[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez okno widział obozujących na łące zbrojnych diuka.Wokół domu stali wartownicy i krążyły patrole.Lord Carl starannie zanotował w pamięci pozycje wartowników oraz liczebność i częstotliwość zmianypatroli.- Co diuk zamierza zrobić? - szepnął do siebie.Gdyby Vast wiedział, że Jamm widział jego spotkanie zemisariuszem księcia Neita z Innes, pewnie obaj byliby już martwi albo uwięzieni.Carl głęboko wciągnął w płuca świeże wieczorne powietrze, lecz nie rozjaśniło mu się od tego w głowie.Książę Innes najwidoczniej nie wie, że Carl i jego ojciec działali przeciwko niemu.Może Vast ich nie wydał -przynajmniej na razie.Może diuk gra na dwie strony, czekając, która z nich zwycięży? Ale czyż niepoprowadził szarży ze wzgórza i nie odwrócił losów bitwy na korzyść Renne? A może po prostu wiedział, żeRenne i tak zwyciężą.A może Vast podsuwa księciu Innes fałszywe informacje? To wydaje się możliwe.Ale z drugiej strony,jeśli Innes odkryje prawdziwe sympatie A'denne, może także dowiedzieć się, że kontaktowali się z Renne zapośrednictwem diuka.Ryzyko było zbyt duże, żeby diuk chciał się tak narażać.Nie, Carl doszedł do wniosku, że książę albo gra na dwie strony, albo w tajemnicy sprzymierzył się zksięciem Innes.A to oznacza, że grozi mu niebezpieczeństwo.Być może czujnie strzeżony przez Renne kanałjest jedynym powodem tego, że Carl jeszcze nie został wydany w ręce księcia.Usłyszał pukanie do drzwi i wszedł sługa z tacą, a za nim doradca diuka - mężczyzna, którego Carl jużspotkał, chociaż nie mógł sobie przypomnieć jego imienia.-Dobrze widzieć cię na nogach, milordzie - powiedział z uśmiechem.- Jestem rad z twojej zdumiewającejucieczki.- Dziękuję.Sądzę, że była bardziej cudowna niż zdumiewająca.- Gdybym mógł coś dla ciebie zrobić, panie, nie wahaj się mnie zawiadomić.Carl ruchem głowy wskazał jedzenie.-Odgadłeś moje najgłębsze życzenie.Poza tym mógłbyś przysłać mi mojego służącego, Jamma ichciałbym jak najszybciej zobaczyć się z lordem Kelem Renne.- Jestem pewien, że diuk zechce pózniej cię przyjąć.Teraz jest nieobecny, wezwały go obowiązki.Prosił,żebyś nie oddalał się od obozu, ponieważ wokół wciąż błąkają się oddziały wrogich wojsk.Trwa wojna iwciąż jest tu niebezpiecznie.- Wzrusza mnie troska diuka, ale ostatnio groziło mi zbyt wiele niebezpieczeństw.Nie zamierzam narażaćsię na następne, jeśli nie będę musiał.Doradca skłonił się i wyszedł wraz ze służącym.Nawet nie wspomniał o Jammie, co zaniepokoiło Carla.Jednakże głód przeważył nad niepokojem i młodzieniec zaczął pochłaniać jedzenie z ogromną szybkością.Zmrok zasnuł pola i pod rozgwieżdżonym niebem zapłonęły ogniska.Carl opróżnił kielich wina i podszedłdo drzwi swojej komnaty.Były otwarte, a na korytarzu zobaczył dwóch wartowników.Jeden z nich skłoniłmu się.- Dla twojego własnego bezpieczeństwa, wasza miłość, mamy wszędzie ci towarzyszyć.Carl kiwnął głową.- Czy wiecie, gdzie podział się mój sługa, Jamm?- Zapewne jest w kuchni, wasza miłość.Był bardzo głodny.- Możecie mnie tam zaprowadzić?- Możemy, panie.Dom był dość duży, elegancko umeblowany i najwidoczniej pękał w szwach, gdyż w drodze ze swojegopokoju na trzecim piętrze do kuchni na parterze Carl minął co najmniej trzydzieściosób.Personel kuchenny siedział przy stole, lecz na widok młodego lorda wszyscy zerwali się na równenogi.Okazało się, że Jamm był tutaj parę godzin wcześniej.Nikt nie wiedział, gdzie przydzielono mu jakieśmiejsce, gdzie mógłby się przespać.Carl miał wrażenie, że coś jest nie tak.Chciał wyjść z budynku, ale strażnicy upierali się, że diuk wyraznie mu tego zabronił, wobec tego poprosił,żeby odprowadzili go do jego kwatery.Przez chwilę siedział przy oknie, słuchając śpiewów żołnierzy - niewątpliwie radujących się zezwycięstwa.Ilekroć słyszał kogoś nadchodzącego korytarzem, odwracał głowę w nadziei, że to Jamm, lecz zakażdym razem odgłos kroków cichł w oddali.Wreszcie zwrócił się do stojących na korytarzu strażników.- Czy wiecie, co się stało z człowiekiem, z którym tu przybyłem?- Z tym małym rabusiem, panie? Diuk przeprowadził z nim krótką rozmowę w stajniach.Miałeś szczęście,że ten łobuz nie poderżnął ci gardła, wasza miłość.Podobno diuk był bardzo wzburzony po rozmowie z tymzłodziejaszkiem.Bardzo wzburzony.- Ja też jestem bardzo wzburzony, słysząc to.Zamknął drzwi i zaklął pod nosem.W jaki sposób tak szybko przejrzeli rabusia? I czego diuk dowiedziałsię od Jamma? Podszedł do okna i znów przez nie wyjrzał.Znajdował się dwa piętra nad ziemią.Za wysoko,żeby skoczyć.Nie było także sąsiedniego dachu.Tylko pionowa ściana.Kiedy w posiadłości zrobiło się ciszej, zdjął z łoża prześcieradła i powiązał je.Wprawdzie otrzymana wten sposób lina nie sięgała do ziemi, ale mógł się po niej dostać do okna komnaty piętro niżej.Przełożywszyprześcieradło za słupek łoża, chwycił je oburącz i zaczął się opuszczać.Po chwili dotarł do okna pokojuznajdującego się bezpośrednio pod jego kwaterą.Okiennice były otwarte i jedna połowa okna uchylona.Przez chwilę wisiał w powietrzu, nasłuchując, akiedy upewnił się, że w środku nie ma nikogo, rozkołysał się i niezgrabnie wskoczył do komnaty.Zciągnął zasobą prześcieradła złożył je, po czym schował do szafy.Wyjrzał na korytarz.Wciąż kręciło się tam wielu ludzi, a z dołu dobiegały dzwięki muzyki i głośneśmiechy.Wrócił do okna i ostrożnie wychylił się.W oknie poniżej paliło się światło.Zrobiłby głupio,próbując dalej spuszczać się na sznurze, chociaż wartownicy stali spory kawałek od domu.Za plecami usłyszał szczęk klamki i po ścianie przesunęła się smuga światła wpadającego przez otwieranepowoli drzwi.Carl sam nie wiedział, kiedy znalazł się za oknem, uczepiony parapetu.Spojrzał w dół, sprawdzając, czy któryś z wartowników nie zauważył go, ale obaj spokojnie stali naswoich posterunkach.Z pokoju dobiegały teraz głosy.Mężczyzna i kobieta [ Pobierz całość w formacie PDF ]