RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z rykiem wściekłości Thor rzucił młotem za Jormungandem, a potem uderzył Hymira pięścią w głowę, aż olbrzym runął w morze.Mjollnir powrócił do ręki Thora posiniaczywszy tylko łeb Jormunganda, a Hymir wgramolił się spiesznie na łódź.Siedział posępny, nie mówiąc słowa, a Thor wiosłował ku brzegowi.Kiedy dopłynęli do lądu, Hymir wydostał się z łodzi i powiedział z goryczą do towarzysza:- Proszę cię, żebyś przynajmniej podzielił się ze mną pracą.Albo zanieś wieloryby do domu, albo wyciągnij łódkę na brzeg.- Chętnie - odpowiedział Thor, bo minęła mu już wściekłość.Położył sobie na głowę łódź, w której były wiosła i wieloryby, i wielkimi krokami piął się stromą ścieżką ku domowi olbrzyma.Zasiedli do śniadania i wieloryby szybko zniknęły - głównie w przepastnym gardle Thora.Uparty olbrzym nie chciał jednak przyznać, że Thor jest mocniejszy od niego, i postanowił wystawić go na jeszcze jedną próbę.- Oczywiście, umiesz tęgo wiosłować - rzekł.- Dobrze też łowisz ryby, a łódź dźwigasz bez trudności.Ale to nie wystarcza, żeby cię nazwać mocnym, bo na pewno, przy całej twojej sile, nie zdołasz rozbić tego pucharu.Trzeba być olbrzymem, żeby to zrobić, choć to fraszka.Thor wziął puchar Hymira i przyjrzał mu się dokładnie.Następnie rzucił nim o kamienny siup tak mocno, że puchar przebił słup i uderzył w ścianę.Hymir podniósł puchar i oddal go Thorowi, n ten zobaczył, że nie ma na nim nawet najmniejszego spłaszczenia.Parokrotnie podejmował nowe próby, rzucając pucharem z taką silą, że przebijał słupy i mury.Ale kiedy go podnosił widział, że jest cały i nietknięty.Kiedy szedł go podnieść po raz ostatni, przesunęła się koło niego piękna olbrzymka, matka Tyra, szepcąc spiesznie:- Rzuć nim w głowę Hymira! Jest twardsza od każdego pucharu.Thor posłuchał jej i zamachnąwszy się cisnął pucharem z całej siły w głowę Hymira.Puchar upadł na podłogę rozbity w kawałki, a na głowie Hymira nie było żadnego śladu.Stary olbrzym zaczął gorzko lamentować nad utratą ulubionego przedmiotu.- Tyle dobrych rzeczy tracę! - wzdychał.- Nigdy już nie będę popijał miodu z tego pucharu, który leży rozbity u moich stóp.No cóż, Thorze, zgubo olbrzymów, i mój wnuku, Tyrze, pokonaliście mnie.Tutaj stoi mój wielki kocioł do warzenia piwa.Jeżeli nie jest dla was za ciężki, możecie go zabrać ze sobą.Tyr natychmiast wysunął się naprzód i chwycił naczynie, ale choć natężał wszystkie siły, nie mógł go poruszyć.Wtedy Thor ujął kocioł za brzegi i tak silnie nim szarpnął, że aż przebił stopami podłogę.Zarzucił go na głowę jak hełm i odszedł z tryumfem, a łańcuchy i haki kociołka pobrzękiwały u jego stóp.Thor i Tyr szli drogą w kierunku rzeki Elivagar.Wtem posłyszeli jakiś zgiełk za sobą, więc obrócili się i zobaczyli, że goni ich tłum wielogłowych olbrzymów, wymachując pałkami i krzycząc, że złodziejscy Asowie, którzy przyszli do Jotunheirnu, dostaną od nich nauczkę.Thor postawił na ziemi kocioł, zamachnął się młotem Mjollnirem nad głową i rzucił nim w najbliżej stojącego olbrzyma, który padł z roztrzaskaną na kawałki kamienną czaszką.Skoro tylko Mjollnir powrócił do ręki Thora, ten rzucił nim ponownie i powtarzał tę czynność, aż wielu olbrzymów legło martwych, a reszta zawróciła i uciekła w zasnute mgłą góry Jotunheimu.Wtedy Thor znowu zarzucił kocioł na głowę i ruszył naprzód pełen dumy, chełpiąc się wszystkim, czego kiedykolwiek dokonał wśród olbrzymów.Kiedy przybył nad rzekę Elivagar, prom był na drugiej stronie.Siedział w nim stary, jednooki przewoźnik z siwą brodą w szerokoskrzydłym kapeluszu, otulony w ciemnoniebieski płaszcz.- Hej tam, staruszku za rzeką! - zawołał Thor.- Kim jesteś i dlaczego nie sprowadziłeś na tę stronę promu dla mnie?- Co to za gbur nad gburami woła mnie przez rzekę? - spytał starzec.- Powiedz mi, jak się nazywasz, albo pożegnaj się z nadzieją znalezienia się na drugim brzegu.Olbrzym Hildolf, właściciel tej łódki, zakazał mi przewożenia przez rzekę kłusowników i złodziei, a pozwolił przewozić tylko ludzi porządnych i zacnych.- Jestem najsilniejszy z Asów - odparł Thor.- Odin jest moim ojcem.Na imię mam Thor - powinieneś więc drżeć przede mną.- Ja zaś - rzekł stary człowiek - nazywam się Siwobrody.Musisz być przestępcą, skoro podajesz się za męża Sif! Ale jeśli nawet jesteś naprawdę Thorem, wiedz, że od śmierci Hrungnira nie spotkałeś się z takim gwałtownikiem jak ja!- Ja zabiłem Hrungnira, olbrzyma o kamiennej czaszce! A kiedy toczyłem tę wielką bitwę, coś ty robił, że tak się przechwalasz?- Walczyłem przez pięć długich zim na Zielonej Wyspie - odpowiedział Siwobrody - i zdobyłem tam miłość siedmiu sióstr olbrzymek.Czy Thor dokonał kiedykolwiek czegoś podobnego?- Ja zabiłem Thjazego - brzmiała odpowiedź - i rzuciłem jego oczy na niebiosa, gdzie teraz płoną jako gwiazdy.Cóż na to powiesz?- Hlebard był najsilniejszym z olbrzymów, a ja podstępem pozbawiłem go rozumu i zabrałem jego czarodziejską różdżkę.A coś ty wtedy robił, Thorze?- Byłem na wschodzie Jotunheimu i powaliłem niecne oblubienice olbrzymów, kiedy szły w góry [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nvs.xlx.pl