RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pan świata nie ma pojęcia, co się dzieje wjego własnym domu.Dla mnie było jasne, że wuj Gnejusz nie aprobuje obsesji siostrzenicy napunkcie  bezsensownych przesądów zasianych w jej umyśle przez haruspika Porsennę, októrego istnieniu Cezar zdaje się nic nie wiedzieć.- Ale dlaczego ja ci to wszystko mówię? - Zaśmiał się.- To chyba ten twój dar.- Dar? - Tak, twój szczególny talent do wyciągania z ludzi prawdy.Już dawno ostrzegał mnieprzed nim Cycero, Katylina mówił to samo.pamiętasz go jeszcze?.a i Meto to potwierdzał.Dar Gordianusa Poszukiwacza.Pewnie dlatego tak mi się język rozwiązał.A może po prostujestem.zmęczony.Księżyc wyłonił się zza linii dachu i wlał do ogrodu trochę niebieskawej poświaty,wydobywając z mroku łysinę mojego gościa.Cezar uniósł głowę; miał zamknięte oczy.Zamilkł i zaczął równo, głęboko oddychać, aż pomyślałem, że zasypia.Po chwili jednakwestchnął i znów przemówił.- No, daleko odszedłem od celu mojej wizyty.Coś ci przyniosłem.Podał mi cienki kwadratowy żeton z kości.Wysilając wzrok w mdłym świetle,dostrzegłem namalowaną na nim literę i liczbę: FXII.- Co to jest, dyktatorze? Co to znaczy?- To numer sektora zarezerwowanego dla ciebie i twojej rodziny na trybunach.Zapewniono mnie, że to dobre miejsca.Trochę wysoko, ale tak się najlepiej oglądawidowiska, prawda? Potrzeba trochę dystansu.Nie chciałbyś być za blisko sceny.obrzucanie jeńców śmieciami i drażnienie egzotycznych zwierząt nie jest w twoim stylu.Pokaż ten znak nadzorcy, a on was zaprowadzi, gdzie trzeba.Rezerwację masz na jutro i naoba pozostałe pochody.- To z powodu Metona?- Tak jest.On tu być nie może, więc uhonoruję jego ojca.Ale i ty sam zasługujesz nadobry widok, Gordianusie, przynajmniej podczas triumfu egipskiego.Byłeś w Aleksandrii,patrzyłeś, jak się dzieje historia.Teraz możesz ze mną świętować.Chciałem zaprotestować, ale Cezar uciszył mnie ruchem dłoni.- Nie dziękuj mi! Zapracowałeś na ten przywilej.Przynajmniej tyle mogę dla ciebiezrobić.- Wstał i zaczął wygładzać fałdy togi.- Miałem cię zapytać.Czy na galijskimtriumfie udało ci się znalezć dobre miejsca?- Owszem.Zciana świątyni Fortuny, tej postawionej przez Lukullusa, ma niewielkąpółkę, z której jest świetny widok na całą trasę.- Ach, tak.- Dyktator kiwnął głową, ale nagle mina mu zrzedła.- Skoro byłeś podświątynią, to musiałeś widzieć tę niezaplanowaną przerwę.- Kiedy pękła oś kwadrygi? Tak.Sądzę, że bardzo dobrze zapanowałeś nad sytuacją.Miało to swoje zalety.taka chwila wytchnienia od całej tej pompy.Twoi żołnierze muszą cięrzeczywiście bardzo kochać, skoro mogli sobie pozwolić na tak bezlitosne przycinki. - Taak.- przytaknął, choć znacznie chłodniejszym tonem.- Dziwna rzecz z tą osią,muszę ci powiedzieć.Kiedy pózniej ją badaliśmy, wyglądała, jakby ktoś przy niej majstrował.- To znaczy.?- Celowo spowodował tę awarię.Odniosłem wrażenie, że była nadpiłowana, aletrudno mieć pewność.- Podejrzewasz sabotaż? Któżby mógł się porwać na taki czyn?- Ech, może to tylko zwykły wypadek.Ale teraz już muszę się pożegnać, Gordianusie.Kalpurnia odchodzi od zmysłów, kiedy nie wracam do domu przed zmrokiem.Odprowadziłem gościa do westybulu, gdzie moja rodzinka chyba zapuszczałakorzenie - wyglądali, jakby się nie ruszyli z miejsca od chwili mojego powrotu.Dianaszturchnęła Dawusa, on dał kuksańca Mopsusowi, który kopniakiem przekazał poleceniemłodszemu bratu.Androkles rzucił się, by otworzyć drzwi, i Cezar, myślami już daleki, bezsłowa opuścił nasz dom.Jakby czar prysł, cała ferajna wróciła do życia i otoczyła mnieciasnym kołem, zasypując pytaniami.Zerknąłem na kościany żeton.Prawdę mówiąc,zamierzałem zostać nazajutrz w domu, ale skoro sam Cezar pofatygował się do mnie zzaproszeniem, już nie wypadało nie pójść.Będę miał doskonały widok na ostatnią ziemskądrogę księżniczki Arsinoe i jej ministra. ROZDZIAA TRZYNASTYBethesda była wniebowzięta, gdy jej pokazałem przepustkę od Cezara i wyjaśniłem,do czego nas upoważnia.Takie oznaki łaski ze strony wyżej postawionych zawsze znaczyłydla niej więcej niż dla mnie - zapewne z racji jej pochodzenia.Urodziła się cudzoziemką iniewolnicą; dziś jest dumną rzymską matroną, choć uparcie się trzyma niektórych obcychzwyczajów.Mój stosunek do elity i jej łaski jest nieco bardziej złożony.Jestem wolnymRzymianinem, ale od dziecka wiedziałem, że nigdy nie znajdę się w kręgu nobilitas,  tych,których znają , bo się wybili na publiczne urzędy.Nigdy nie oczekiwałem, że ktokolwiek ztych ludzi choćby wpuści mnie do domu.Teraz, gdy mam za sobą życie wypełnione pracą dlanich, wciąż nie należę do osób, które chcieliby zaprosić na obiad.Patrycjuszowskich rodównie ma w Rzymie wiele i swoich przywilejów strzegą zazdrośnie, choć zdarza się, żewyjątkowo ambitni i utalentowani outsiderzy przebijają się przez ten mur i stają się nobilami.Najlepszym przykładem takiego homo novus jest Cycero, pierwszy z Tulliuszów, którydochrapał się urzędu i wstąpił na ścieżkę zaszczytów, cursus honorum, na której końcuznajduje się upragniona przez każdego polityka najwyższa w Rzymie godność: rocznakadencja konsula [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl