[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ZresztÄ…, nie zawsze hulanki odbywaÅ‚y siÄ™ na nasz koszt.CzÄ™sto na widok naszej kompanii przysiadalisiÄ™ do stolika miejscowi bogacze i kiedy przychodziÅ‚o do pÅ‚acenia, kelner mówiÅ‚ z gÅ‚Ä™bokim ukÅ‚onem:- DziÄ™kujÄ™ mistrzom, już zaÅ‚atwione.Przy czym z reguÅ‚y kelnerzy żegnali Járosyego o wiele niższymi ukÅ‚onami niż fundatora.KiedyÅ› rozmawialiÅ›my na ten temat w czasie dÅ‚ugiej nocy w pociÄ…gu.MieliÅ›my wÄ…tpliwoÅ›ci, ale JárosywyjaÅ›niÅ‚:- To nie jest żadne pieczeniarstwo.Oni sÄ… przeÅ›wiadczeni, że my toniemy w forsie.PieczeniarstwobyÅ‚oby, gdyby fundator wiedziaÅ‚, że jesteÅ›my goli.Oni nas nie karmiÄ….Oni nam stawiajÄ….Normalnie,jak milioner milionerowi.Tu powtórzÄ™, że sam Járosy byÅ‚ najhojniejszym czÅ‚owiekiem, jakiego spotkaÅ‚am.ByÅ‚ rozrzutny,wielkopaoski, nigdy nie wiedziaÅ‚, ile ma pieniÄ™dzy i nie przywiÄ…zywaÅ‚ do tego wagi. Aatwo mu ,myÅ›laÅ‚am, wszystko ma, co chce, jezdzi lanciÄ…, na wszystko może sobie pozwolid.DziÅ› nie ma, tojutro bÄ™dzie miaÅ‚.Bogaty czÅ‚owiek, nawet jak akurat nie ma, to też jest bogaty!Podczas wojny przekonaÅ‚am siÄ™, że kiedy naprawdÄ™ nic, caÅ‚kiem nic nie miaÅ‚ (po jego ucieczce zwiÄ™zienia Jurandot daÅ‚ mu koszulÄ™ na zmianÄ™), zupeÅ‚nie siÄ™ tym nie przejmowaÅ‚.Zanim w tej drugiejkoszuli przedÅ‚użyÅ‚am rÄ™kawy, upraÅ‚am mu tÄ™, co miaÅ‚ na sobie.On, ten wytworny, fantastycznyFryderyk Járosy siedziaÅ‚ zawiniÄ™ty w koc i rozmyÅ›laÅ‚ na gÅ‚os:- Po co czÅ‚owiekowi tyle rzeczy? To siÄ™ przebieraj, to Bal Mody, to nie takie spinki, to jedwabnakoszula miaÅ‚a byd koÅ›d sÅ‚oniowa, a przysÅ‚ali biaÅ‚Ä…, same problemy.A tak siedzÄ™ sobie, szarpió pierze,jak wyschnie, to wyprasuje, wÅ‚ożę czystÄ… koszulÄ™ i bÄ™dÄ™ szczęśliwy przez nastÄ™pne trzy tygodnie, ażsiÄ™ zabrudzi.Toteż kiedy w czasie objazdu wielcy posiadacze stawiali nam kawiory i szampany, Járosy odwracaÅ‚ siÄ™do nas i mówiÅ‚ cicho:Tylko bez kompleksów.Niszczyd burżuja.To dobry uczynek.W sumie tura, jak siÄ™ wówczas mówiÅ‚o, byÅ‚a cudowna.DziÅ› mieszkaliÅ›my w Wilnie w George'u ijedliÅ›my pstrÄ…gi u Karaimów w towarzystwie ziemian o historycznych nazwiskach, jutro spaliÅ›my wmaÅ‚ym żydowskim miasteczku u miejscowego fryzjera, gdzie pani fryzjerowa czÄ™stowaÅ‚a naskoszernym obiadem.Smak karpia z rodzynkami i migdaÅ‚ami wspominaliÅ›my jeszcze w czasiewojennego gÅ‚odu.Fryzjer nazywaÅ‚ siÄ™ Morduch Nikczemny, co dumnie byÅ‚o napisane na szyldzie, apod nazwiskiem, zÅ‚otymi literami Fryzjer damski, mÄ™ski itd.Mniej wiÄ™cej w poÅ‚owie tournée Járosy dostaÅ‚ wspaniaÅ‚Ä… wiadomoÅ›d.PowiodÅ‚y siÄ™ starania o lokalteatru przy MarszaÅ‚kowskiej 8, otwarcie może siÄ™ odbyd pierwszego wrzeÅ›nia (1939 roku,przypominam).Járosy skrzywiÅ‚ siÄ™.