[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Goraja silnie nadpsuć humor.Da Bóg,że i następna wiosna będzie równie prześliczną, a wtedy p.Chmielowski i postępowcy będąmieli sposobność dopełnić swą wiedzę - w okolicach Warszawy.Wobec tego, wobec pogardy dla filozofów z profesji, a zaufania do majówek; wobecużycia przeciwko młodej partii Heinego, który był jednym z głównych jej patronów; wobecporównania wszczętej przez nią walki z walką klasyków i romantyków, przy czym Mickie-wicz pełni obowiązki obrońcy dawnych zasad, jak Baines pełni obowiązki Baina; wobecoskarżenia ,,młodych o wzajemną adorację, o którą oni głównie obwiniali starych i odzaatakowania jej starcie rozpoczęli; wobec znanej, często nawet zbyt jaskrawej, niezgodypism składających prasę młodą i surowości w sądzeniu się wzajemnym; wobec faktu, żewszyscy jej członkowie zajęli wydatne stanowiska, począwszy od Kuriera Warszawskiego ,gdzie p.Prus śród swego otoczenia wygląda jak dąb w pokrzywach, aż do uniwersytetów,gdzie p.Ochorowicz już zajmuje katedrę, a p.Chmielowski ją zajmie; wobec miliona znie-walających rozumowań, jak np.że p.Eger musiał przed kilkunastu laty dobrze tłumaczyć, bodziś dobrze redaguje Ekonomistę - wobec tego wszystkiego, czyż potrzebnym było jeszcze śmiałe i uroczyste oświadczenie p.Goraja, że nie należy do żadnego stronnictwa? Jakkol-wiek (patrz wyżej) cenimy naiwność tego przedziwnego autora, nawet nie wyobrażamy sobietakiej partii, do której by on mógł należeć - chyba do partii.ssących, do której wszyscy jed-nakie z nim mamy prawo.Niedawno Kurier Warszawski za przykładem jakiegoś francuskiego świstka, któregowydawca rozprzedażą krzykliwego figla chciał sobie na śniadanie zarobić, pomieścił opismniemanego zarżnięcia Gambetty, wyjaśniwszy na końcu, że autorem tego dowcipu był nagleobłąkany reporter.Jeśli nie takiego, to w każdym razie podobnego wyjaśnienia spodziewali-śmy się na końcu artykułu Tendencyjność i krytyka.Zawiedliśmy się. Kurier Warszawskiwziął to urąganie nowo odbitej kopiejki dukatowi - na serio.Więc istotnie jest on przekonany,że p.Goraj zarżnął Chmielowskiego zuchwałymi drwinami nawet z takich cennych prac zna-komitego krytyka, jak o Kaczkowskim, Rzewuskim, %7łmichowskiej i innych.Cha, cha, cha!Niechże i mnie wolno mieć najpoważniejsze przekonanie, że Chmielowski wejdzie do litera-tury jako zdolny pisarz, a p.Goraj tylko jako kurz na jego sandałach.P[ana] Prusa zaśuprzejmie proszę, ażeby z tegoż p.Goraja zrobił odpowiednie przysłowie dla ponownegoostrzeżenia ludu, że niebezpiecznie jest Zabłockiemu wyjeżdżać z mydłem na morze.Pomimo to żałuję, że p.Goraj nie puścił się z Ujazdowskiego placu balonem.%7łal mójwzrósłby jeszcze bardziej, gdyby ten zamaskowany pseudonimem mąż znajdował się międzydwoma amatorami, którzy mieli wzlecieć w celach naukowych , a których p.Berg tak nie-grzecznie, z powodu ich ciężkości i słabości balonu, pozostawił na ziemi.Bo skoro, jakwspomnieliśmy, p.Goraj jest zwolennikiem mądrości czerpanej na wycieczkach, byłby więcniezawodnie przyniósł ze sfer górnych masę prawd życiowych i do szczętu zmiażdżył nimipostępowców do współki z Heinem (śpij, Harry, nie drażnij się w grobie).Jak mógł p.Bergpozbawić nas tych skarbów, nigdy nie pojmę.Zledziona nasza - według Platona organ śmie-chu - tak rzadko bywa łechtaną, że zawiedziona wyprawa balonem w celach naukowychjest dla niej dotkliwą stratą, zwłaszcza podczas prześlicznego lata, będącego - według p.Goraja - najprzyjazniejszym warunkiem nauki. Cele naukowe! Dwaj ludzie, którzy możenie znają zasady urządzenia barometru, poczuwszy chęć przejechania się balonem, wierzą34głęboko, że zrobią to w celach naukowych.%7ładnych przygotowań do tego nie potrzeba -dość wejść w kosz pod balonem i przetrzeć sobie rękawiczką binokle, ten nieoceniony przy-rząd, za pomocą którego z równym powodzeniem rozpoznajemy sen hipnotyczny, z jakimbadamy ciśnienia atmosfery.Dodać winniśmy, że dwaj amatorzy, którzy mieli wznieść siębalonem, byli zaopatrzeni w pistolet dla wypróbowania huku i w papierki z Kuriera War-szawskiego dla.obserwacji spadania ich w rozrzedzonym powietrzu - i mimo to p.Berg ichnie zabrał [ Pobierz całość w formacie PDF ]