[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- %7łeby następnym razem były pod ręką.Mark był zaintrygowany.Ale nie będzie żadnej innej narady - powiedział z absolutnym przekonaniem.Być może nie tutaj.Długowłosy, o czym ty mówisz?Zbliża się następna próba sil - odparł ze zniecierpliwieniem kot.- Niektórzy z nas usiłująprzygotować się do niej, zamiast tylko siedzieć i pogrążać się w czarnych myślach.Co powinienem zrobić? - zapytał Mark, dotknięty tonem oskarżenia, brzmiącym w głosiejego przyjaciela.Długowłosy nie odpowiedział od razu.Prześlizgnął się wokół kostki Janiego, ocierając jegostopę, jak gdyby w podziękowaniu.Olbrzym pochylił się, by pogłaskać głowę kota, a potemwymaszerował wielkimi krokami z dziedzińca, machnąwszy ręką Markowi na pożegnanie.Długowłosy zbliżył się do króla.To chyba lepiej, że sobie poszedł - oznajmił kot.- Nie chciałem wprawiać cię przy nim wzakłopotanie.Dzięki ci za twoją troskę - odparował z ironią Mark, ignorując sarkastyczny tonDługowłosego.Mógłbyś przynajmniej okazać trochę zdecydowania i animuszu.Cytryna jest słodsza odtwojej miny.Mam prawo być przygnębiony, jeśli zechcę - odparł z irytacją władca Arki, nie mogączachować spokoju w obliczu krytyki Długowłosego.Nie! - sprzeciwił się kot.- Zbyt wielu ludzi uważa cię za przywódcę.Jeśli poddasz sięteraz.Nie poddaję się - wtrącił Mark.- Po prostu nie wiem, co robić!Aha, więc nie robisz nic - zadrwił Długowłosy.Co byś sugerował?Pomyśleć - brzmiała natychmiastowa odpowiedz.- Wiem, że ten proces jest ci obcy, ale niezajęłoby znów tak wiele czasu dotarcie do kilku ścieżek, którymi warto byłoby podążyć.Mark czekał.Sny, na początek.Sny?Dwie ostatnie konfrontacje były poprzedzone symbolicznymi snami - wyjaśniał cierpliwieDługowłosy.- Twoim, o Wojowniku Miraży, a potem Luka, o wirze.Wskazywały wam drogę.Głowę Marka wypełniły nieproszone wspomnienia.Odsuwając je od siebie zapytał:Ale jak mogłoby to nam pomóc teraz?Kto miał ostatnio dziwne sny? - zawołał Długowłosy.- Pytaj!Kogo?Wszystkich!To szaleństwo, Długowłosy.Większe niż utrata Arki? - odparował kot.- I jeszcze jedno Na scenie muszą pojawić sięSłudzy.Pierwszym byłeś ty, potem Luk i Julia.Wszyscy jesteście Sługami.Może są jeszcze inni.Mark rozważył to.Nie sądzę.Tylko my troje potrafimy porozumiewać się w myślach, oczywiście z wyjątkiemczarodziejów.Nie ma nikogo innego.To bez sensu.- Zniechęcony, odwrócił wzrok.Nie skończyłem jeszcze - prychnął kot, jeżąc na wszystkie strony sierść.- Niewspomnieliśmy dotąd o najbardziej rzucającym się w oczy ogniwie: przepowiedniach.Starypergamin, który znalazłeś, i inskrypcja przywieziona przez Julię ze Strocku.Gdzieś musi być, więctrzecia.Wszystko, co trzeba zrobić, to ją odnalezć.Wszystko?! - zawołał Mark, bliski utraty panowania nad sobą z powodu nieustannej irytacji.- Nie odnajduje się po prostu takich rzeczy! - rzucił zapalczywie.- Nie mamy pojęcia, gdzie szukać.Może być gdziekolwiek, nawet na innej wyspie.Cały kłopot z tobą - stwierdził Długowłosy - polega na tym, że wszystko przychodziło ci zbytłatwo.Proroctwa po prostu spadały ci na kolana.Drobny okruch prawdy, który zabarwił te niesprawiedliwe uwagi, pozostawił Markapogrążonego w milczeniu i gotującego się ze złości.Długowłosy ciągnął dalej nieubłaganie.Wciąż uroczyście zapewniasz o swojej niemocy i w ten sposób usprawiedliwiasz swojąbezczynność.Gdybyśmy znalezli jakąś przepowiednię, wówczas wszyscy musielibyśmy coś zrobićdla jej spełnienia.Nawet gdyby w rzeczywistości nie istniała!Marka ogarnęło zdumienie, wyraznie widoczne na jego twarzy.Natomiast oczyDługowłosego jarzyły się kocim rozbawieniem.Dałaby nam ceł.Podbudowałaby morale.Nie możesz jej po prostu wymyślić! - zaprotestował osłupiały Mark.Najłatwiejsza rzecz na świecie - odparł nie okazując żadnej skruchy kot i przyjął teatralnąpozę, z łapami ustawionymi w kwadracie i wysoko uniesionym ogonem.- Tak się zaczynały,prawda? - i zaintonował żałobnym głosem:Z morza - niebezpieczeństwo, z morza - bezpieczeństwo.Przestań - ostrzegł go Mark, ale Długowłosy nie zwrócił na to żadnej uwagi.Król usiłowałzamknąć swój umysł, ale kot nie dał się zbyć.Wpatrując się w oczy Marka nieustępliwymwzrokiem zaczął recytować uroczystym głosem:Kot Arkona, Ten, Który Nie Tchórzy,Królowi swemu czarną rozpacz wróży.Słudzy śnić muszą i zająć się wojną,Wiedzeni kocią łapą, w pazury zbrojną.Mark nie wiedział: śmiać się, płakać czy też wybuchnąć gniewem.Monolog ciągnął siędalej.Wykorzystując swój wielki talent dramatyczny,Szlachetny Mysizmór, łapę na sercu położywszy.W tym miejscu Długowłosy dopasował ruchy do swoich słów i sztywno uniósł prawąprzednią łapę do piersi [ Pobierz całość w formacie PDF ]