympniu Nibydrzewa, wróżka i chłopiec, fruwając we wszystkie strony i wirując pomiędzyliściastymi gałęziami niczym robaczki świętojańskie.Ptaki rozpierzchły się ćwierkającprzenikliwie. Spójrzcie, Piotruś Pan wrócił!315 Piotr wzbił się ponad wierzchołek Nibydrzewa i leciał ku obłokom śmiejąc się w za-chwycie.Odmieniony, ucieleśniał teraz to, co żyje w każdym z nas, tę cudowną iskrędzieciństwa, którą tak często tracimy dorastając.Ta iskra rozpaliła się w nim wielkimpłomieniem i nagle poczuł, że wzbiera w nim coś, czego nie może powstrzymać.Wyciągnął szyję, odrzucił do tyłu głowę i zaczął piać. Tak, Piotrusiu, tak!  usłyszał krzyk Dzwoneczka. Witaj w domu, PiotrusiuPanie!Wlecieli razem w obłoki i zaczęli robić fikołki, nurkować jak łabędzie, ścigać sięz cieniami i bawić w chowanego.Kiedy zmęczyli się, kiedy opadło już pierwsze unie-sienie wspólnym lotem, usiedli na obłoku i szybowali z wiatrem.Piotr po raz pierwszy przyjrzał się sobie i nie mógł uwierzyć własnym oczom.Niebył już starym, grubym Piotrem Banningiem.Znikły gdzieś zbędne kilogramy, znówzarysowały się mięśnie.Był teraz smukły, zgrabny i wyglądał o wiele młodziej.Odchyliłgłowę i zaśmiał się zadziwiony tym, co się stało, cudem swojej przemiany. Jestem wspaniały!  wykrzyknął z pewnością siebie małego chłopca.316 Poderwał się i dał nurka przez chmury ku zielonemu zarysowi Nibylandii.Leciałw dół coraz szybciej, a w jego oku widać było figlarny błysk.Za nim podążała wróżka,równie beztrosko i ochoczo co on, jakby instynktownie wiedząc, co Piotruś zamierza. Gdzie oni są?  zastanawiał się przeszukując wzrokiem skałę i Nibydrzewo sto-jące na jej szczycie. Gdzie są Zagubieni Chłopcy?Dostrzegł ich gdzieś między latem i jesienią zgromadzonych wokół swego przywód-cy.Chulio rysował patykiem na ziemi plan ataku na kapitana Haka i piratów, a chłopcyprzypatrywali się z uwagą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl