RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyszedł Mazur, a poznawszy diabła, rzekł:  Przyjdz, wasze, jutro, to się rozprawim.Od świtu samego chciwy duszy mazowieckiej, diabeł czekał pode drzwiami, drżąc odzimna.Chłop rano po pacierzu włożył szkaplerz na piersi, włożył w kieszeń butelkę święco-nej wody i wyszedł.Diabeł łap go za kark, Mazur pchnął diabła, aż się nogami nakrył. Czekaj, poganinie  zawołał  wszak znasz naszą umowę, a nie zbliżaj się do mnie, bo cichlusnę wody święconej w ślepie.Diabeł stłuczony stoi z dala i woła, drżąc z zimna.120  Pieniędzy i duszy. A nie wiesz, psi synu, że wtedy ci oddam i jedno, i drugie, jak wszystkie liście z drzewopadną? Patrz, pogańska duszo, sosna zielona, a ty chcesz pieniędzy i duszy? Bywajciezdrowi, już się pewnie nie zobaczym z sobą.I poszedł do chaty, a diabeł ze wstydu za rogi się schwytał, poskoczył na pierwszą sosnę ipoczął zębami i pazurami gryzć i obrywać zielony liść kolczasty.Pokłuł się wielce, a widząc,że rady nie dał, zlazł z sośniny i rzekł odchodząc:  Mędrszy Mazur niż sam diabeł.A Mazur wyględem z chaty patrzył na głupiego diabła i śmiał się serdecznie.7.DO SWEGO DIABEA AY%7łK MIODU WAO%7łYA, A DO CUDZEGO DWIEDiabłu się dusza Kujawiaka wielce spodobała, miał na nią chrapkę, ale nie wiedział, jakby go skusić do grzechu śmiertelnego, bo Kujawiak pracował poczciwie, codzienne odma-wiał pacierze, śpiewał wieczorem po pracy pieśni nabożne, co niedziela się modlił, co Wiel-kanoc spowiadał, nie przeklinał i żadnego nie opuścił odpustu.Diabeł więc schował pod siebie ogon, włożył buty na nogi, rękawice na ręce, aby ukryćpazury, przykrył rogi czapką, przewiesił sakwy na plecy, wziął kij w rękę i jak dziad żebrzą-cy czekał na Kujawiaka.Spotkawszy go nuż w gawędę, a chciał wiedzieć, gdzie odpust naj-bliżej.Kmieć mu wskazał drogę, dziad podziękował i zaprosił go do gospody na czareczkę wód-ki.Wypił Kujawiak jednę, drugą i trzecią, aż diabeł ujrzawszy, że się już rozegrzał, kazałpodać dwa garnki, nalał w nie tęgiej wódki, do swego garnka włożywszy jednę łyżkę miodu,a do kmiecia dwie pełne.Kujawiak rozczulony dobrocią dziada całował go i smoktał, a diabeł mięszał przy ogniu wgarnkach, aż gdy miód się rozpuścił, postawił krupnik gotowy.Kmieć skosztował z garnkadiabła  dosyć słodki, skosztuje ze swego, aż słodki jak lipiec; nuż pić, aż wypił co do kropli.Wtedy rozgrzany Kujawiak poczuł w sobie grzeszne myśli, zapomniał pieśni nabożnych, bośpiewał rozpustne, chociaż ich nigdy nie słyszał.Poczuł w sobie siłę, jakiej nigdy nie miałwięc skoczył do swego sąsiada, z którym miał zajście przed trzema laty, i począł go bić, du-sić, aż go ludzie odbronili.A diabeł radował się w swoim sercu.Wreszcie upodobał sobiecórkę %7łyda, dalej smalić do niej koperczaki, ojciec chciał bronić, Kujawiak jak palnie, wybił%7łydowi oko, aż na szczęście zmęczony, opiły, upadł bezprzytomnie.Diabłu nie szło po myśli, bo kmieć lubo zaczął