RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nadchodziła jesień; Zaporożcy wrócili z wyprawy, lecz Charko z nimi nie wrócił igdzie się podział, nikt o nim nie wiedział.Zasmucona dziewica daremnie rozpytywałapowracających z wyprawy Kozaków.Płakała dnie i noce, lecz daremnie płakała.Oczywypatrzyła po drożynach i ścieżkach wijących się po dolinie i pa- górkach futorowi przy-ległych.Charka nie było, nie wracał.Przeszły jesień, zima, wiosna i lato, i znów jesień,zima, wiosna i lato, a o Charku ani wieści.Wtem dziewczę dowiaduje się, że w sąsiednim futorze jest wróżka, od niej więc posta-nowiła dowiedzieć się o losie swego miłego.Jakoż pewnego razu o świcie, gdy matkajeszcze spała, pobiegła do wróżki, zaniosła podarek i powiedziała:  Powiedz mi, wróż-ko, czy Kozak Charko, brat mój, żyje jeszcze? A jeśli żyje, czemu nie wraca?Wróżka rzuciła fasolę na sito, rozgarnęła na kupki, brała potem z każdej po jednej fa-solce, potem znowu mieszała, znowu dzieliła, znowu zbierała i tak aż do trzech razy, po-tem rzekła:  Charko Kozak tobie ani brat, ani swat, a tylko twój kochanek.On żyje wdalekiej stąd krainie, przestań go kochać, bo on o tobie zapomniał przy białolicej Laszce.Dziewczyna, na te słowa ręce załamawszy, zawołała z płaczem:  Kochana wróżko, anie można by go stamtąd sprowadzić?  Można  odrzekła wróżka  przyjdz jeno jutro85 tak rano, jak dzisiaj do tej opuszczonej chaty, co tam za futorem stoi na pół rozwalona; ajeszcze jutro Charko będzie przy tobie.Stało się, jak wróżka kazała.Wnet po północy dziewczyna już była na oznaczonymmiejscu, lecz czarownica (taką bowiem była owa wróżka) nie dała się uprzedzić, już jądziewczyna zastała siedzącą przy ognisku nad garnkiem wrzących ziół, szepcącą tajemni-cze słowa.Gdy weszła dziewczyna, czarownica powiedziała: W sam czas, moja droga, przychodzisz, twój Charko już się wybiera w podróż, terazjuż go nudzi, on tęskni, a za chwilę będzie w drodze.Jakże chcesz, czy mieć go żywcem,czy żeby choć cząstkę mieć jego na znak? Bo gdy żywcem, to go puszczę górą nad lasy igóry, a gdy o znak tylko chodzi, że nie żyje, to go puszczę niżej, aby się rozbił o lasy i gó-ry. Niech żywy wróci  odrzekła dziewczyna.Czarownica z pęku kwiatów wydobyła jakiś suchy badylek i kładąc go pionowo wewrzący garnek coś sobie szeptała; dziewczę blade i drżące siedziało na progu chaty; nie-bawem dało się słyszeć wołanie: Pić, pić, pić, ach wody! Gdy głos ten stał się wyraznymtak, że z niego można było miarkować, iż jest wprost nad chatą, czarownica szeptać prze-stała; wyjęła z wolna z garnka badylek; ogień zgasiła, a dziewczyna już uwiesiła się naramionach Charka, lecz młodzieniec stał jak martwy zimny, blady, drżący, odpychał jed-nak swą kochankę wymawiając te słowa:  Precz, czarownico! Dziewczyna zrazu goprzepraszała, ogrzewała mu ręce i lica całunkami, on zawsze mówił:  Puść mię, cza-rownico!W rozpaczy dziewczę przeklinało niewiernego, wyrzucało mu zdradę, jęczała, płakała;Charko z pogardą na wszystko odpowiadał:  Przeklęta czarownico!  %7łal wreszcieprzebrał miarę; dziewczyna prosi starej czarownicy, aby niewiernego zmienić w wilkoła-ka.Stara daje jej zaklęty sznurek.Wówczas dziewczyna raz jeszcze ponawia swe prośby igrozby, a gdy te nic nic pomagają, dany sobie sznurek zawiązuje na szyi Kozakowi i wnetznikł człowiek, a dziewczynę rozdzierało rozjuszone wilczysko.Stara czarownica ze-mknęła na kociubie kominem.Mówiono potem w sąsiednich futorach, że tego dnia okropnie wył wilk około pustki,gdzie znaleziono rozdarte ciało dziewczyny, był to jej pogrzeb.Wycie to powtarzało siękażdy wieczór i ranek, a w całej okolicy zaczęto mówić o szkodliwym wilkołaku, któryporywa i zabija, oprócz dobytku, dzieci i dziewczęta.Jedną razą w siedm lat po tym zdarzeniu przyszedł do kosza zaporoskiego człowiekmianujący siebie Kozakiem Charkiem Makohonikiem; był obdarty, zmieniony, wynędz-niały.Wtem koledzy go poznali i gdzie by bywał i co porabiał  pytali.On im opowie-dział wszystko, jak było, i tym kończył, że wczoraj dopiero, kiedy wilkołakiem jeszczeprzedzierał się przez tarniny, sznurek mu na szyi rozerwał się i on znowu został człowie-kiem.86 139.Zaklęte weseleW województwie podlaskim, we wsi Chłopkowie niedaleko Aosic, w czasie obrzęduweselnego przyszła rozgniewana czarownica w chęci zemszczenia się i przemienienianowożeńców w wilkołaki.Jakoż pas, którym się w stanie przewiązywała, skręciwszy, podpróg domu podłożyła i nadto kręciła łyka z lipiny i warzyła, i tą wodą ludzi podlała.Skoronowożeńcy z drużyną weselną przeszli próg domowy, pan młody z kniahinią i sześciądrużbami przemienieni w wilkołaki uciekli z chaty i trzy lata wilkami byli.Przez cały tenczas podbiegali pod mieszkanie czarownicy wyjąc przerazliwie.Gdy nadszedł dzień mający być końcem ich ciężkiej pokuty, zgromadzeni przed pro-giem złej baby wyli żałośnie; czarownica wyszła z izby z kożuchem wełną na wierzch ob-róconym i każdego nim z osobna okrywając, przy wymawianiu zaklęć tajemnych, przy-wracała nazad do postaci człowieczej.Lecz że panu młodemu nie okryła kożuchem ogo-na, chociaż wrócił do ludzkiej postaci, ogon mu wilczy pozostał; aż w dni kilka czarowni-ca tymże sposobem uwolniła go od tej zbytecznej ozdoby.140.Porwana dziewczynaW uroczystości dożynek grała muzyka nad brzegiem Wisły, a parobcy i dziewkiskoczny zawiedli taniec.Wtem krzyk przerazliwy zagłuszył muzykę i śpiewy; poskoczo-no w stronę, skąd krzyki powstały i ujrzano, jak wilkołak unosił w paszczy najpiękniejsządziewkę.Rzucili się za nim parobcy, ale potwór, złożywszy porwaną, zuchwale stanął doobrony.Przestraszeni i bezbronni, nie wie- dzieli, co czynić, i stali jak wryci, a tymczasemwilkołak porwał swą zdobycz i w największym pędzie uciekł do lasu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl