[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Gdzie? — spyta³a królowa.— Nikogo nie widzê.An Thargan wyci¹gn¹³ miecz i podszed³ do Si³y Gór.W tej chwili ca³¹ salê zala³o jasne œwiat³o tak, ¿e musieli zmru¿yæ oczy— Stójcie! Nadszed³ kres waszej drogi — zagrzmia³y chrapliwe s³owa.Pos³yszeli je, a dopiero póŸniej dostrzegli tego, kto je wypowiedzia³.Obcy sta³ w rozkroku na szeroko rozstawionych nogach i wspiera³ siê o wielki promienisty miecz.— Korn Kaan — wyszepta³ ze zdumieniem Si³a Gór.— Rycerz o g³owie wilka.Korn Kaan uniós³ miecz i ruszy³ do walki, by³ tak ogromny, ¿e szybkoœæ, z jak¹ to uczyni³, zaskoczy³a ich.Teraz naprawdê sta³ siê wilkiem, z pyska ciek³a mu œlina, a gard³o wype³nia³ mu wœciek³y warkot.Wargi ods³oni³y d³ugie, bia³e k³y.Po raz pierwszy w ¿yciu Si³a Gór zawaha³ siê.Wykorzysta³ to an Thargan, który wyprzedzi³ górala i pierwszy zmierzy³ siê z potwornym przeciwnikiem.Dwa razy skrzy¿owa³ z nirn miecz.Nastêpny cios Korn Kaana wytr¹ci³ mu orê¿ z d³oni i obali³ na ziemiê.Okrzyk przera¿enia zamar³ na ustach Awe L'lim, z szybkoœci¹ b³yskawicy doby³a swego miecza.Lekki, szlachetnej roboty brzeszczot pokrywa³y runy, maj¹ce zapewniæ mu niezniszczainoœæ.Rzuci³a siê jak zielony kot Grakh w kierunku Korn Kaana.Strach, jaki nape³ni³ serce Si³y Gór pierzchn¹³ niemal tak szybko, jak siê pojawi³.Wiedzia³, ¿e gdyby pokona³ potwora zyska³by nieœmierteln¹ s³awê.Pobieg³ wiêc wymachuj¹c toporem, by zetrzeæ siê z rycerzem o g³owie wilka.Ocali³ an Thargana, gdy¿ straszliwy rycerz nie móg³ dobiæ powalonego przeciwnika zobaczywszy nadbiegaj¹cego górala.Przecinane mieczem Korn Kaana powietrze jêcza³o, jakby skar¿¹c siê na zadawane mu razy.Si³a Gór unika³ ich zrêcznie czekaj¹c i czaj¹c siê, aby zadaæ decyduj¹cy cios.Tymczasem królowa z Retnianem podbieg³a do an Thargana.— Nic mi nie jest — odpar³ wœciek³ym g³osem rycerz na pytanie Awe.— Pierwszy raz ktoœ wytr¹ci³ mi miecz z rêki.Retnian poda³ rnu jego broñ.An Thargan ruszy³ ku walcz¹cym.Królowa pod¹¿y³a za nim.Retnian uj¹³ spokojnie ³uk i siêgn¹³ do ko³czana po strza³ê.Wil-ko³ak zaatakowa³ gwa³townie Si³ê Gór i góral, mimo swego refleksu, nie zdo³a³ uskoczyæ, ledwie starczy³o mu czasu, by zas³oniæ siê toporem.Miecz Korn Kaana przeci¹³ okute ¿elazem stylisko topora.Cz³owiek-wilk wyskoczy³ do przodu i z olbrzymi¹ si³¹ uderzy³ górala w g³owê rêkojeœci¹ swego miecza.Si³a Gór przewróci³ siê jak œciête drzewo, twarz zala³y mu strumienie krwi.Wilko³ak wyda³ dziki okrzyk radoœci, zamieni³ siê on jednak w straszliwy ryk, gdy¿ strza³a wystrzelona przez Retniana ugodzi³a go w oko.Korn Kaan dysz¹c chêci¹ zemsty uderzy³ na dziedzica Skalnego Gniazda.Zajêty walk¹ nie spostrzeg³ zachodz¹cej go z boku Awe Llirn.An Thargan zimny i rozwa¿ny zwodzi³ swego przeciwnika unikami, dokonywa³ cudów zrêcznoœci i si³y paruj¹c ciosy potwora.Tymczasem królowa rozwœcieczona po klêsce górala bêd¹cego jej nadziej¹ w starciu z wilko³akiem^ostanowi³a zgin¹æ w walce i choæ ze ³zami w oczach, ale ze œmierteln¹ determinacj¹ w sercu ciê³a Korn Kaana w bark.Zaskoczony rycerz ods³oni³ siê na u³amek sekundy i to wystarczy³o, aby an Thargan wbi³ mu miecz w tchawicê.Z rany bryzne³a czarna krew, a potem wszystko zniknê³o — wilko³ak rozp³yn¹³ siê w powietrzu.Retnian sta³ skamienia³y trzymaj¹c w rêku napiêty ³uk.Lean i Awe L'lim patrzyli na siebie staraj¹c siê uspokoiæ zdyszane oddechy.Si³a Gór jêkn¹³ i nieznacznie siê poruszy³, Pobudzi³o to pani¹ na Alimor do dzia³ania.Pochyli³a siê nad nim i otar³a mu twarz chust¹.Ranê zasmarowa³a maœci¹ z zió³.Krew przesta³a p³yn¹æ, a miejsce z którego siê wydobywa³a, pokry³o siê przezroczystym nalotem.Si³a Gór otworzy³ oczy.— ¯yjê? — spyta³ ze zdziwieniem.— Tak, tak! — krzykn¹³ radoœnie Retnian i mówi³ daiej — an Thargan powali³ wilko³aka.Rycerz przerwa³ mu gestem rêki.— Poeta jak zwykle koloryzuje.— I pokrótce opowiedzia³ mu zasz³e wydarzenia,Si³a Gór patrzy³ na nich z podziwem, a szczególnie na królow¹.— Zio³a te zasklepiaj¹ ranê — powiedzia³a Awe.— Ale d³ugo nie odzyskasz pe³ni si³.Powiedz mi, kto to by³? Wydawa³o mi siê, i¿ wymieni³eœ jakieœ imiê.Si³a Gór skin¹³ g³ow¹.— To Korn Kaan.W podaniach mego ludu zamieszkuj¹cego Czarne Wzgórza jest mowa o rycerzu o g³owie wilka strzeg¹cym krainy Spoczynku, aby nie dosta³ siê do niej tchórz.Tylko niez³omni wojownicy mogli liczyæ na to, ¿e uda siê im pokonaæ Stra¿nika.— Ale przecie¿ to tylko baœnie — odezwa³ siê an Thargan.— Tak? — spyta³ Retnian z przek¹sem.— Wychodzi na to, ¿e Si³a po prostu rozci¹³ sobie g³owê, a to wszystko siê nam œni³o.Królowa zaduma³a siê.— Te podziemne korytarze kryj¹ w sobie niejedn¹ tajemnicê.Próba jak¹ przebyliœmy, by³a chyba najbardziej niebezpieczna z przebytych.Baliœmy siê wszyscy.Si³a Gór chcia³ zaprzeczyæ, ale królowa spojrza³a na niego z uœmiechem i góral zamkn¹³ otwarte ju¿ usta.— O czym myœla³eœ wchodz¹c do tej sali? — spyta³a le¿¹cego wci¹¿ osi³ka.Olbrzym uniós³ siê na ³okciu i popatrzy³ na ni¹ ze zdziwieniem.— Wszystko tu przypomina³o mi Krainê Spoczynku.Wspomnia³em te¿ Stra¿nika tej krainy.An Thargan poruszy³ siê niespokojnie, tak¿e Retnian zacz¹³ pojmowaæ sens dziwnych pytañ królowej.Pani Alimor us³yszawszy odpowiedŸ górala zblad³a i krzyknê³a:— O bogowie!— Co siê sta³o? — zaniepokoi³ siê an Thargan.— Przed wejœciem do Labiryntu myœla³am, nie wiem dlaczego o Sankilu, potwornym smoku.Bardzo czêsto opowiada³a mi o nim moja piastunka.Retnian a¿ usiad³ z wra¿enia.— No tak, mój sier¿ant gwardii ksi¹¿êcej to pestka przy tym potworze.Odezwa³ siê an Thargan:— Ju¿ rozumiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]