[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tym ogniu bogowie ofiarują los jako dar.Z tej ofiary narodził się KrólKsiężyc.Deszcz, o Gautamo, jesi ogniem, rok to stos, który go podtrzymuje, chmury todym, krople to płomienie, popioły i iskry, W tym ogniu bogowie ofiarują KrólaKsiężyc jako dar.Z tej ofiary narodził się deszcz.Świat, o Gautamo, jest ogniem, ziemia to stos, który go podtrzymuje, ogień todym, noc to płomienie, popiołami są księżyce, gwiazdy to iskry.W tym ogniubogowie ofiarują deszcz jako dar.Z te) ofiary rodzi się wszelka żywność.Mężczyzna, o Gautamo, jest ogniem, jego otwarte usta to stos, jego oddech todym, mowa - płomienie, oczy - popioły, uszy - iskry.W tym ogniu bogowieofiarują żywność jako dar.Z tej ofiary powstaje siła pokoleń.Kobieta, o Guatamo, jest ogniem, jej piękne kształty to stos, włosy - dym, jejnarządy to płomień, jej rozkosze to popiół i iskry.W tym płomieniu bogowieofiarują siłę pokoleń jako dar.Z tej ofiary rodzi się człowiek.Żyje tak długo, jakto mu przeznaczone.Kiedy człowiek umiera, zanosi się go na stos.-Ogień powraca do ognia, stosstaje się jego stosem, dyni - jego dymem, płomień - jego płomieniem, popioły- jego popiołami, iskry - jego iskrami.W tym ogniu bogowie ofiarujączłowieka jako dar.Z tej ofiary wyłania się człowiek w swej promienistejświetności.Brikadaramyaka Upaniszada, VI,ii.9-14W wysokim, błękitnym pałacu o strzelistych wieżach i filigranowych kształtówbramach, tam, gdzie morze rozpyla swe słone zapachy, gdzie przesyconeblaskiem powietrze rozrywają krzyki morskich stworów - ożywiające zmysty,dające uczucie rozkoszy - w tym pałacu Czarny Ni rriti rozmawiał z mężczyzną,którego doń sprowadzono.- Kapitanie, jak ci na imię? - zapytał.- Olvagga, Panie - rzekł stojący przed nim człowiek.- Dlaczego zabiłeścałą załogę, a mnie zostawiłeś przy życiu?208- Ponieważ nie załogę, lecz ciebie chciałem zapytać o parę spraw,kapitanie.- To znaczy?.- Wiele rzeczy mnie interesuje.są to sprawy, o których stary wilk morski,taki jak ty, powinien coś wiedzieć.Jak wygląda ma władza nad obszarami mórzpołudniowych?- Rządzisz, Panie, żelazną pięścią.W przeciwnym razie nie stałbym tuprzed tobą.- Wielu boi się wyprawić w podróż, prawda?- Tak.Ni rriti podszedł do okna, z którego roztaczał się widok na morze.Po dłuższejchwili zwrócił spojrzenie na jeńca.Minęło leszcze trochę czasu, zanimprzemówił.- Słyszałem, że od dnia bitwy pod Keenset na północy rozwija sięcywilizacia.- Tak, też doszły mnie te słuchy - potwierdził kapitan.- Sądzę, że toprawda.Widziałem maszynę parowa, prasa drukarska jest znowu w użyciu.Wytwarza się stal coraz lepszej jakości, znowu odkryto mikroskopy i teleskopy.Nirriti zbliżył się do więźnia.Przez dłuższą chwilę mierzyli się wzrokiem.Nirriti był szczupłym mężczyzną o wesołych oczach, pogodnym uśmiechu,ciemnych włosach, spiętych srebrna wstążka, nos miał nieco zadarty, a koloroczu dorównywał nieskażonemu błękitowi pałacu.Ubrany był na czarno.Białacera nie zdradzała śladu opalenizny- Dlaczego bogowie nie usiłują położyć kresu tym zabawom z postępem?- Jak sadzę, są zbyt słabi.Panie.o ile tę właśnie odpowiedź chciałeśusłyszeć.Od czasu rzezi nad Vedra bogowie jakby się boją sypać piach w trybypostępu.Mówi się nawet, ze w Mieście rozgorzał na tym tle zażarty spórmiędzy partią półbogów a tymi.którzy pozostali ze starszych bóstw.Istotą spór ujest jednak sprawa stosunku do nowe] religii.Ludzie nie drżą już dtużej przedNiebem, nie boją się używać wynalazków.Są nawet gotowi bronić się przedatakami Nieba, a ponieważ są obecnie lepie] uzbrojeni, bogowie nie spieszą sięz ekspedycja karna.- Wobec tego Sam zwyciężył - uśmiechnął się Nirriti.- Czas pracuje dlaniego.- Też tak uważam [ Pobierz całość w formacie PDF ]