grzeszyć, nie spełnił śmiertelnego grzechu,począł go więc cucić, nos trzeć, dmuchać na opiłego, chcąc go nieco roztrzezwić i do grzechuporuszyć.Ale w tej pracy czapka diabłu zleciała, płaszcz opadł, ogon wysunął, rękawicezrzucone okazały pazury, wtedy właśnie roztworzył oczy Kujawiak, a dojrzawszy dziada zrogami, plunął mu w oczy, przeżegnał się i począł śpiewać godzinki ranne, co usłyszawszydiabeł, zostawując płaszcz, rękawice, czapkę, gubiąc buty w izbach gospody, uciekł co ry-chlej.Otrzezwiał kmieć powoli, somsiada przeprosił, %7łydowi oko zapłacił, a dla nauki dziatkomswoim opowiedział własną przygodę i gościnność diabła, dlaczego do swego garnka łyżkęmiodu, a do cudzego dwie włożył.121 48.[DIABEA O%7łENIONY]Rozkochał się diabeł w gładkiej dziewce i ożenił, ale jak gładka była, tak i zła była, niemogąc wytrzymać uciekł od niej.Dawniej był zrobił umowę z jednym człowiekiem, co mu zaprzedał duszę swoję pod tymwarunkiem, iż będzie miał prawo trzy razy wypędzić go z opętanych.Człowiek ten wypę-dziwszy diabła z opętanych nie tylko zebrał wielkie mienie i dostatek, ale stał się głośnymmiędzy ludzmi.Zdarzyło się, że po raz czwarty wezwany został do wielkiego pana, aby córkę opętanąuzdrowił.Przybył, ale uparty diabeł, stosownie do cyrografu, ustąpić nie chciał.Wtedy onczłowiek rozkazał kapeli nadwornej przygrywać.Zdziwion tym diabeł wychylił głowy zpięknej panny i pyta, co to znaczy? Pan tego zamku  rzekł ów człowiek  nadjeżdżającą twoję żonę wita i przyjmuje.Ledwie to diabeł usłyszał, zaraz uciekł i opętaną uwolnił.49.[JAK DIABEA WIATR OFIAROWAA]Siał gospodarz na roli, a wzdychał często, modląc się Bogu o plon obfity.Chodzi a rzucaziarno, aż zmordowany usiadł na dużym kamieniu, co za kopiec graniczny służył.Kiedy potociera z uznojonego czoła, staje przed nim jakiś podróżny z krzywą gębą w trójgraniastymkapeluszu, był to diabeł. Cóż to, człowieku, robita?  zapytał. Ot! sieję, mój panie, żeby było chleba kawałek. Ja wam dam lepsze ziarnka  tu dobył z borsuczej torby woreczek  patrzta, są to ziarn-ka wiatru, każde go z osobna poruszy, a za całą garścią powstanie wielka burza.To wyrzekłszy rzucił ziarnko jedno, a wiatr począł świstać, rzucił potem garść całą, a bu-rza okropna strachem napełniła rolnika.Biły pioruny, błyskawice raziły oczy, lał deszcz ob-fity, którego daremnie pragnął nieraz.Przyjął więc worek z nasieniem i przemokły powróciłdo domu.Nazajutrz dla próby rzucił ziarnko i w czas pogodny zerwał się wicher; zawiązałwięc dobrze worek, czekając suszy, aby sobie pole deszczem odżywić.Miał w chacie syna wyrostka, był to wielki próżniak i gawron, mało robił, ale wszystkie wchałupie przewracał kąty.Znalazł niedługo worek przez ojca zachowany, rozwiązał, a uj-rzawszy ładne ziarnko wziął jedno i rozgryzł.W tej chwili jakaś go siła obaliła, wiatr wyrwałczęść dachu, powybijał okna, a jemu ciągle w gębie wiało z poświstem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl