[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mannock par³ do przodu, by³ niestrudzony.Dopiero po godzinie przystan¹³ i poczêstowa³ reszt¹ wody z manierki.- Jeden ³yk i jazda - powiedzia³ - Mamy jeszcze kupê roboty przed œwitem.„Czy¿by nie zrezygnowal? - przebieg³o przez g³owê Shannona.- Czy¿by rzeczywiœcie zamierza³ atakowaæ?”Zadyszany Tanner sapa³ i z trudem ³apa³ oddech.Mimo potê¿nej budowy i niew¹tpliwej wytrzyma³oœci na trudy i on czu³ w koœciach dokonany wysi³ek.- S³uchaj Paul - powiodzia³ ze z³oœci¹.- ¯eby ¿yæ, normalny cz³owiek potrzebuje nie tylko ¿arcia i picia, ale równie¿ snu.By Jove! Kiedy wy w³aœciwie sypiacie?- Mój drogi, kiedyœ wszyscy doskonale wyœpimy siê w trumnach - brzmia³a niezbyt zachêcaj¹ca odpowiedŸ.ROZDZIA£ XXVDok³adnie w wyznaczonym przez Mannocka czasie, nie myl¹c siê ani o sto metrów, dotarli do ukrytego w d¿ungli oddzia³u.Ludzie roz³o¿eni byli na ziemi, drzemali, ale McNeill nie zapomnia³ o rozstawieniu czujek w stosownej odleg³oœci od obozowiska.Bez chwili zw³oki zrobiono naradê, w której oprócz McNeilla, Mannocka i reszty zwiadowców, udzia³ wziê³o kilku Holendrów i Jawajczyków.Mannock dok³adnie opisa³ obóz i okolicê, opowiedzia³ o sytuacji w Tarakuk, nie pomin¹³ ¿adnego zaobserwowanego szczegó³u.Przy œwietle sprezentowanej przez „Tigera” latarki elektrycznej wyrysowa³ nawet plan, nie zapominaj¹c o najmniejszych drobiazgach, maj¹cych jakiekolwiek znaczenie dla planowanej akcji.Gdy skoñczy³, zwróci³ siê do McNeilla:- Jakie jest pañskie zdanie, mister McNeill? Przyznam uczciwie, ¿e nie bardzo siê orientujê, jak siê do tego zabraæ.Zadanie wœciekle skomplikowane.Obawiam siê, ¿e nie podo³amy.Alan przerwa³ w pó³ s³owa:- Musimy podo³aæ, poruczniku Mannock.Ale nale¿y dzia³aæ rozwa¿nie, z g³ow¹.Wydaje mi siê, ¿e potrafiê panu doradziæ.Mam pewien plan.Wyjawiê go, przedyskutujemy.Czasu jeszcze trochê zosta³o.W miarê s³ów Alana Peter ledwie móg³ powstrzymaæ siê od ujawnienia zachwytu.Nie podejrzewa³ przyjacie³a o tak szybk¹ orientacjê, bezb³êdne rozeznanie sytuacji, trafn¹ decyzjê.Plan McNeilla w przekonaniu Shannona - byl doskona³y.Powodzenie akcji, jak twierdzi³ Alan, polega³o na zgranym w czasie, idealnie zharmonizowanym uderzeniu z zaskoczenia.McNeill pamiêta³ o wszystkim, mia³ u³o¿one w g³owie wszelkie szczegó³y.Akcjê nale¿a³o przeprowadzic o œwicie, o samym brzasku, gdy za³oga bêdzie jeszcze uœpiona, wartownicy zmêczeni i niezbyt czujni, gdy nie zacznie sie ruch w obozie.Czêœæ oddzia³u, oœmiu ludzi pod dowództwem Tommy'ego, przeprowadzi dywersjê na Tarakuk, zaatakuje garnizon miasteczka od strony po³udniowo-wschodniej, od drogi wiod¹cej do Merak.Wzd³u¿ tej drogi prawdopodobnie ci¹gna³ siê kabel telefoniczny, który nale¿a³o bezwarunkowo przeci¹æ co najmniej w dwóch miejscach, a odciêty kawa³ek rzuciæ daleko w d¿unglê.Dalszych dwóch partyzantów zaczai siê w kokosowym lesie w po³owie odleg³oœci z Tarakuk do obozu jeñców, rownie¿ dwukrotnie przetnie kabel telefoniczny i ostrzeliwaæ bêdzie ka¿d¹ grupê nieprzyjació³, posuwajac¹ siê drog¹, obojêtnie z jakiego kierunku.Reszta oddzia³u podzieli siê na po³owê.Jedna pod dowództwem „Tigera” zaatakuje obozy zw wschodu, od drogi z Tarakuk.Druga, pod wodz¹ samego Mannocka, obejdzie polanê i natrze na baraki japoñskie od pó³nocnego zachodu, z d¿ungli.Specjalne i nader odpowiedzialne zadania przypadn¹ majorowi Tannerowi i porucznikowi Shannonowi.- Ty, Geoff, jesteœ strzeleckim geniuszem - powiedzia³ Alan do Australijczyka.Musisz popisaæ siê jak nigdy w ¿yciu.- S³ucham - odpar³ prostuj¹c siê Tanner.- Zaczaisz siê na samyin skraju d¿ungli, mo¿liwie blisko wartowniczych platform.Musisz unieszkodliwiæ ¿o³nierzy na co najmniej szeœciu platformach.To piekielnie trudne, wiem, ale absolutnie konieczne.- Z t¹ pukawk¹ niewiele zdzia³am - mrukn¹³ Geoffrey, wzkazuj¹c na pistolet.Mannock wmiesza³ siê do rozmowy:- Dostaniesz i karabin, Geoff.Najlepszy, jaki mamy, sam wybierzesz.- To co innego.Z karabinu popróbujê.Alan spojrza³ na Petera.- Ty masz dobre oko, umiesz strzelaæ, rzecz oczywista.Je¿eli ktoœ potrafi³ pos³aæ na ziemiê dwadzieœcia dwa samoloty, poradzi sobie z dwoma wartownikami.Przypadn¹ ci stra¿nicy na platformach z po³udniowo-zachcdniego krañca.To raczej blisko d¿ungli, jak siê orientujê, prawda?- Tak, zupe³nie blisko - przyœwiadczy³ Mannock.- Akcjê rozpoczn¹ Tanner i Shannon równoczeœnie, dok³adnie o godzinie czwartej trzydzieœci.Wyregulujcie zegarki! Mamy w oddziale trzy zegarki, Mannocka, Tommy'ego i mój.Tommy swój zachowa, pozosta³e wezm¹ Shannon i Tanner.Proszê, Peter - wyci¹gn¹³ rêkê.- O godzinie czwartej trzydzieœci dwie grupy Mannocka i dywersanci Tommy'ego zaczn¹ strzelaninê do baraków w obozie i do ¿o³nierzy w Tarakuk.Tommy, pamiêtaj, ¿e nie bêdziesz zdobywaæ miasteczka, masz tylko wi¹zaæ garnizon ogniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]