- Otwarcie zrobimy drugiego wrzeÅ›nia.Pierwszego dzieci do szkół, nabożeostwa, uroczystoÅ›ci, ludzietuż po powrocie z urlopu.Nie, to nie jest odpowiedni dzieo na otwieranie teatru.Jak siÄ™ okazaÅ‚o, istotnie nie byÅ‚ odpowiedni.Pewnie z perspektywy czasu i Å›wiadomoÅ›ci dalszych wydarzeo dziwna może siÄ™ wydawad naszabeztroska.Czym oni siÄ™ zajmowali, stojÄ…c z jednÄ… nogÄ… zawieszonÄ… nad przepaÅ›ciÄ…? Jak można byÅ‚otak żyd od wygÅ‚upu do wygÅ‚upu już nie na piÄ™d minut, lecz na minutÄ™ przed koocem wszystkiego?A przecież tego przepiÄ™knego lata 1939 miejscowoÅ›ci wypoczynkowe byÅ‚y przepeÅ‚nione jak nigdy, napolskich plażach od Helu do OrÅ‚owa tÅ‚umy, w Tatrach kierdle turystów i taterników, a na dole, wZakopanem, szaleostwo dancingów.Wysocy urzÄ™dnicy paostwowi, a w każdym razie ich rodzinyzupeÅ‚nie beztrosko zażywaÅ‚y wakacji.Nikt nie wierzyÅ‚ w wojnÄ™, a jeżeli, to przedstawiaÅ‚a siÄ™ ona jakozwyciÄ™ski galop naszych wspaniaÅ‚ych uÅ‚anów prosto do Berlina.Jak siÄ™ pózniej okazaÅ‚o, Járosy byÅ‚innego zdania.(MiaÅ‚ dwoje dorosÅ‚ych dzieci zamieszkaÅ‚ych w Wiedniu, a tam zapatrywano siÄ™ nasytuacjÄ™ mniej optymistycznie.OczywiÅ›cie, każdy mógÅ‚ czytad zagraniczne gazety, ale alarmujÄ…ceinformacje uważano u nas za straszenie albo miazmaty).Fryderyk, stale kontaktujÄ…cy siÄ™ ze swoimidziedmi, wiedziaÅ‚ dużo, ale nie chciaÅ‚ nam zakłócad ostatnich miesiÄ™cy.Jemu zawdziÄ™czamy, żeprzeżyliÅ›my jeszcze ostatni bajkowy czas cieszenia siÄ™ każdym dniem.Krótkie niepowodzenia,niewygody nieraz dotkliwe, traktowaliÅ›my za jego przykÅ‚adem jak wspaniaÅ‚e przygody.Nawetgwiazdy, które nigdy nie byÅ‚y zmuszone pracowad w takich warunkach, nie oÅ›mieliÅ‚y siÄ™ narzekad.Jak bardzo różniÅ‚o siÄ™ to tournée od dzisiejszych ponurych tras na których umÄ™czeni, zziajaniuczestnicy wieczorami pijÄ…, rano majÄ… kaca, sÄ… wiecznie niezadowoleni, wciąż liczÄ… honoraria,wysuwajÄ… żądania i popadajÄ… we wzajemne konflikty.Nie twierdzÄ™, że tak jest zawsze, ale dosydjezdziÅ‚am po wojnie, aby i tego zaznad [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]